Na placu Biegańskiego zakwitł na czerwono drogowskaz informujący o odległości do Kongresu Kobiet Lubelszczyzny. Sens tego, o ile istnieje, jest trudno wytłumaczalny i ma to ponoć być kolejną formą intelektualnej prowokacji pokazującej nasze upośledzenie wynikające z braku nowoczesnego feminizmu. Kongresy Kobiet (nawet na Lubelszczyźnie) mają swoją urodę.
Nie wiem, nie byłem, bo z racji płci nie bywałem zapraszany, ani na Kongresie Kobiet Lubelskich, ani warszawskich, ani Podbeskidzia. Tym samym trudno określić, czym one różnią się od Kongresów Kobiet w Częstochowie, organizowanych przy wsparciu pani poseł Haliny Rozpondek. Ponieważ drogowskaz nie jest bezpośrednia zachętą do uczestnictwa (termin zgłoszeń na Kongres Lubelski minął przed wywieszeniem informacji). Można wysnuć z tego delikatną aluzję, że w Częstochowie (w odróżnieniu od Lublina) Kongresu nie organizują kobiety. Tym, rzeczywiście prowokująco, postawiono znak zapytania nad płcią pani poseł i kilkuset innych uczestniczek dorocznych spotkań (w tym gospodarza pani Rektor Politechniki).
Jeżeli siła feminizmu na Lubelszczyźnie jest aż tak duża, to dlaczego tam ich reprezentacja parlamentarna jest mniejsza? Z okręgu częstochowskiego wybraliśmy trzy kobiety (panią Rozpondek i panią Leszczynę z PO oraz panią Wiśniewską z PiS) oraz czterech facetów (pana Sztolcmana, Giżyńskiego, Bramorę i Balta). Z pokorą przyznam, że proporcje są lekko zachwiane i z przyjemnością przyjąłbym zamianę każdego z tych panów na dowolnie dobraną panią. W okręgu lubelskim jest jednak gorzej. Tam na 16 posłów jest tylko 6 pań (pani Gąsior – Marek i pani Mucha z PO, pani Kruk, pani Masłowska i pani Sadurska z PiS oraz pani Popiołek z RP). W obu wypadkach brak jest kobiet reprezentujących SLD, co jest swoistym świadectwem jakości tej partii.
Powyższe porównania można jednak uznać za prymitywny anachronizm, który nie jest w stanie pojąć sensu drogowskazowej prowokacji. Może mamy tu do czynienia z wyższym stopniem genderowego światopoglądu sprowadzającego kwestię do zasady: o tym kto jest kobietą my decydujemy. Odrzućmy zatem kobiecość pani Rozpondek i pani Wiśniewskiej (obie panie widywane były w podejrzanym towarzystwie księży w kościele) i przyznajmy honorową kobiecość Millerowi. W ten sposób możemy wyjaśnić ukrytą treść każdego drogowskazu.
Nie sądzę, by środowisko lewitujących arterio-tystów zdobyłoby się na prosty drogowskaz pokazujący jak dojść do „Babiego Lata”. Byłaby to informacja, a nie prowokacja, a poza tym męscy feminiści z art-erii nie bywają w takich spelunach.
Proponuję więc by zdobyli się na odwagę, zerwali ze stereotypami płci, wywieszając czytelny napis ze strzałką Pacanów – 123 km. Odkryty i cenny dla Częstochowian były humanitarny wydźwięk słów: „W Pacanowie kozy kują, więc Koziołek, mądra głowa, błąka się po całym świecie, aby dojść do Pacanowa…”
Mądrych głów u nas nie brakuje, czas pokazać im drogę na skróty, by nie musieli się błąkać po świecie.
1 Komentarz
SGGB neo-feminianie – quasiżeński kwartet częstochowski – jaja jak berety.
SGGB neo-feminianie – quasiżeński kwartet częstochowski – jaja jak berety.