„Szanowny Panie Starosto,W Tygodniku 21. lutego miałem możliwość podzielenia się z Czytelnikami gazety swoimi refleksjami i obawami, jakie mają pracownicy PKS w związku z trudną sytuacją naszej firmy.
Zasugerowałem też, że przyczyną tego stanu jest również pańska obojętność, czy niestosowne wypowiedzi typu „nie będziemy ratować bankruta”. Widocznie wywołało to złość pańskich urzędników, ponieważ na facebooku przeczytałem ostre wypowiedzi. Niektóre mnie zaszokowały, więc pozwolę sobie przytoczyć je: „Trudno oczekiwać, że Częstochowa będzie finansować komunikację w każdej wiosce”, a zaraz potem „ale sierotom po komunie ciężko to wytłumaczyć”. Przyznam, że mój ciasny umysł tego nie rozumie, dlatego też ośmielam zwrócić się do Pana jako autorytetu o wyjaśnienie. (…)
Dlaczego nie chce Pan dać szansy młodemu pokoleniu chociażby z gminy Mykanów, z takich wiosek jak Broniszew, Kocin, Kokawa itd.? Pamiętam jaka była euforia w tych wioskach, gdy wygrał Pan wybory na starostę powiatu częstochowskiego. Ludzie z dumą mówili „nasz człowiek został starostą, będzie o nas pamiętał.” Dziś pytają, dlaczego „wycina się” kursy? Dlaczego ludzie ze wsi traktowani są jak druga kategoria? Czytałem też sugestię, że w małych wioskach należałoby samemu organizować komunikację, czyli chcesz aby twoje dziecko skończyło szkołę? – kup mu samochód. (…)
Panie Starosto przypuszczam, że pańscy urzędnicy wprowadzają Pana w błąd, sugerując, że PKS to „worek bez dna” i nie warto dokładać, bo i tak roztrwonią. Otóż chcę stanowczo zaprzeczyć. My nie chcemy przywilejów, a jedynie uczciwego traktowania.
Czytelnik.”