Jak żyć Pani Premier, gdy ceny żywności szaleją?

– Od kilku miesięcy nie jadam masła, bo jest zbyt drogie. Ktoś powie: „bez przesady”, ale ja jestem w stanie, z ołówkiem w ręku, wyliczyć wszystkie swoje wydatki. Mam 54 lata. Jestem bezdzietną wdową i mieszkam sama w mieszkaniu po mojej mamie. Pracuję w firmie sprzątającej i na rękę dostaję prawie 1.500 złotych miesięcznie. Za mieszkanie wraz ze wszystkimi mediami (prądem, gazem, telefonem itp.) płacę co miesiąc 800 złotych. Po 40 latach od ostatniego remontu, który robili jeszcze moi rodzice, zmuszona byłam do odnowienia kuchni i łazienki. Przy okazji wyremontowałam też przedpokój. Na ten cel wzięłam kredyt z banku w wysokości 10 tysięcy złotych, który teraz spłacam, po 200 złotych miesięcznie. 86 złotych wydaję na bilet miesięczny, bo do pracy dojeżdżam autobusem miejskim. Na życie zostaje mi niewiele ponad 300 złotych, a przecież od czasu do czasu, trzeba coś kupić do domu – nowy czajnik czy ręcznik, nie wspominając już o moich potrzebach, jak chociażby o butach na zimę. Staram się odłożyć 100 złotych miesięcznie na czarną godzinę lub nieprzewidziane wydatki, np. awarię sprzętu domowego. Na jedzenie mam około 250 złotych, na cały miesiąc, czyli niewiele ponad 60 złotych tygodniowo – opowiada mieszkanka Częstochowy.

Pani Alicja nie jest jedyną osobą, która liczy się z każdym groszem. Niestety z danych GUS wynika, że nie będzie lepiej. Analitycy rynku rolnego zastanawiają się nawet, czy możliwym jest, by cena masła sięgnęła 10 zł za 200 g kostkę? W ubiegłym roku ta sama kostka kosztowała ponad 3 zł – dziś prawie 6 zł. Podrożały też sery, mięso, wędliny i cukier.
Dane Głównego Urzędu Statystycznego nie pozostawiają wątpliwości. W przeciągu ostatniego roku mieliśmy do czynienia ze znacznym wzrostem cen żywności. 

W przypadku niektórych produktów podwyżki cen są zdumiewające.
* mleko (2 proc., 1l) – w lipcu 2016 r. kosztowało 2,30 zł, w lipcu 2017 r. – 2,50 zł
* ser żółty (1 kg) – w lipcu 2016 r. kosztował 20,70 zł, w lipcu 2017 r. – 23,10 zł
* cukier (1 kg) – w lipcu 2016 r. kosztował 2,60 zł, w lipcu 2017 r. – 3,15 zł
* masło (kostka 200 g) – w lipcu 2016 r. kosztowało 3,69 zł, w lipcu 2017 r. – 5,62 zł
* jajka (10 sztuk) – w lipcu 2016 r. kosztowały 4,70 zł, w lipcu 2017 r. – 5,20 zł
* szynka (1 kg) – w lipcu 2016 r. kosztowała 23,65 zł, w lipcu 2017 r. – 25,41 zł
* schab (1 kg) – w lipcu 2016 r. kosztował 14,25 zł, w lipcu 2017 r. – 17,91 zł
* chleb (bochenek 0,5 kg) – w lipcu 2016 r. kosztował 2,20 zł, w lipcu 2017 r. – 2,60 zł.

Porównując lipiec tego roku do lipca 2016 r. generalnie żywność podrożała średnio o 5 proc., ale diabeł tkwi w szczegółach. Ceny niektórych produktów żywnościowych wzrosły nawet o 35 proc., jak chociażby masła.
Rosnące ceny nie tylko uszczuplają portfele. Inflacja będzie sprawiać, że trzymanie pieniędzy na kontach bankowych będzie coraz mniej opłacalne. Wkrótce okaże się, że klienci banków nie tylko na lokatach nie zarabiają, ale realnie nawet tracą.
GUS podaje, że w czerwcu ceny zboża w skupie podskoczyły w górę: pszenicy, żyta, jęczmienia – wszystkich o ok. 12 proc., analogicznie więc zdrożał chleb i inne wypieki. Więcej zapłaciliśmy także za mięso wieprzowe i to niemało – o 14,6 proc. oraz oczywiście za mleko, które w skupie kosztowało o 33 proc. więcej. Ceny poszybowały w górę także w przypadku ryb i owoców morza – o 3,9 proc.; tyle samo co  dżemów, miodów, czekolad; olejów i tłuszczy – o 12,8 proc.; owoców – o 6,2 proc.; a cukru – aż o 12,4 proc. Podrożała również kawa, herbata i kakao: o 3,3 proc. Na tym samym poziomie, jak w roku ubiegłym utrzymują się ceny napojów alkoholowych.

– Od dłuższego czasu nie kupuję masła, latem nie jadam lodów, zrezygnowałam z wieprzowiny, ograniczyłam korzystanie z cukru i jem znacznie mniej owoców i warzyw. 
Niech mi ktoś powie, z tych mądrych ludzi na górze: jak mam żyć, gdy wszystko tak drożeje? – pyta pani Alicja.