Stowarzyszenie Kibiców „Wieczny Raków” i fani KS „Raków” przez kilkanaście minut próbowali zakłócić obrady sesji rady miasta Częstochowa.
Atmosferę 62. posiedzenia częstochowskich radnych podgrzała delegatura fanów Klubu Sportowego „Raków”. Pikietujący weszli na salę obrad z wielkim transparentem, na którym widniały słowa „Żadnych obietnic nie dotrzymujecie, a poparcia od nas chcecie”. Po czym przekazali przewodniczącej rady Ewie Pachurze żółtą kartką, jako symbol złamanych obietnic rządzących wobec klubu. Okrzykami – RKS Raków! – zakłócali radnych, którzy stoickim spokojem próbowali wyrazić swoja obojętność wobec zaistniałej sytuacji.
Przyczyną zajścia są, jak zwykle pieniądze, a dokładniej 300.000 zł. dla „Rakowa”, które – jak twierdzą demonstrujący – były im obiecywane przez włodarzy, a do tej pory nie przekazane.
– Od sześciu miesięcy obiecuje nam się różne rzeczy i nic z tego nie wynika. Klub jest zadłużony i możemy zostać niedopuszczeni do rozgrywek – mówi Piotr Litwinek, rzecznik „Wiecznego Rakowa”.
Rzecznik prasowy częstochowskiego magistratu, Tomasz Jamroziński odpiera zarzuty – kwota 300.000 to suma, której nikt nie obiecywał, ale przeznaczyliśmy 120.000 dotacji celowej na przystosowanie stadionu przy ul. Limanowskiego do wymogów PZPN. Jeżeli KS „Raków” przekształci się w spółkę, możliwe jest jeszcze przeznaczenie 250.000 z rezerw na promocję sportu, ale na razie zarząd klubu nie uczynił tego, choć zapewne stanie się to niebawem – tłumaczy Jamroziński.
Rzeczywiście zarząd poczynił takie kroki, ale czekał na dotację miasta. Teraz zapewne spółka powstanie, bo pierwsze pieniądze radni przyznali, jakby nie patrzeć pod wpływem pikietujących fanów klubu. Na decyzję radnych czekał też główny sponsor, „Huta Częstochowa”, której władze zapowiedziały, że dalsze dofinansowanie jest zależne od tego, czy stadion przy Limanowskiego będzie przystosowany do meczów II ligi. Historia „Rakowa” zawsze wiązała się z hutą i odejście głównego sponsora wiązałoby się z upadkiem klubu, który i tak jest zadłużony na milion zł. – Klub musi mieć głównego sponsora, żaden nie utrzymuje się wyłącznie z budżetu państwa – mówi Jamroziński.
Stowarzyszenie kibiców ma również żal do Rady Miasta, że „Raków” jest dyskryminowany wobec innych częstochowskich klubów. – Miasto na promocję poprzez sport miało 1.150.000, a prawie wszystko dostał Włókniarz i AZS, my nic. Chcemy być równo traktowani – protestuje Litwinek.
– Rzeczywiście ta kwota była, ale po 450.000 zł. dostał AZS i „Włókniarz”, ale musimy mieć na względzie, że te kluby są w ekstralidze i są często pokazywane w stacjach tv, co jest chlubą dla miasta – tłumaczy rzecznik magistratu częstochowskiego. Swoją drogą klub piłkarski dostał już w tym roku 270.000 z budżetu.
Kibice twierdzą, że właśnie takie podejście do sprawy jest gwoździem do trumny „Rakowa”, ale zapewniają, że klub wychodzi na prostą i przy odpowiednim wsparciu finansowym może powrócić do czasów świetności. Tylko jakoś mało kto w to wierzy. Częstochowianie powoli już zapominają o sukcesach legendarnej dumy miasta. Może nowy trener, Jerzy Brzęczek udźwignie ten ciężar.