BMW od momentu przejęcia brytyjskiego producenta udowadnia, że na odgrzewaniu motoryzacyjnych legend można dobrze zarobić. Sukcesywnie powiększa też rodzinę modelową Mini. Teraz dołączył kolejny murowany hit sprzedażowy.
Niewiele osób wróżyło sukces BMW, gdy ogłosili przejęcie Mini. Jeszcze mniej optymistycznych głosów można było usłyszeć po pierwszych przeciekach na temat nowej wersji angielskiej legendy. Oto bowiem mieliśmy dostać samochód owszem bardzo stylowy i o świetnych właściwościach jezdnych, jednak wyprany z wszelkiej praktyczności w dodatku w astronomicznej cenie, typowej dla BMW. Od razu odezwały się głosy, iż Mini stanie tym czym Smart dla Mercedesa – synonimem niewypału, który zakupują tylko indywidualiści z prawdziwego zdarzenia. Ta grupa pesymistów prawdopodobnie do dziś nie może się wynikom sprzedaży Mini nadziwić. Niewielkie angielskie autko okazało się prawdziwym hitem, a BMW od razu wykorzystało szansę. Od kilku lat z niewielkiego nadwozia wyciska coraz to nowe wersje, niektóre delikatnie mówiąc dość zaskakujące. Nie zabrakło również nowości w palecie silnikowej, pojawił się między innymi diesel. O ile podstawowy Mini One i wersja kabrio były oczywiste od początku o tyle reszta rodziny jest… powiedzmy ciekawymi pomysłami. Co najciekawsze wszystkie zostają bardzo entuzjastycznie i ciepło przyjęte przez klientów.
Mini Clubman – teoretycznie kombi
Pierwszym szalonym pomysłem, choć nie do końca nowym, jest wersja kombi. Można ją zakupić w salonie już od dłuższego czasu, jednak nadal robi wrażenie. Przede wszystkim nie jest to zwykłe kombi. Teoretycznie Clubman jest samochodem pięciodrzwiowym, ale owe drzwi nie znajdują się w miejscach których byśmy się spodziewali. Mamy więc klasyczną parę z przodu i parę zamiast zwykłej pokrywy bagażnika. Piąte drzwi znajdziemy za tymi przeznaczonymi dla pasażera. Otwierają się w przeciwnym kierunku i mają za zadanie ułatwić dostęp do tylnych siedzeń. Jeśli ktoś za stylowymi i przy okazji praktycznymi drzwiami pokrywy bagażnika oczekuje olbrzymiej przestrzeni srogo się zawiedzie. Z tyłu zmieścimy 260 litrów co nadal stanowi bardzo słaby wynik. Taki właśnie jest Clubman, mimo nadania mu pozorów praktyczności, nadal stanowi stu procentowego przedstawiciela Mini. Prowadzi się więc świetnie, zawieszenie jest twarde jak skała, a pasażerów z tyłu można posadzić tylko za karę. Mini się jednak nie poddaje, na bazie Clubmana ma powstać specjalna wersja przeznaczona dla dostarczycieli pizzy.
Mini Countryman – bardzo przerośnięty brat
Jak zmienić wizerunek marki kojarzącej się wyłącznie z małymi miejskimi samochodami? W BMW myśleli, myśleli i prawdopodobnie na skutek przedawkowania kawy bądź innych środków wymyślili. Zrobimy SUVa! Pomysł już sam w sobie wydaje się niedorzeczny. Mając za bazę maleńki pojazd, spece postanowili stworzyć samochód dobrze udający terenowy, na tyle stylowy aby pasował pod modnym klubem, prowadzący się jak mniejszy brat, a kosztujący tyle co bardzo bogato wyposażona limuzyna klasy średniej. Misja niemożliwa? Jak się okazuje nie, choć do pewnych rzeczy można mieć zastrzeżenia. Countryman to zwykłe Mini tyle że pomnożone razy dwa. Wreszcie otrzymujemy klasyczne dwie pary drzwi, choć odrobinę przestrzeni w środku i słabe jak na cenę wykończenie wnętrza. Zapaleńcy mogą dołożyć sobie napęd 4×4. Niezwykłą pracę wykonali spece od zawieszenia. Countryman prowadzi się niewiele gorzej od wersji klasycznej. Niewiele to w tym przypadku duża różnica, ale jeśli koniecznie potrzebujemy siedzieć wyżej to ciężko o lepszy wybór. Oczywiście, szczególnie na naszych drogach można uszkodzić sobie kręgosłup, jednak precyzja wymaga poświęceń. Ostatni rajd Dakar prawdopodobnie dodatkowo podkręci sprzedaż Countrymana, to właśnie ten model zwyciężył w tegorocznej edycji, jechał nim również Krzysztof Hołowczyc. Oczywiście jak w przypadku każdej wersji Mini, choć tej szczególnie, przerazić może cena, ale styl kosztuje.
Mini Coupe – młode pokolenie
Ostatnim z rodziny Mini, przynajmniej na razie jest model Coupe. Trzeba przyznać, że najmłodsze dziecko koncernu powala wyglądem. Jeśli uważamy, iż podstawowa wersja zbyt mało rzuca się w oczy, oto odpowiedź. Wreszcie też nikt nie próbuje nam wmówić, że Mini nadaje się dla więcej niż dwóch osób. Prócz klasycznej linii opadającego dachu, charakterystycznego dla tego typu pojazdów, model Coupe wyposażono w bardzo stylowy spojler, który wysuwa się po przekroczeniu 80 km/h. Na drodze nowe Mini robi piorunujące wrażenie, jednak za kierownicą jest jeszcze lepiej. Zwieszenie delikatnie obniżono i utwardzono, czyniąc je zupełnie nieznośnym na polskich drogach, ale jednocześnie nieprawdopodobnie dobrym na równej nawierzchni. Mini Coupe to po prostu radość w najczystszej postaci. Dodatkowo otrzymujemy bagażnik większy o dwadzieścia litrów od kombi. Teraz ma on pojemność 280 litrów, więc w dwie osoby bez problemu spakujemy się na dłuższy wyjazd. Czy najnowsze dziecko producenta odniesie sukces? Nie ma co do tego wątpliwości, nadal bowiem są osoby gotowe, dla przyjemności z jazdy i świadomości posiadania czegoś wyjątkowego zrezygnować nawet z pozorów praktyczności oraz zostawić w salonie bardzo dużo gotówki.