W pierwszym meczu PlusLigi rozegranym na nowej hali Wkręt-Met AZS Częstochowa przegrał z Effectorem Kielce 0:3.
Sobotnie spotkanie już przed rozpoczęciem budziło duże emocje. Miały się ze sobą spotkać drużyny, które przed sezonem nie były w ogóle pewne przystąpienia do rozgrywek, a w dodatku po dwóch kolejkach pozostawały bez zwycięstwa. Niestety passę porażek zamiast częstochowian przerwali gracze z Kielc. Zwycięstwo bez straconego seta wygląda imponująco, jednak wydarzenia na boisku nie wskazywały takiego zakończenia.
W dwóch pierwszych partiach to Effector musiał gonić wynik. Siatkarze Wkręt-Metu rozpoczęli od mocnego uderzenia, zdobywając już na początku seta czteropunktowe prowadzenie (5:1). Kielczanie rozpoczęli mozolne i powolne odrabianie strat, zbliżaqjąc się nawet do częstochowian na jedno oczko (12:11). Od tego momentu znów kontrolę przejął Wkręt-Met. Doskonale radzili sobie Srecko Lisinac oraz Michał Kaczyński. W końcowej fazie seta brak doświadczenia częstochowian znów dał o sobie znać. Zaczęły się niewymuszone błędy, a szala zwycięstwa w pierwszej odsłonie przechyliła się na stronę kielczan i to oni po asie serwisowym Nikołaja Penczewa mogli się cieszyć z wygranego seta.
Druga partia ponownie rozpoczęła od prowadzenia AZS-u. Niestety przy stanie 7:6 boisko musiał opuścić Dawid Murek, który narzekał na ból łydki. Jak się później okazało kapitan Wkręt-Metu został wyłączony z gry na okres około trzech tygodni. Początkowo osłabienie mwydawało się nie wpływać na grę częstochowian którzy po drugiej przerwie prowadzili 16:10. Dwa bloki, aut Miłosza Hebdy i as Adriana Staszewskiego w kilka chwil pozbawiły gospodarzy przewagi. Effector wyraźnie się rozkręcał, na szczęście wspomniany Hebda zdobył dwa punkty z pola zagrywki. Gdy pierwszy wygrany set w tegorocznych rozgrywkach PlusLigi wydawał się pewny dwukrotnie na blok kielczan nadział się Michał Kaczyński. Piłkę setową wykorzystał Staszewski i 2:0 dla gości stało się faktem.
Trzeci set rozpoczął się zupełnie inaczej niż dwa poprzednie. To Effector zdobył przewagę, która w szczytowym momencie wynosiła już sześć punktów (6:12). Od tego momentu nastąpiła mobilizacja w szeregach Wkręt-Metu, który rozpoczął błyskawiczne odrabianie strat. Doprowadzili oni do remisu 18:18 i znów gra zaczęła się sypać. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali gracze Effectora, kończąc seta i cały mecz do 23. Częstochowianie muszą popracować nad nerwami, bowiem kielczanie byli zdecydowanie zespołem do ogrania. Na takim, a nie innym wyniku zaważyły przede wszystkim słabe końcówki, pełne błędów własnych, których AZS popełnił w całym meczu ponad trzydzieści.
Wkręt-met AZS Częstochowa – Effector Kielce 0:3 (27:29, 24:26, 23:25)
Wkręt-met: Janusz, Murek, Hebda, Kaczyński, Lisinac, Hunek, Bik (libero)oraz Bociek, Marcyniak, Szlubowski, Stelmach.
Effector: Penczew, Kozłowski, Zniszczoł, Danger, Staszewski, Kokociński, Sufa (libero)oraz Pająk, Józefacki, Milczarek.
MVP: Adrian Staszewski (Effector Kielce)
Więcej zdjęć z wydarzenia: tutaj