Ile budżet miasta stracił na kampanii Balta i pozostałych kandydatów? Ile pieniędzy mają czelność wyprowadzić z naszych portfeli ludzie, którzy uważają się za godnych reprezentowania nas w parlamencie?
Miejski Zarząd Dróg i Transportu w Częstochowie jest właścicielem ponad 3.600 lamp oświetleniowych na terenie miasta. Opłaty z reklam w pasie drogowym (wolnostojących i na słupach), bezpośrednio zasilają budżet miasta. Metr kwadratowy reklamy dziennie przy drodze krajowej kosztuje 1,80 zł, wojewódzkiej 1,50 zł, powiatowej 1zł, a gminnej 0,60 zł. Łatwo policzyć, że kampania wyborcza jest dobrym sposobem na zasilenie budżetu miasta. W Częstochowie jest inaczej.
Kto kradnie najwięcej?
Komitety wyborcze podpisały z MZDiT umowy na rozmieszczenie materiałów wyborczych w pasie drogowym. Ruch Palikota wynajął 60 m kw., PiS tyle samo, PO aż 75, SLD tylko 50 m kw. Wszechobecny wizerunek Marka Balta (SLD) sugeruje jednak, że limit przestrzeni przeznaczonej na kampanię Sojuszu został mocno przekroczony. W I i II Al. NMP obecny radny ma aż 73 plakaty. Tylko na tym obszarze wykorzystał 62 m kw. (przeliczone z linijką w ręku). Podobnie jest na al. Jana Pawła II. Na odcinku od Komendy Policji do DK-1 (po jednej stronie) widnieje 49 plakatów Balta, co daje 42 m kw. Łącznie na zaledwie dwóch ulicach Częstochowy radny zajmuje powierzchnię reklamową przekraczającą dwukrotnie wykupione przez SLD 50 m kw. Jeśli dodamy do tego pozostałe główne ulice Częstochowy (Jagiellońska, Warszawska, al. Niepodległości, al. Pokoju, al. Armii Krajowej itd.) jasnym staje się, że radny i jego “załoga” nie zapłacą za setki metrów kwadratowych reklamy. – Wystosowaliśmy do wszystkich komitetów wyborczych pisma informujące o niezgodności umowy ze stanem faktycznym. Wisi znacznie więcej plakatów niż zostało to z nami uzgodnione – informuje Marta Górska, rzecznik prasowy MZDiT. Pracownicy Zarządu Dróg nie zajmują się usuwaniem nielegalnie zawieszonych plakatów. To – zdaniem MZDiT – zadanie policji i Staży Miejskiej. – Tych, które nie są opłacone, nie możemy ściągnąć, bo nie mamy o tym informacji z MZDiT. My się tym nie zajmujemy – mówi Artur Kucharski ze Straży Miejskiej w Częstochowie. MZDiT oraz Straż Miejska nie kwapią się do ukarania winnych, bo z plakatów patrzą radni mający władzę nad ich budżetami. Sprawa jest na tyle poważna, że prokuratura mogłaby z urzędu wszcząć śledztwo, ale czeka… Wszyscy, od służb miejskich po organa ścigania odwracają głowy, przyklaskując łamaniu prawa, po prostu milczą. A może mają w tym jakiś interes?
Tauron ściemnia
Część słupów oświetleniowych należny do Turonu (zakład energetyczny).Rozliczenie plakatów wyborczych jest tam jeszcze bardziej zawile i tajemnicze. Tauron oddał lampy w dzierżawę firmie z Gliwic LD-INVEST Tomasz Kaczmarek. Zakład nie ujawnia, w jaki sposób wyłoniono dzierżawcę i jak rozliczane są komitety wyborcze. Budzących wątpliwości zagadek jest znacznie więcej. – Do przesłanych przez redakcję pytań musimy się przygotować, by na nie odpowiedzieć. Wyślę je do Tauronu, prezes będzie chciał się temu przyjrzeć, zresztą wszystko zależny od niego – mówi Tomasz Kaczmarek.
Nazwijmy rzeczy po imieniu. Jeśli komitet wyborczy powiesił więcej plakatów niż zamówił i zapłaci, przedstawiciele tegoż komitetu okradają Częstochowę i jej mieszkańców. Starty miasta – przeliczając optymistycznie – sięgają ćwierć miliona złotych, ale ile dokładnie nikt nie wie. Chłopcy i dziewczęta z plakatów szczerzą do nas zęby, chwalą się dziećmi i rodzicielską odpowiedzialnością, przekonują o złotych sercach i gotowości do wniebowzięcia, a ukradkiem lewą ręka sięga po pieniądze budżetu Częstochowy.