O nadchodzącym sezonie, szansach i nadziejach dla klubu oraz miasta z prezesem TYTAN AZS Częstochowa, Konradem Pakoszem rozmawiają Marzena Krawczyk i Cezary Chłąd.
– Pierwsze pytanie, które obecnie niepokoi kibiców dotyczy sytuacji klubu. Czy konflikt z Urzędem Miasta może spowodować, że będziemy oglądać mecze np. AZS TYTAN KATOWICE?
– Ja osobiście podobnie jak i akcjonariusze spółki nie wyobrażamy sobie takiej sytuacji. Nie mniej decyzje podejmowane przez osoby wybrane w demokratycznych wyborach przed czterema laty w przededniu zbliżającej się kampanii wyborczej dają do myślenia. Niestety, w Częstochowie nie doczekaliśmy się jasnych i przejrzystych zasad podziału środków publicznych z tytułu promocji miasta poprzez sport. Głęboko wierzę w to, że w najbliższych miesiącach się to zmieni.
– Według naczelnika Wydziału Edukacji i Sportu współpraca miasta z klubem układa się wzorowo. Z drugiej strony konferencję prasową, na której poinformował Pan o przetargu na AZS uważa za normalne wyrażenie sprzeciwu… Jak Pan skomentuje taką wypowiedź?
– Nie będę ukrywał, że na przestrzeni ostatnich miesięcy współpraca pomiędzy Spółką, a Wydziałem Edukacji i Sportu również w mojej ocenie przebiega modelowo. Problem polega jednak na tym, że decyzje podejmują politycy, a nie ludzie, którzy się na tym znają. Wspominałem o tym przed chwilą. Brak czytelnych reguł podziału publicznych pieniędzy na skuteczną, potwierdzoną niezależnymi badaniami promocję miasta poprzez sport budził i będzie budzić konflikty. Chyba, że te zasady zostaną jasno określone.
– Co i ile straciłaby Częstochowa gdyby AZS pozyskał hojnego sponsora, który wyłożyłby na rzecz klubu powiedzmy 5 mln zł, pod warunkiem przeprowadzki do Katowic, Wrocławia lub co gorsza Gdańska?
– Na dzień dzisiejszy takiej możliwości na szczęście nie ma. Ale warto chyba zacząć o tym głośno mówić. Pierwszą stratą będzie brak transmisji telewizyjnych z Częstochowy, meczów wyjazdowych i powtórek. W sumie daje to ponad 100 godzin relacji, w których Częstochowa, pod różnymi postaciami pojawia się na okrągło. Drugi aspekt stanowi wartość medialna tych przekazów. Według niezależnych agencji monitorujących rynek mediów w ciągu dwóch ostatnich sezonów wynosiła ona blisko 4,5 mln zł. To wyliczenie uwzględnia tylko wartość reklamy telewizyjnej. Do tego dochodzi prasa, radio i niezwykle skuteczny w XXI wieku przekaz internetowy. Osobną wartość stanowią nasi kibice. Nie tylko ci w Częstochowie. AZS posiada liczne grono sympatyków w całej Polsce. Dostajemy również liczną korespondencję z zagranicy. AZS od ponad 20 lat występuje w europejskich pucharach. Takiej promocji na arenie międzynarodowej nie jest w stanie zapewnić żadna inna instytucja pozarządowa z wyjątkiem Klasztoru Ojców Paulinów na Jasnej Górze. To są fakty. Jest jednak coś, czego nie da się zmierzyć. To sukcesy i zwycięstwa. One są bezcenne.
– Przejdźmy teraz do spraw czysto sportowych. Jak idą przygotowania do tegorocznego sezonu PlusLigi? Czy wszyscy zawodnicy są gotowi zdrowotnie do długiego sezonu? Fani szczególnie interesują się kondycją Dawida Murka.
– Przygotowania przebiegają zgodnie z zaplanowanym harmonogramem. Oczywiście mamy pewne kłopoty, ale któż ich nie ma? Kilku zawodników uskarża się na drobne dolegliwości. Dawid Murek, o czym mogliśmy się przekonać w trakcie Memoriału im. Arkadiusza Gołasia, wraca do pełnej dyspozycji. Z naszej perspektywy najważniejsze, żeby na ligową premierę wszystko było zapięte na ostatni guzik. Czeka nas bardzo trudny i wyczerpujący sezon. Jestem przekonany, że powrót do Częstochowy takich zawodników jak Gierczyński, czy Oczko oraz pozostanie w naszym klubie Murka, Wiśniewskiego, Janeczka, Nowakowskiego czy Drzyzgi sprawi, że hala Polonia będzie się szczelnie wypełniać na każdym meczu, a kibice będą mieli wiele powodów do zadowolenia i satysfakcji.
– Wspomniał Pan o trudnym sezonie. Nowy system rozgrywek wzbudza wiele kontrowersji, narzekają zawodnicy, którzy uważają, że nie daje on dość czasu na regenerację. Nie obawia się Pan, że przed fazą play-off może to doprowadzić do „małego szpitala” u nas i w innych zespołach?
– Zawodnicy narzekali, narzekają i narzekać będą. Taki ich urok. W tym roku grania będzie rzeczywiście więcej. Nikt jednak nie powiedział, że we Włoszech liga liczy 14 zespołów. W rundzie zasadniczej gra się więc 26 meczów. Do tego play-off i łącznie może być pod 40. To podobnie jak u
nas w tym sezonie.
– Bez wątpienia sezon 2010/2011 zapowiada się bardzo interesująco. Wszystkie zespoły dokonały dość spektakularnych wzmocnień. Robi wrażenie skład Resovii czy Zaksy, ale nawet beniaminek Fart Kielce nie został w tyle. Jak na tym tle ocenia Pan aktualny skład AZS?
– Udało się pozostawić trzon zespołu. Dołączyło do nas kilku utytułowanych graczy. Bardzo ciekawi nas postawa Michala Hrazdiry. Z jego przyjściem do klubu wiążemy spore nadzieje.
– Napawają optymizmem mecze sparingowe AZS, za to wyniki w Młodej Lidze pozostawiają wiele do życzenia. Czy Częstochowa nadal będzie miejscem-kuźnią siatkarskich talentów?
– Jeśli idzie o sparingi pierwszego zespołu, to one mają na celu jak najlepsze zgranie wszystkich formacji w zespole. Wyniki nie są aż tak bardzo istotne. Co się tyczy Młodej Ligi to tutaj również założenie jest trochę inne. Chcemy, by w tych rozgrywkach udział brali ludzie, którzy mają się czegoś nauczyć. Wynik sportowy tej rywalizacji schodzi na drugi plan. Istotne jest to by po każdym sezonie móc wprowadzić do zespołu Plus Ligi jednego, może dwóch zawodników. Jeśli będzie ich
więcej to super, ale należy twardo stąpać po ziemi. W zespole Metro Warszawa, który reprezentuje nas w tych rozgrywkach jest kilku takich zawodników których uważnie obserwujemy. Być może w przyszłym sezonie zadebiutują w Plus Lidze.
– Które miejsce w lidze na koniec sezonu uzna Pan za sukces, a jaki wynik będzie według Pana potraktowany jako porażka?
– Na dzień dzisiejszy to jest wróżenie z fusów. Bo jeśli powiem, że pierwsze to ktoś może uznać mnie za wariata. Zależy nam na tym, by zespół grał ładnie i widowiskowo, bo na takie mecze z chęcią przyjdą kibice. Z drugiej strony istotny jest sukces sportowy. Po dwóch piątych miejscach w dwóch ostatnich sezonach liczymy na poprawę pozycji na koniec sezonu i aktywne włączenie się do walki z najlepszymi o medale.
– O co grają „biało-zieloni” w europejskich rozgrywkach w tym roku?
– Po raz pierwszy zagramy w Challenge Cup. W pierwszej rundzie trafiamy na zespół holenderski. Jeśli tą przeszkodę uda nam się wyeliminować, to trafimy na drużynę która odpadła z pucharu CEV. Wtedy też poznamy dokładną drabinkę tych rozgrywek i myślę, że na przełomie listopada i grudnia będzie można coś więcej o tych celach powiedzieć.
– Młody, niedoświadczony trener – czy to aby nie za duże ryzyko?
– Kiedyś musi być ten pierwszy raz. W Częstochowie od zawsze stawiano na młodych zawodników. Tym razem stawiamy na młodego trenera, który w naszej ocenie powinien sprostać zadaniu. Oceniać będziemy po sezonie.
– Czy sądzi Pan, że dosyć niespodziewana porażka Polaków na zakończonych niedawno Mistrzostwach Świata przełoży się na spadek zainteresowania siatkówką wśród kibiców?
– Zawsze istnieje takie niebezpieczeństwo. Nie mniej, atutem polskiej siatkówki nad innymi dyscyplinami jest to, że niepowodzenie reprezentacji łatwiej odbudować jest w rozgrywkach ligowych gdzie występuje wiele międzynarodowych sław.
– Jakie działania marketingowe zostały podjęte przez klub, aby mieć pewność, że w Częstochowie były pełne trybuny?
– Takie działania są podejmowane. Jednak ich zakres zależy od posiadanych środków. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że najlepszy marketing to ciekawy zespół, który nie dość że gra ładnie, to jeszcze wygrywa. Nie ukrywam, że nasz budżet nie jest z gumy, dlatego też te działania będą stopniowo poszerzane. Na początek chcemy ufundować skromne gadżety dla posiadaczy karnetów i biletów. O naszych akcjach będziemy informować na bieżąco za pośrednictwem naszej nowej strony internetowej, której start planujemy wraz z ligową premierą w
Częstochowie.
– Ostatnie pytanie. Walczymy z Krakowem o ostatnie miejsce rozgrywania meczów Mistrzostw Świata 2014. Jakie mamy szanse pokonania miasta bez tradycji siatkarskich?
– To pytanie powinno zostać skierowane do naszych przedstawicieli w Urzędzie Miasta na czele z Prezydentem oraz Radnymi. Na pewno, by liczyć się w tej batalii trzeba wiele zrobić. Niestety na dzień dzisiejszy ja nie widzę takiego zainteresowania. Na finałach Mistrzostw Świata we Włoszech byli przedstawiciele ośmiu miast walczących o prawo do współorganizowania tych zawodów za cztery lata. Z Częstochowy byli obecni wiceprezes PZPS Andrzej Gołaszewski, oraz dyrektor sportowy naszego klubu Ryszard Bosek. Z miasta nie było niestety nikogo.
– Dziękujemy za rozmowę.