“W poświąteczny, wiosenny dzień 2015 r., na ulicy Kopernika zauważyłem sporo śladów po obciętych konarach na niewielkich drzewach ozdobnych rosnących wzdłuż tej ulicy. Czyżby groziły wywróceniem podczas huraganu, albo atakowały gałęziami głowy przechodniów i samochody. Skąd taka ostrożność?
Jeżdżę od wielu lat w odwiedziny do rodziny w Lublinie i widzę wyraźną różnicę między pracą tamtejszych konserwatorów drzew, a konserwatorami w Częstochowie – w Lublinie obcinają gałęzie jakby w nieco mniejszej ilości i jakby nieco bardziej rozumnie.
W ubiegłym roku, wiosną „konserwatorzy zieleni” obcięli większość gałęzi z forsycji przed blokiem, uformowanej przeze mnie pracowicie w niewysoką, zgrabna kulę. Czyżby wykonywali jakiś plan? Ktoś im kazał?
Też ubiegłej wiosny byłem nad Bałtykiem-Adriatykiem i widzę tu wycięte drzewo, tu obcięty niechlujnie konar, tu znowu wycięte drzewo. Czyżby jakiś ubogi kłusownik potrzebował opału? Ale za dużo tych świeżo wyciętych drzew w miejskim lesie! To chyba ekipa stachanowców wykonała w tym miejscu 300 procent normy, bo im zabrakło parę metrów sześciennych mielonych ścinków do wykonania planu?
A zapłata za 300 procent normy jest chyba większa niż za 100 procent normy?
Czyim kuzynem jest osoba odpowiedzialna za „konserwcję” drzew w Częstochowie? A może to wszystko jedno, czyim jest kuzynem, byleby wykonać 300 procent normy?
No i jeszcze tego roku wczesną wiosną „konserwatorzy” obcięli parę gałęzi z sosny nad mostkiem w parku. A w jakim celu?
A świeżutka „pielęgnacja” krzaczastej śliwy przed delikatesami na ulicy Jasnogórskiej?
Emerytowany stachanowiec
P.S. Na wysadzonej lipami w średnim wieku alei w Szczecinie – w czasach socjalizmu – obcinano systematycznie roczne pędy na starszych gałęziach, tak mniej więcej jak na jabłoniach w pielęgnowanym sadzie. Wymaga to dużo czasu, ale daje mało drobnych patyczków.
Jak widać nawet w socjalizmie można było coś zaplanować i wykonać rozumnie.
P.P.S. Ja też bardzo lubię obcinać drzewka w swoim ogródku.”