Od kogo “brał” pieniądze prezydent Matyjaszczyk?

Sebastian M. skazany w AngliiW poniedziałek zakończył się w Wielkiej Brytanii proces Sebastiana M., znanego częstochowskiego biznesmena (Dospel, ArtHauss), głównego sponsora kampanii prezydenckiej Krzysztofa Matyjaszczyka (SLD) w 2010 r. Sąd na Wyspach uznał go winnym zarzucanych mu czynów, w tym napaści na biuro księgowe i próby wyłudzenia podatku VAT. Sebastian M. na pierwszej rozprawie nieoczekiwanie zmienił zeznania i przyznał się do winy. Brytyjski wymiar sprawiedliwości zrobił swoje, teraz czas na działania polskich organów ścigania. Już niebawem w Polsce na Sebastiana M. czekał będzie prokurator z aktem oskarżenia m.in. o pranie brudnych pieniędzy.

Sebastian M. prowadził w Częstochowie dwie duże firmy: Dospel i ArtHauss, był powiązany z Fundacją „Atena”, sponsorował rodzime kluby sportowe, angażował się w działalność polityczną w lokalnym środowisku lewicowym.

Firmę Dospel, zaledwie 25-letni wówczas Sebastian, przejął po ojcu Bogusławie M. w 2000 roku. Rodzinna firma była wówczas międzynarodowym potentatem na rynku wentylacji.

Ponad dekadę później Sebastian M. otworzył firmę ArtHauss, zajmującą się budową domów pasywnych, czyli energooszczędnych. Już wtedy chętnie otaczał się lewicowymi politykami. W uroczystym otwarciu siedziby firmy uczestniczyli Krzysztof Matyjaszczyk i jego ekipa. 
W powstałym w 2012 roku filmie prezentującym miasto Częstochowa pojawiły się migawki reklamujące ArtHauss. Darmowa reklama na rzecz Sebastian M. za publiczne pieniądze wzbudziła sprzeciw lokalnego środowiska biznesowego. Realizację filmu sfinansował magistrat.

Sebastian M. prócz zarabiania pieniędzy chciał być mecenasem sportu. W 2012 roku firma Dospel została tytularnym sponsorem Włókniarza. Zaraz potem młody biznesmen skonfliktował się z innym dużym sponsorem – Arturem Sukiennikiem. Panowie wymieniali się na forach internetowych wzajemnymi oskarżeniami. 

W ramach działalności sportowej Sebastian M. sponsorował koło wędkarskie Okoń, które zresztą przez jakiś czas nosiło dumną nazwę Okoń-Dospel. Radny SLD Dariusz Kapinos w owym czasie był organizatorem licznych imprez i festynów wędkarskich, na których w towarzystwie Sebastiana M. pojawiała się – mniej lub bardziej oficjalnie – wierchuszka SLD, w tym Marek Balt i Krzysztof Matyjaszczyk.

Sebastian M. słynął również z ekscentrycznych zainteresowań. Był miłośnikiem egzotycznych zwierząt. Zafundował sobie pumę, z którą paradował po mieście. 
W Niwkach w gminie Kłomnice próbował zorganizować minizoo. Sprowadził dwa tygrysy, ponoć łagodną niedźwiedzicę, alpaki i bizony. Biznes „zoologiczny” jednak nie wypalił, minizoo nie zostało otwarte. 

Sebastian M. nigdy nie krył też swojej sympatii do lewicowych polityków, wspierał ich, pomagał finansowo i zapewne liczył na wzajemność. W 2010 roku stał się najhojniejszym sponsorem kampanii wyborczej Krzysztofa Matyjaszczyka – oficjalnie wpłacił maksymalną dopuszczalną kwotę około 20 tys. zł. Od tego momentu współpraca pomiędzy Sebastianem M., a nowymi władzami miasta bardzo się zacieśniła. Jednym z pomysłów, które miał Sebastian M., wykorzystując swoje dobre relacje z władzami Częstochowy, dotyczył 30-letniej dzierżawy 1,5-hektarowej działki, będącej własnością miasta. Po naszych publikacjach, w których pytaliśmy o cel dzierżawy (nigdy nie otrzymaliśmy konkretnych odpowiedzi), biznesmen wycofał się z planowanej inwestycji.

Inna twarz biznesu

W 2014 r. Sebastianem M. zainteresowały się polskie organa ścigania. Częstochowski biznesmen i jego firmy były objęte śledztwem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku. Dochodzenie przeciwko niemu prowadzi także Prokuratura Okręgowa w Częstochowie pod kątem „wyłudzania pieniędzy, prania brudnych pieniędzy oraz udziału w zorganizowanej grupie przestępczej”. Liczne przesłuchania świadków, w tym księgowych i członków zarządów firm Sebastiana M. miały posłużyć ustaleniu faktów ewentualnego wyłudzenia ponad 50 milionów złotych VAT-u przez biznesmena na międzynarodową skalę. Poufne źródła podają, iż w proceder ten zamieszani są szeregowi pracownicy jego firm, dyrektor i prezes – prywatnie siostra partnerki, która w lipcu 2014 roku spędziła trzy miesiące w areszcie w związku ze sprawą niedoszłego szwagra. Tak zwany wątek polski zawiera wiele pikantnych szczegółów. Dochodzenie w Częstochowie trwa, ale prokuratura ma twardy orzech do zgryzienia. Obecnie biznesmen przebywa w Anglii i nic nie zapowiada, by prędko Wyspy opuścił.

Na początku 2014 r. – o czym informowały angielskie media – częstochowianin dopuścił się kolejnych przestępstw, tym razem na terenie Wielkiej Brytanii. Na zlecenie Sebastiana M. do jednego z biur księgowych w Londynie wtargnęło kilku uzbrojonych mężczyzn (notabene biuro zajmowało się obsługą księgową firm Sebastiana M. zarejestrowanych w Anglii). Celem napaści była próba wymuszenia na właścicielach biura, zaksięgowania dokumentów umożliwiających wyłudzenie podatku VAT w okresie 3 miesięcy w wysokości 750 tys. funtów miesięcznie. Napastnicy zbiegli, zabierając z biura kilkanaście tysięcy funtów i kilka cennych przedmiotów.
Dość szybko brytyjskie organa ścigania doszły, że za zdarzeniem stoi Sebastian M. Został on zatrzymany na jednym z londyńskich lotnisk i aresztowany na trzy miesiące. Sebastian M. opuścił więzienie po wpłaceniu kaucji w wysokości 25 tys. funtów. Dostał zakaz opuszczania Wysp Brytyjskich i objęto go nadzorem elektronicznym Birmingham Police (obroża na nodze uniemożliwiająca oddalanie się od miejsca zamieszkania). Sprawą tzw. wątku angielskiego zajmował się specjalny wydział Flying Squad („Lotny Szwadron Policji Brytyjskiej”).
Postępowanie przeciwko Sebastianowi M. związane z przestępstwem, którego dopuścił się w Anglii zapewne zakończyłoby się już dawno. Ponieważ jednak współoskarżoną była jego ciężarna konkubina, sąd czekał z rozpoczęciem rozprawy aż dziecko przyjdzie na świat, co stało się kilka tygodni temu.

W ostatni poniedziałek doszło do pierwszej rozprawy przed sądem w Carmarthen/Walia. Wcześniej Sebastian M. twierdził w prokuraturze, że jest niewinny. Podczas poniedziałkowej rozprawy oskarżyciel przedstawił tak mocne dowody, w tym nagrania, że Sebastian M. zmienił zeznania i przyznał się do winy. Z nieoficjalnych informacji wiemy, że prokuratura domagała się prawie 20 lat pozbawienia wolności dla Sebastiana M. Przyznanie się do winy zapewne zaoszczędziło mu kilka lat. Z naszych źródeł wynika, że mimo wszystko wyrok będzie dwucyfrowy. 
Angielski sąd zamknął przewód sądowy, uznając Sebastiana M. winnym, natomiast wymiar kary, zgodnie z tamtejszym prawem, ogłosi za około dwa tygodnie.
Ciekawe, kiedy i czy w ogóle zakończy się częstochowskie postępowanie przeciwko Sebastianowi M.?
Mają fatalną pogodę prawie przez cały rok, brak im ułańskiej spontaniczności nie wspominając o drętwych dowcipach, i na dodatek jeżdżą po lewej stronie jezdni – w zasadzie nie mamy czego zazdrościć Anglikom prócz… sprawnie działającego wymiaru sprawiedliwości.