Kibice dopisali, pogoda niePonad 10 tysięcy spragnionych ścigania na najwyższym poziomie kibiców zjawiło się w niedzielę 6 września na Arenie Częstochowa, by zobaczyć w akcji walczących o finał PGE Ekstraligi żużlowców Sparty Wrocław i Unii Tarnów. Niestety w przeciwieństwie do kibiców, nie dopisała pogoda. Zawody przerwano po sześciu biegach. Powtórka w czwartek.
Niedziela miała być świętem „czarnego sportu” w Częstochowie. Włókniarz ma w naszym mieście rzeszę fanów, którym w tym sezonie nie było dane oglądać na żywo ścigania na najwyższym poziomie, stąd też niedzielny pojedynek był długo wyczekiwanym wydarzeniem. Decydująca faza najlepszej żużlowej ligi świata zawitała na Olsztyńską dzięki uprzejmości wrocławskiego klubu. Stadion Olimpijski we Wrocławiu jest obecnie modernizowany i Sparta część meczów w roli gospodarza rozgrywa na wyjazdach. Na pojedynki play-off (półfinał + finał bądź mecz o brąz) działacze klubu wybrali zaprzyjaźnioną Częstochowę.
Wybór okazał się strzałem w dziesiątkę, bo fani „Lwów” oraz przyjezdni kibice z Wrocławia szczelnie wypełnili Arenę Częstochowa, choć niestety musieli obejść się smakiem. Obiekt przy Olsztyńskiej zaczął tętnić życiem już po godzinie 15, jednak kibice z niepokojem spoglądali na coraz bardziej zachmurzone niebo. Pierwsze krople deszczu spadły tuż przed 16, a godzinę później, kiedy rozpoczęto rywalizację na torze, rozpadało się na dobre.
Mimo to udało się rozegrać sześć biegów, po których sędzia przerwał zawody. Taka decyzja zapadła po feralnym szóstym biegu, w którym w pierwszym podejściu upadli Damian Dróżdż i Kenneth Bjerre, a w powtórce Leon Madsen na pierwszym łuku zanotował defekt i w efekcie do mety jako jedyny spacerowym tempem dojechał Maciej Jankowski ze Sparty.
Na częstochowskim torze królował Maksym Drabik. 17-letni wychowanek Włókniarza jeżdżący obecnie w Sparcie wygrał oba biegi, w których startował, a w wyścigu numer 4 przejechał cztery okrążenia w imponującym czasie 62,59 sek., co byłoby nowym rekordem toru! Ten jednak nie zostanie uznany za oficjalny, gdyż wszystkie wyniki anulowano. W drużynie z Tarnowa najlepiej spisywał się Słowak Martin Vaculik, który był najszybszy w pierwszym i piątym biegu.
Po sześciu seriach Sparta Wrocław prowadziła z Unią Tarnów 20:13, ale i ten rezultat zgodnie z regulaminem został anulowany. W czwartek 10 września o 19:30 ściganie rozpocznie się od nowa. Dla kibiców najważniejsza informacja jest taka, że wszystkie bilety z odwołanego meczu zachowują ważność na czwartkowy pojedynek.
O opinię o niedzielnym spotkaniu poprosiliśmy jednego z kibiców, który śledził rywalizację z wysokości trybun – Organizacja na wysokim poziomie, fajnie że dopisała publiczność. Natomiast co do samego meczu, to uważam, że sędzia powinien przerwać zawody wcześniej, najlepiej po czwartym biegu, kiedy padało już tak intensywnie, że zawodnicy walczyli o to, by utrzymać się na torze i o poważnym ściganiu nie było wówczas już mowy – mówi Tomek, kibic Włókniarza. – Czy będę w czwartek na powtórce? Oczywiście, że tak! – dodaje.
fot. Patryk Kowalski – facebook.com/FotografiaSportowaPK
