– Kiedyś w tym lasku na Zawodziu był nasz dom. W najlepszych latach na osiedlu w lesie mieszkało nas nawet 30 osób – mówi Krzysztof, bezdomny.
Niewielki zalesiony teren między giełdą spożywczą a zakładem TRW, w bezpośrednim sąsiedztwie z ulicą Legionów – to miejsce, w którym od dawna mieszkają bezdomni. Niełatwo dostać się do środka lasu – gęsto porośnięte drzewa i krzewy skrywają niejedną tajemnicę. – Dziś śpię na wolnym powietrzu, w różnych miejscach w Częstochowie. Musieliśmy opuścić lasek, bo zbyt często mieliśmy nieproszonych gości w mundurach. Poza tym jest już zbyt zimno, zwinęliśmy nasz obóz. Wrócimy tam na wiosnę – mówi Krzysztof, bezdomny.
Architektura osiedla bezdomnych zaskakuje funkcjonalnością – domy z kilku warstw tektury oklejone taśmą ustawione są rzędzie pod gęstymi drzewami, by chronić materiał budowlany przed deszczem. Maksimum 6 – 10 mkw., a w nich jedynie miejsce do spania,oznaczone stertą ciuchów. Kawałki koców, prześcieradeł zastępują drzwi. Społeczności osiedla zna zasady. – Toaleta jest kilkanaście metrów dalej, nie przy domach. Mamy palenisko, a nawet własne wysypisko śmieci. Tak było kilka tygodni temu, teraz śpię przy śmietnikach lub w krzakach na Krakowskiej – mówi bezdomny.
Z własnego życia zrobiłem piekło
Krzysiek przyjechał do Częstochowy wiele lat temu.
– Dlaczego Częstochowa?
– To już ponad 20 lat, jak jestem w Częstochowie. Przyjechałem tu do pracy, były przejęcia do Huty Częstochowa. Po kilku latach zwolnili mnie. Potem byłem magazynierem, tokarzem, człowiekiem od wszystkiego, a nawet kierowcą wózka widłowego. Przewinąłem się przez wiele firm w tym mieście.
– Trudno mówić o sukcesie zawodowym. Czemu nie wróciłeś do rodzinnego miasta?
– Pochodzę z okolic Węgorzewa, Budry – to na północy kraju. Nie miałem tam po co wracać, ani pracy, ani jakiś więzów rodzinnych. Zostałem tutaj. Kilka razy szukałem szczęścia w innych miastach, ale bez powodzenia. W Częstochowie jestem od dawna, znam to miasto.
– Dlaczego nie zaczniesz pracować, zarabiać, inaczej żyć?
– Nie ma żadnych dokumentów. Zgubiłem wszystko wiele lat temu – dowód osobisty, prawo jazdy, świadectwa ze szkół i kursów. Od dawna nie mam meldunku, nigdzie.
– To chyba nie jedyny powód?
– No cóż, parokrotnie próbowałem się zmienić, ale lubię wódę…
– To nie wóda wystaje ci z kieszeni, a denaturat…
– Teraz tak, ale kiedyś była wóda i to dobrego gatunku. Dziś mnie nie stać. Butelka denaturatu kosztuje około 4 złotych. Zresztą to i tak lepsze niż ślepotka.
– Co to takiego?
– Rozrabiane wynalazki krajowe lub zagraniczne. Sprzedają je w melonach, w wielu miejscach na Krakowskiej.
– Rozumiem, że od ślepotki się ślepnie?
– Nie, raczej nie,. Ślepotka po prostu szybciej wykańcza.
– Pamiętasz ludzi, którzy żyli tak jak ty, a teraz ich już nie ma?
– Pewnie. Bardzo wielu ich było. Przez te wszystkie lata to pewnie z setka był się uzbierała tych co umarli. Tylko w tym roku zmarło 12 – 15 moich kumpli.
– Jak przejawia się kumplostwo wśród bezdomnych?
– Razem chodzimy i szukamy – złomu, makulatury, grzebiemy po śmietnikach. Zwyczajnie włóczymy się po mieście. Śpimy w różnych miejscach, chyba że latem na osiedlu w lesie. W sprawach noclegu nie ma kumpli. Dobry lokal jest cenniejszy od przyjaźni.
– Gdzie dzisiaj będziesz spał?
– Przez kilka ostatnich dni spałem w krzakach, ale na dzisiejszą noc znalazłem fajny kąt przy śmietniku. Kontenery są obudowane murem i zadaszone. Będzie ciepło.
– Nie lepiej w schronisku dla bezdomnych? To przecież bardzo blisko…
– Nie lepiej.
– Bo nie można pić?
– Pewnie tak, ale nie tylko. Wolę o tym nie mówić.
– Co będziesz robił jutro?
– Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Myślę o tej flaszce, którą mam w kieszeni i o super miejscówce do spania. Jest dobrze…
– Gdy tak cię słucham to myślę, że łatwiej by ci było w życiu gdybyś je wyprostował…
– Pewnie tak, ale teraz już nie umiem i chyba nie chcę. Nie mam domu, nie mam pracy, aaa i nie mam żadnych dokumentów, ale nie mam też obowiązków. Czekam, co przyniesie mi kolejny dzień. Może znowu spotkam jakiegoś dziennikarza…
Las na Zawodziu na zimę pustoszeje. Osiedle domów z papieru ożyje za kilka miesięcy. Zamieszka w nich kolejna grupa bezdomnych. Miejmy nadzieję, że będzie wśród nich Krzysiek.