„Jestem miezkańcem Blachowni i nijak nie mogę zrozumieć, jak ta miejscowość moze nazywać się miastem, jeśli nie dba o zaspokojenie podstawowych potrzeb swoich mieszkańców?
Na terenie miasta i gminy Blachownia działa 5 (słownie: pięć) aptek. Cóż z tego, jeżeli naujwyraźniej nie służą one mieszkańcom „grodu nad Stradomką i Trzepizurką” tak, jak to się dzieje w prawdziwych miastach, niekoniecznie tych wielkich, bo choćby nawet w niewielkich miasteczkach. Dużo jeżdżę po całym kraju i wszędzie są wyznaczone dyżury aptek w godzinach nocnych oraz w niedziele i inne dni ustawowo wolne od pracy. Ale w Blachowni tak nie jest. Nie rozumiem, dlaczego nikt nie zadba o to, żeby właściciele aptek ustalili między sobą harmonogram takich dyżurów? Ja rozumiem, że prawdopodobnie praca w nocy lub w niedzielę nie jest dla pracowników przyjemna, a dla właścicieli opłacalna. Czy jednak władze gminy nie powinny w jakikolwiek sposób starać się wpłynąć na poprawę sytuacji? Dlaczego ja, będąc mieszkańcem niby miasta, muszę w niedzielę czy w nocy jeździć do apteki poza swoją gminę? Czy samorząd gminy nie ma żadnego wpływu na to, w jakich godzinach pracują tak ważne placówki, jakimi są apteki? Czy leki, apteka i aptekarz są dla ludzi?
Czytelnik”