Opierając się jedynie na podstawie ilości tak zwanego czasu antenowego w telewizji BBC, poświęconego ustąpieniu papieża Benedykta i wyborze Franciszka, można by dojść do wniosku, że Anglia jest jednym z najbardziej katolickich państw na świecie. A wiadomo, że nie jest. Co prawda chrześcijaństwo jest religią 59,4 proc. społeczeństwa, czyli ponad 31 milionów osób, ale większość stanowią wyznawcy kościoła anglikańskiego, katolików jest natomiast około 5 milionów. Skąd zatem tak obszerne, rzetelne i wnikliwe relacje poświęcone kościołowi, a ściślej – wyborowi nowego papieża? Odpowiedź jest dwuczęściowa, z tym, że część pierwsza może być w Polsce zrozumiana źle bądź niezrozumiana w ogóle, część druga – jak najbardziej tak.
Otóż – to część pierwsza odpowiedzi – relacje na żywo z Watykanu, wstępne komentarze przed konklawe, późniejsze analizy, wreszcie wnioski i prognozy po wyborze głowy kościoła katolickiego – to sprawa o charakterze globalnym, ważna zarówno w Europie czy Ameryce, jak i w Afryce oraz Azji. Tak samo ważna jak wojna w Iraku, problemy finansowe Cypru czy zakończony w miniony weekend Turniej Sześciu Narodów w rugby. A wydarzenia ważne telewizja publiczna musi relacjonować obszernie, wyczerpująco i bez przerw na reklamy (w BBC reklam nie ma w ogóle, bo nie może być, ponieważ to telewizja publiczna. Podobnie jak Telewizja Polska).
Część druga odpowiedzi to wyłącznie wymowa liczb. Blisko jedna czwarta mieszkańców Anglii nie wyznaje żadnej religii, w ciągu minionych 10 lat liczba osób bezwyznaniowych wzrosła drastycznie aż o 10 proc. W tym samym okresie i o tę samą wartość (10 proc.) spadła ilość wyznawców kościoła anglikańskiego, a jedynie liczba osób wyznania katolickiego pozostała bez zmian. Jednocześnie nastąpił gwałtowny spadek ilości osób chodzących do kościoła. Aż 60 proc. mieszkańców Anglii, określających się jako religijne, nigdy nie chodzi do kościoła, a 20 proc. z pozostałych chodzi raz do roku. Znacząco natomiast wzrosła w minionej dekadzie – z 1,5 do 2,7 milionów – ilość muzułmanów. I choć głośno się o tym nie mówi, bo zabrania tego prawo, to Anglicy po prostu obawiają się tej wyraźnej ekspansji islamu na Wyspach. Stąd wielkie nadzieje – przed konklawe – związane z wyborem nowego papieża, nadzieje na wyraźny impuls dla Brytyjczyków, zachęcający ich do powrotu na łono chrześcijaństwa. Wybór kardynała z Argentyny mocno te nadzieje ostudził. Paradoksalnie zbiegł się w czasie z referendum na Falklandach – wyspach w pobliżu Argentyny, należących do Anglii – w którym mieszkańcy tych wysp zdecydowanie opowiedzieli się za przynależnością do Wielkiej Brytanii. Problem w tym, że Argentyna od lat rości sobie prawo do Falklandów, a papież Franciszek, jeszcze jako kardynał, nazywał Brytyjczyków uzurpatorami na tych wyspach. Zrozumiałe więc, że stosunki na linii Londyn – Watykan nie są na razie najlepsze.
Spodziewanego cudu nie będzie, ludzie na wiarę tak szybko się na Wyspach nie nawrócą, bo są obawy, że papież okazać się może bardziej argentyńskim politykiem, a nie duchowym przywódcą, zachęcającym ich do powrotu przed ołtarze.