Trzy pierwsze miesiące roku są zdominowane w zasadzie tylko przez dwie grupy wędkarzy: łowiących statycznie z przerębla na jakimś zamarzniętym zbiorniku i lubiących długie wędrówki wzdłuż rzek muszkarzy lub spinningistów spragnionych spotkania z szlachetnymi rybami.
W tym roku aura dla tych pierwszych okazała się bardzo nieprzychylna. Wysokie temperatury spowodowały, że do tej pory tylko w ciągu kilkunastu dni można było wędkować bezpiecznie z lodu. Ale zajmijmy się tą drugą grupą wędkarzy, bo dla nich wiosenne warunki panujące od początku roku są wręcz wyśmienite. Nie muszą oni tak jak w poprzednich latach przedzierać się przez zaspy śniegu, by dostać się do swoich ulubionych miejsc. Dzięki temu, że przejezdne są polne i leśne drogi można dotrzeć do łowisk, które zimą są niedostępne. A Częstochowski łowca szlachetnych gatunków ma, w czym wybierać.
W promieniu 60 km od Częstochowy jest kilka doskonałych łowisk, gdzie można złowić okazy tej przepięknej ryby. Krztynia, Biała Lelowska, Kocinka, Mała Panew, Boży Stok, Kamieniczanka, Warta czy górna Pilica to niewielkie rzeczki, które są znane bardzo cenione nie tylko przez naszych wędkarzy, ale i przez przyjezdnych z najdalszych zakątków Polski. W tym roku spotkałem nad tymi wodami ludzi z Krakowa, Kielc, Piotrkowa Trybunalskiego, Warszawy a nawet ze Szczecina. W ich rejonach jest tak wiele wspaniałych rzek, a oni wolą nasze małe, ale naprawdę urokliwe rzeczki. Dzieje się tak, bo u nas pstrąg potokowy (to on jest główna atrakcją tych wód) dorasta do naprawdę dużych rozmiarów i właśnie na spotkanie z nim warto przejechać nawet kilka set kilometrów. Kiedyś spotkałem wędkarza z Rabki nad Kocinką, który mi powiedział, że od domu do Raby ma kilkadziesiąt metrów, ale tam są tylko pstrążki a u nas to są pstrągi. Wiadomo też, że tam gdzie pstrągi to i lipienie (od pierwszego marca mają okres ochronny złowione należy starannie wypuścić), a złowienie kilkudziesięciu centymetrowego kardynała (tak nazywają wędkarze samca tej ryby ze względu na przepięknie ubarwioną płetwę grzbietową) może być super bonusem do potokowca. Miłe jest to, że coraz częściej te wszystkie ryby wracają do wody, nawet takie trzydziesto kilku centymetrowe odzyskują wolność by spokojnie mogły sobie urosnąć. Bywa, że dużo większy okaz złowiony przez muszkarza czy spinningistę pozuje szybko do zdjęcia i potem spokojnie odpływa z nurtem rzeki. Mam wielki szacunek dla wędkarzy, którzy jadą na ryby wiele kilometrów łowią rybę, która często jest największą w życiu a potem darują jej życie. Takie podejście do wędkarstwa zwiększa populację szlachetnych gatunków na równi z zarybieniami i skutkuje tym, że w wodzie pływają duże sztuki, które przyciągają nad nasze wody wędkarzy z całej Polski. Na koniec tylko dodam, że nie trzeba daleko jechać by spotkać te ryby. Jeśli nie mamy zbyt dużo czasu można spróbować w samej Częstochowie na: Warcie, Kucelince, Stradomce czy Konopce, gdzie przywędrowały z „górskiej” Warty i coraz częściej sprawiają wędkarzom niespodziankę.
