Każdy częstochowianin ma pewne skojarzenia z ulicą Garibaldiego. Radni Dzielnicy Stare Miasto starają się zadbać jednak, by jej wizerunek nabrał nowych, cieplejszych kolorów. Nie obyło się jednak bez rażących błędów projektantów.
Niepodważalnym atutem i argumentem za renowacją ulicy Garibaldiego był fakt, iż położona jest ona w sąsiedztwie Filharmonii Częstochowskiej oraz nieopodal głównej arterii miasta, jaką są aleje Najświętszej Maryi Panny. – Przebudowa umożliwi nadanie tej lokalizacji dodatkowych, handlowo-usługowych funkcji. – wyjaśnia Radny Dzielnicy Stare Miasto, Łukasz Orzychowski. Remont pozwolił na zupełną metamorfozę ulicy, która z grupy tych bardziej zaniedbanych, stała się jedną z ładniejszych i wartych podziwu w naszym mieście.
Chlubą zdecydowanie nie jest jednak sam projekt i sposób wykonania odnowienia jezdni oraz chodników. Architekci niestety popełnili wiele błędów. Przyglądając się efektowi, jaki pozostawili po sobie drogowi pracownicy, nie sposób nie zauważyć, że pas drogowy, chodniki oraz ich wykończenia wzdłuż fasad zabytkowych kamienic zostały wytyczone według środka jezdni. Ulica natomiast nie ma jednakowej szerokości na całej długości, dlatego też plan remontu i sama przebudowa powinny być wykonane według osi zabudowań, znajdujących się po południowej stronie ulicy. W przypadku, gdy ulica nie ma idealnego biegu i stałej szerokości, należałoby w pewnych miejscach poszerzyć chodnik pozostawiając kamienny pas w jednej szerokości.
Nierówne ustawienie latarni ulicznych to kolejna pomyłka projektantów, którzy nie dostrzegli, że budynki nie są skierowane idealnie na północ. Ich minimalne zwrócenie na zachód pozwoliło na doświetlenie mieszkań, co nie byłoby możliwe w przypadku zwrócenia frontów kamienic dokładnie w przeciwną stronę niż padanie promieni słonecznych. Różna szerokość pasów ułożonych z kamieni wzdłuż elewacji też ma wiele do życzenia. Nie wiadomo, co stało się przyczyną tych niedociągnięć, jednakże „krzywe oko” wykonawców spowodowało, że wykończenie chodników wygląda po prostu nieestetycznie.
Niejednakowa szerokość pasów to tylko uszczerbek ładnego wyglądu. Natomiast poważniejszym problemem jest fakt, że kamienie nie są ułożone stabilnie w trwałej podbudowie, co powoduje wypłukiwanie piasku wypełniającego szczeliny. Jego brak prowadzi do wsiąkania deszczówki w niezabezpieczone mury zabudowań. Problem kamieni wzdłuż fasad został poruszony na jednym z posiedzeń Rad Dzielnic i uwagi zostały wprowadzone do projektu. Widać jednak, że nie w pełnym wymiarze.
Niestety to jeszcze nie koniec. Przyglądając się miejscom parkingowym oraz podjazdom do bram kamienic, można odnieść wrażenie, że projektant po prostu znów się pomylił. Tym razem błąd polega na zamianie materiałów, z których wykonane są te powierzchnie. Zatoczki przeznaczone do parkowania samochodów ułożono z kostki szlifowanej, natomiast podjazdy z kostki ciosanej. Czy nie powinno być na odwrót? Pomimo wysokich walorów estetycznych kostka ciosana jest mniej praktyczna i niewygodna dla spacerujących ulicą przechodniów. Na nierówności i szczeliny z pewnością będzie narzekać niejedna kobieta idąca w butach na obcasach. Miejsca parkingowe natomiast nie muszą być idealnie równe. Poza tym, warto zauważyć, że zatoczki zazwyczaj będą zasłonięte przez zaparkowane tam samochody, więc ładna, szlifowana kostka i tak nie będzie cieszyć naszych oczu.
Oprócz grona niezadowolonych kobiet lubiących szpilki, do grupy osób rozczarowanych remontem z pewnością dołączą kierowcy. Ci, w poszukiwaniu wolnych miejsc parkingowych, zmuszeni są nawet do łamania przepisów drogowych. Niestety od strony ulicy Warszawskiej brakuje zatoczek do parkowania samochodów. Jeśli nawet uda nam się bezpiecznie zaparkować i zdecydujemy się na spacer ulicą Garibaldiego, musimy wziąć pod uwagę, że w niektórych miejscach trzeba iść „gęsiego”. Dlaczego? Otóż słupki oddzielające jezdnię od chodnika ustawiono zbyt blisko zabudowań. Poza tym, projektanci, podejmując decyzję, że na całej długości ulicy nie będzie ustawiony żaden kosz na śmieci, założyli chyba, że takie pojemniki są zbędne, a mieszkańcy mogą chować papierki po kieszeniach. – Zastanawiającym jest również to, że kable elektryczne, zostały umieszczone w gumowych zabezpieczeniach i przytwierdzone do fasad kamienic, mających status zabytku – dodaje przewodniczący Rady Dzielnicy Stare Miasto Łukasz Orzychowski. Na uwagę zasługuje również rozrzutność drogowców. Wyremontowana ulica Garibaldiego to drogowy fenomen. W okolicach filharmonii zamontowano oświetlenie po dwóch stronach ulicy, a na pozostałej jej długości tylko po jednej południowej stronie. Z jednej strony mamy tu do czynienia z aspektem ekonomicznym, gdyż opłaty za prąd będą większe, a z drugiej strony mamy aspekt estetyczny. Lampy po północnej stronie nijak pasują do staromiejskiego charakteru lamp ze strony południowej.
Rada Dzielnicy Stare Miasto wielokrotnie informowała o problemach, podejmowała próby interwencji i zapraszała władze miasta na posiedzenia. Niestety, pewnym niedociągnięciom często nie da się w odpowiednim momencie zaradzić, a cierpią na tym sami mieszkańcy miasta. Podobne niedopatrzenia można zaobserwować także na innych ulicach, na przykład Katedralnej. Z jednej strony szkoda, że mimo dobrych zamiarów, inwestycje nie są zwieńczone pełnym sukcesem, ale z drugiej strony wartym pochwały jest, że częstochowianie mogą liczyć na jakieś większe zmiany w ich otoczeniu. Mimo wszystko na lepsze.
5 komentarzy
“Mimo wszystko” fajnie jest.
1. “Mimo rażących błędów projektantów” fajnie jest.
2. “Chlubą zdecydowanie nie jest jednak sam projekt i sposób wykonania…”, ale fajnie jest.
3. “Nierówne ustawienie latarni ulicznych to kolejna pomyłka projektantów”, ale fajnie jest.
4. “Wykończenie chodników wygląda po prostu nieestetycznie”, ale fajnie jest.
5. “Kamienie nie są ułożone stabilnie w trwałej podbudowie, co powoduje wypłukiwanie piasku wypełniającego szczeliny. Jego brak prowadzi do wsiąkania deszczówki w niezabezpieczone mury zabudowań”, ale fajnie jest.
6. “Zatoczki przeznaczone do parkowania samochodów ułożono z kostki szlifowanej, natomiast podjazdy z kostki ciosanej”, ale fajnie jest.
7. “Od strony ulicy Warszawskiej brakuje zatoczek do parkowania samochodów”, ale fajnie jest.
8. “W niektórych miejscach trzeba iść “gęsiego”, ale fajnie jest.
9. “Kable elektryczne, zostały umieszczone w gumowych zabezpieczeniach i przytwierdzone do fasad kamienic, mających status zabytku”, ale fajnie jest.
10. “W okolicach filharmonii zamontowano oświetlenie po dwóch stronach ulicy, a na pozostałej jej długości tylko po jednej południowej stronie”, ale fajnie jest.
I tak przyzwalamy na byle jakość i cieszymy się byle czym. W gruncie rzeczy marnotrawimy publiczną kasę na marna robotę, którą zapewne trzeba będzie wkrótce poprawiać i bulić kolejną kasę. Nie tędy droga do bogacenia się miasta. Nie takich “gospodarzy” potrzebuje miasto.
A redakcja-prowokatorka chyba kpi i każe cieszyć się byle czym, ale “mimo wszystko na lepsze”. Never ever, jak mówią, nigdy w życiu…
“Mimo wszystko” fajnie jest.
1. “Mimo rażących błędów projektantów” fajnie jest.
2. “Chlubą zdecydowanie nie jest jednak sam projekt i sposób wykonania…”, ale fajnie jest.
3. “Nierówne ustawienie latarni ulicznych to kolejna pomyłka projektantów”, ale fajnie jest.
4. “Wykończenie chodników wygląda po prostu nieestetycznie”, ale fajnie jest.
5. “Kamienie nie są ułożone stabilnie w trwałej podbudowie, co powoduje wypłukiwanie piasku wypełniającego szczeliny. Jego brak prowadzi do wsiąkania deszczówki w niezabezpieczone mury zabudowań”, ale fajnie jest.
6. “Zatoczki przeznaczone do parkowania samochodów ułożono z kostki szlifowanej, natomiast podjazdy z kostki ciosanej”, ale fajnie jest.
7. “Od strony ulicy Warszawskiej brakuje zatoczek do parkowania samochodów”, ale fajnie jest.
8. “W niektórych miejscach trzeba iść “gęsiego”, ale fajnie jest.
9. “Kable elektryczne, zostały umieszczone w gumowych zabezpieczeniach i przytwierdzone do fasad kamienic, mających status zabytku”, ale fajnie jest.
10. “W okolicach filharmonii zamontowano oświetlenie po dwóch stronach ulicy, a na pozostałej jej długości tylko po jednej południowej stronie”, ale fajnie jest.
I tak przyzwalamy na byle jakość i cieszymy się byle czym. W gruncie rzeczy marnotrawimy publiczną kasę na marna robotę, którą zapewne trzeba będzie wkrótce poprawiać i bulić kolejną kasę. Nie tędy droga do bogacenia się miasta. Nie takich “gospodarzy” potrzebuje miasto.
A redakcja-prowokatorka chyba kpi i każe cieszyć się byle czym, ale “mimo wszystko na lepsze”. Never ever, jak mówią, nigdy w życiu…
“…. jak pijany płotu ” tak też można się czepiać. STOP.! Jest estetycznie i logicznie mimo to , że co dzień ktoś jedzie na pamięć czyli “pod prąd”. UWAGA !!!
“…. jak pijany płotu ” tak też można się czepiać. STOP.! Jest estetycznie i logicznie mimo to , że co dzień ktoś jedzie na pamięć czyli “pod prąd”. UWAGA !!!
nino265 – widzę, że się „czeszesz byle czym” i jesteś zadowolona, że jest, jak piszesz, „estetycznie i logicznie” i że udało się wydać publiczną kasę. Nie widzisz problemu albo rżniesz głupa. Nieopodal, przy tej samej ulicy, rozbudowano i wyremontowano za ciężkie pieniądze, 32 miliony złotych, gmach filharmonii. Znowu się nie udało, znowu ktoś nie dopilnował: „Filharmonia częstochowska tonie” zalewana przez cieknący dach w obu budynkach, „ w filharmonii częstochowskiej śmierdzi” na ścianach grzyb, „wyremontowana filharmonia znów do remontu” – piszą gazety. To wbrew pozorom, w obu przypadkach – ulicy Garibaldiego i obiektu filharmonii – ten sam zgniły owoc inwestycji miejskich – źle przygotowanych, marnie realizowanych i byle jak nadzorowanych. I żeby było tragikomiczniej do tej pory problemów sfuszerowanej filharmonii nie rozwiązano. „Usterek przybywa, a wykonawca nie chce ich usunąć. Choć od zakończenia remontu Filharmonii Częstochowskiej minął tylko rok, budynek znów nadaje się do …remontu”. Tandeta i partactwo królem w Częstochowie.
Ale niny 265 cieszą się byle czym – jest „estetycznie i logicznie”. Jest pijany i jest piękny płot.
Tak na zupełnym marginesie: dlaczego jeszcze nie siedzą odpowiedzialni za inwestycję w filharmonii, za pieniądze wyrzucone w błoto? A przecież nie tylko w częstochowskiej filharmonii „śmierdzi”…
nino265 – widzę, że się „czeszesz byle czym” i jesteś zadowolona, że jest, jak piszesz, „estetycznie i logicznie” i że udało się wydać publiczną kasę. Nie widzisz problemu albo rżniesz głupa. Nieopodal, przy tej samej ulicy, rozbudowano i wyremontowano za ciężkie pieniądze, 32 miliony złotych, gmach filharmonii. Znowu się nie udało, znowu ktoś nie dopilnował: „Filharmonia częstochowska tonie” zalewana przez cieknący dach w obu budynkach, „ w filharmonii częstochowskiej śmierdzi” na ścianach grzyb, „wyremontowana filharmonia znów do remontu” – piszą gazety. To wbrew pozorom, w obu przypadkach – ulicy Garibaldiego i obiektu filharmonii – ten sam zgniły owoc inwestycji miejskich – źle przygotowanych, marnie realizowanych i byle jak nadzorowanych. I żeby było tragikomiczniej do tej pory problemów sfuszerowanej filharmonii nie rozwiązano. „Usterek przybywa, a wykonawca nie chce ich usunąć. Choć od zakończenia remontu Filharmonii Częstochowskiej minął tylko rok, budynek znów nadaje się do …remontu”. Tandeta i partactwo królem w Częstochowie.
Ale niny 265 cieszą się byle czym – jest „estetycznie i logicznie”. Jest pijany i jest piękny płot.
Tak na zupełnym marginesie: dlaczego jeszcze nie siedzą odpowiedzialni za inwestycję w filharmonii, za pieniądze wyrzucone w błoto? A przecież nie tylko w częstochowskiej filharmonii „śmierdzi”…
Tytuł “Siedem grzechów architektów” dowodzi, że autor publikacji nie wie o czym pisze. Żaden architekt nie miał nic wspólnego z tym projektem. W Częstochowie, z reguły, ulic nie projektują architekci.
Tytuł “Siedem grzechów architektów” dowodzi, że autor publikacji nie wie o czym pisze. Żaden architekt nie miał nic wspólnego z tym projektem. W Częstochowie, z reguły, ulic nie projektują architekci.
Odezwał się ważny głos, zapewne przedstawiciela szlachetnej profesji architekta, ale zamiast coś wyjaśnić, sprostować czy też nauczyć czegoś obywatelstwa w kwestii tandety – na każdym etapie procesu inwestycyjnego – częstochowskich projektów miejskich/publicznych, zadowala się mało znaczącym burknięciem. Jeśli dobrze rozumiem przy “sztandarowym” częstochowskim projekcie, niepowtarzalnym w historii ostatnich kilkudziesięciu lat miasta, przebudowy i modernizacji Alei z przyległościami nie było architektów? Jeśli tak to rzeczywiście pretensje za stan rzeczy czyli bylejakość komunalnej “produkcji” możemy mieć sami do siebie i naszych słonecznych wybrańców Wron, Matyjaszczyków i ich partyjnych nomenklatur-fachowców Soboraków, Sikorów, Kocygów… etc.
Nie zapraszają do rozwiązywania problemów zagospodarowania przestrzeni miasta, w tym sieci drogowo-ulicznej i placów miejskich urbanistów, architektów i speców od inteligentnych systemów transportowych miast i zadowalają się zwyczajnymi wyrobnikami o specjalnościach konstrukcyjno-budowlanych: drogowcach, telekomunikantach i instalatorach. A szkoda.
Odezwał się ważny głos, zapewne przedstawiciela szlachetnej profesji architekta, ale zamiast coś wyjaśnić, sprostować czy też nauczyć czegoś obywatelstwa w kwestii tandety – na każdym etapie procesu inwestycyjnego – częstochowskich projektów miejskich/publicznych, zadowala się mało znaczącym burknięciem. Jeśli dobrze rozumiem przy “sztandarowym” częstochowskim projekcie, niepowtarzalnym w historii ostatnich kilkudziesięciu lat miasta, przebudowy i modernizacji Alei z przyległościami nie było architektów? Jeśli tak to rzeczywiście pretensje za stan rzeczy czyli bylejakość komunalnej “produkcji” możemy mieć sami do siebie i naszych słonecznych wybrańców Wron, Matyjaszczyków i ich partyjnych nomenklatur-fachowców Soboraków, Sikorów, Kocygów… etc.
Nie zapraszają do rozwiązywania problemów zagospodarowania przestrzeni miasta, w tym sieci drogowo-ulicznej i placów miejskich urbanistów, architektów i speców od inteligentnych systemów transportowych miast i zadowalają się zwyczajnymi wyrobnikami o specjalnościach konstrukcyjno-budowlanych: drogowcach, telekomunikantach i instalatorach. A szkoda.