W sobotę w 26. kolejce spotkań najważniejszy pojedynek sezonu – Skra Wadrox podejmie Szczakowiankę Jaworzno. Mecz rozjaśni sprawę awansu, ponieważ goście mają jeden punkt przewagi nad Częstochowianami. Tymczasem czwartoligowy świat, żyje wydarzeniami z ubiegłej soboty, gdy Szczakowianka przegrała w doliczonym czasie gry z Górnikiem Wesoła. Mówi się o korupcji.
W 25. kolejce IV Ligii I grupy śląskiej Skra Częstochowa nie miała trudnego zadania z Zielonymi Żarki. Wygrali 0 do 3, a to i tak najmniejszy wymiar kary. Drugi zespół z Częstochowy, Włodar, wygrał u siebie ze Slavią Ruda Śląska 3 do 2. Obie nasze drużyny liczyły na potknięcie lidera, Szczakowianki Jaworzno. Okazja była dobra, bo do Jaworzna przyjeżdżał Górnik Wesoła, który zawsze mocno daje się we znaki swoim przeciwnikom.
Atak na sędziego
Oczekiwania Częstochowian sprawdziły się, Szczakowianka przegrała z Górnikiem, tracąc jedynego gola w doliczonym czasie gry. To spotkanie sędziowała trójka arbitrów z Częstochowy: P. Skoczylas, na liniach bocznych T. Barański i P. Zroślak. To na nich winę za swoją porażkę zrzucają działacze z Jaworzna – Sędzia zawalił nam spotkanie. To błąd PZPN ze przysyłają takiego młodego chłopaka na mecz i to jeszcze z Częstochowy gdy rywalizujemy o awans z dwoma drużynami stamtąd – uważa Andrzej Sojka, prezes Szczakowianki. Wymienia trzy błędy sędziego, które jego zdaniem, świadczą o jego celowym działaniu na korzyść Skry. Pierwsze to nieprzyznanie rzutu karnego na początku meczu. Ta sytuacja zapewne poszłaby jednak w niepamięć, gdyby nie dramatyczna końcówka spotkania. W 93. minucie przy stanie 0 do 0, piłka trafia do siatki Górnika. Arbiter liniowy sygnalizuje jednak pozycję spaloną i gol nie zostaje uznany. W tym momencie trybuny ogarnia wściekłość, a zawodnicy „Szczaksy” biegną do sędziego bocznego. Grupa piłkarzy zaczyna popychać Tomasza Barańsiego. Za to czerwoną kartką zostaje ukarany piłkarz „biało-czerwonych”, Grzegorz Kantek. Według serwisu szczakowianka.pl w protokole sędziowskim kara został jednak wpisana innemu zawodnikowi, Marcinowi Kondzielnikowi. Górnik Wesoła po wznowieniu gry, wykorzystuje zamieszanie. Zawodnicy z Jaworzna skupieni na protestach nie zajęli własnych pozycji, dzięki czemu goście z łatwością przeprowadzają akcję i zdobywają jedynego gola. Chwilę później sędzia kończy spotkanie. Chaos trwał jeszcze długo po ostatnim gwizdku. Według informacji postronnych kibiców, przed wejściem do szatni miało dojść do bójki z udziałem gospodarzy: zawodników, działaczy i kibiców. Ucierpieć mieli piłkarze z Wesołej oraz sędziowie. Nie w pełni potwierdza to prezes Szczakowianki, Andrzej Sojka – Do przepychanek doszło w szatni z piłkarzami i sędziami, bo przy takich emocjach to normalne – zaznacza jednak – nikt nie odniósł poważnych obrażeń. Relacje różnią się także, co do późniejszych zdarzeń. Pod budynkiem klubowym ustawiła się rzesza miejscowych kibiców wznoszących obraźliwe okrzyki na sędziów. Ci, obawiając się samodzielnego opuszczenia obiektu, poprosili o eskortę policji do granicy miasta. Funkcjonariusze mieli zjawić się po dłuższym czasie. Prezes Sojka, zapewnia jednak, że kibice rozeszli się po 15 minutach, a policję wezwano dla formalności. Funkcjonariusze przyjechali chwilę później i odtransportowali sędziów. Fakt niepodyktowania rzutu karnego, nieuznania zdobytej bramki oraz ukarania na następny mecz jednego z lepszych graczy Szczakowianki, to jawny sygnał stronniczości sędziego według działaczy tamtejszego klubu. W dodatku zdaniem piłkarza, Piotra Wasilewskiego, sędzia Skoczylas powiedział mu w trakcie meczu, że Szczakowianka nie wygra tego spotkania, a awans wywalczy Skra. Prezes Sojka sprawy wprost korupcją nie chce nazywać, ale dodaje – Mamy dowody na to, że sędzia kontaktował się i sympatyzował ze Skrą.
Nie chce ujawnić jakiego rodzaju to dowód. Kierownik drużyny nie podpisał protokołu po zakończeniu meczu, co równoznaczne jest z jego podważeniem i grozi dużymi konsekwencjami dla klubu. Sprawa jest rozwojowa, całość rozpatrzy Śląski Związek Piłki Nożnej, który w takich sprawach przeważnie staje murem za swoimi pracownikami. Dodatkowo działacze z Jaworzna, zastanawiają się nad zgłoszeniem sprawy do prokuratury. Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, obserwator, który nadzoruje pracę sędziów z trybun, przyznał sędziom za ten mecz ocenę 9 pkt. na 10. Oznajmił, że spalony został odgwizdany słusznie, a jedyny błąd to kartka pokazana niewłaściwemu zawodnikowi (wygląda na to, jakby sędziowie chcieli naprawić swój błąd w szatni i wpisać karę właściwemu zawodnikowi. Pretensję o to mieli działacze z Jaworzna). Ocena obserwatora zgadza się z opiniami obiektywnych kibiców, którzy widzieli sytuację dosyć dobrze. -Spalony był, a sędzia wykazał się odwagą podejmując tą decyzję – mówi jeden z obecnych na meczu mężczyzna, prosząc o anonimowość. Paradoksalnie zamieszanie wokół meczu, może Piotrowi Skoczylasowi pomóc w awansie do wyższej klasy rozgrywkowej. Dzięki temu, że nie bał się podjąć ryzykownej, ale słusznej decyzji w trudnym momencie. Szczakowianka może zostać ukarana za zachowanie kibiców, piłkarzy i kierownika zespołu. Fani biało-czerwonych chcą rozpowszechnić sprawę w mediach. Andrzej Sojka przyznaje jednak – To jest musztarda po obiedzie, wyniku i tak się nie cofnie.
– Zarząd KS Skra Wadrox nie ma z tą sprawą nic wspólnego. Nie byliśmy zainteresowani tym tematem. Nie zajmujemy stanowiska w tej sprawie – ucina spekulacje na temat „wydrukowania” tego meczu Piotr Wierzbicki, v-ce dyrektor Skry Wadrox Częstochowa. I dodaje, Szczakowianka jako tak doświadczony zespół nie powinien sobie pozwolić na stratę bramki, dlatego że zawodnicy zamiast grać, pobiegli do sędziego. Wierzbicki w przeciwieństwie do Sojki podkreśla, że mecz prowadziła wykwalifikowana trójka sędziowska. Przyznaje jednak, że wysłanie na taki mecz sędziów z Częstochowy było błędem – Ale idąc tą drogą częstochowskie drużyny powinny co tydzień pisać odwołania, ponieważ na Śląsku ciągle sędziują nam mieszkańcy miast zainteresowanych. Należy wspomnieć, że każdy klub ma prawo do prośby o zmianę sędziego, na kilka dni przed spotkaniem. Jak wynika z informacji ze strony internetowej ŚlZPN, Szczakowianka z tej możliwości nie skorzystała.
Będzie bitwa, będą głosy
Spekulacje i podteksty pozostaną jeszcze na długo po tym spotkaniu. Nie ucichną głosy kibiców o ewentualnej korupcji w meczu w Jaworznie – Szczakowianka powinna się skupić na kolejnych meczach, a nie roztrząsać swoją porażkę – komentuje Piotr Wierzbicki. „Szczaksa” wciąż ma jeden punkt przewagi nad Skrą Wadrox. Sobotni mecz może być decydującą bitwą o awansie do III Ligii. Obie drużyny mają wprawdzie jeszcze trudnych rywali w pozostałych 3 kolejkach, ale kto wygra na Powstańców nie powinien stracić fotelu lidera. KS Skra Częstochowa przystąpi do meczu bez problemów kadrowych, jeśli nikomu nic nie stanie się w tym tygodniu. Minusem może być stan murawy na boisku „Skrzaków”. Kiepska nawierzchnia utrudnia prowadzenie ataków i grę kombinacyjną. W takich warunkach łatwiej się bronić, a remis dla Szczakowianki jest korzystny. Kibice którzy przyjdą na „hit sezonu”, zobaczą dwie najlepsze drużyny IV Ligii, to pozwala mieć nadzieje na wspaniałe widowisko. By zasiąść na stadionie przy Powstańców trzeba się jednak pospieszyć. Już teraz bilety zostały przeznaczone do tzw. przedsprzedaży. W sobotę by dostać bilety trzeba się będzie zjawić trochę wcześniej niż zwykle. Związane jest to z rezerwacją wielu miejsc dla działaczy obu klubów. Taki hit, chce zobaczyć każdy szanujący się kibic futbolu w czwartoligowym wydaniu. Tej przyjemności nie będą jednak mieli sympatycy zespołu z Jaworzna, za sprawą ostatniej uchwały Polskiego Związku Piłki Nożnej. Zgodnie z nią, zorganizowane grupy kibiców gości nie mają prawa wstępu, wiadomo jednak, że część kibiców przyjedzie indywidualnie. Emocje szykują się więc na boisku, ale także na trybunach. Początek spotkania na Powstańców o godzinie 17:00.