„Odnoszę się do Państwa artykułu z 6 kwietnia br. Brr!!! Ptasi terrorysta wstrząsnął mną bardziej niż drink Jamesa Bonda. I niestety, zmieszał. Ba, poraził zapętleniem w perfidnym kłamstwie pani Karoliny Kowalskiej, z częstochowskich Wodociągów.
Oto rzeczona rzeczniczka przejawia w swych oświadczeniach objawową inkoherencję, pierwej informując redakcję i czytelników, że żadnej wycinki nie było, jednakowoż dalej przyznając się do prac porządkowych jednego z pracowników, prowadzonych bez wiedzy przełożonych, za które to prace ów nieszczęsny porządkowy miał zostać ukarany (sic!). Karać za zamiłowanie do porządku?
O święta naiwności! A może p. Karolina Kowalska w ten zawoalowany sposób definiuje porządkowanie terenu na modłę Naczelnego Rębajły IV RP, nadszyszkownika? Nie wiem.
Wiem, że rzeź na grobli administrowanej przez Wodociągi miała miejsce w drugiej i trzeciej dekadzie marca. Wędkowałem wówczas kilkakrotnie na tzw. zbiorniku Zimnym, co jest odnotowane w mojej dokumentacji wędkarskiej. Świadkami tej skandalicznej i niemoralnej wycinki jest wielu wędkarzy. Widzieliśmy uwijającą się ekipę z piłami spalinowymi i operującą na grobli półciężarówkę.
Jeśli miało już dojść do karczowania, to trzeba to było robić w styczniu czy lutym. Zima w tym roku sprzyjała takim pracom. Uprzątnięcie gałęzi z lodu byłoby fraszką, a tak dużo z nich zalega pod wodą, w znacznym stopniu utrudniając wędkowanie. Ale nasz ambaras jest ledwie faramuszką wobec losu wielu ptaków, którym odebrano gniazdowanie. To niepowetowana strata nie tylko dla wędkarzy, ale również dla wielu częstochowian licznie spacerujących groblą.
Wstrząśnięty i zmieszany Wiesław Wyszyński
Postscriptum: Zapomniałem podziękować redakcji 7 dni za skuteczną interwencję. Ot, wdzięczność ma krótkie nóżki. Wyrąb wstrzymano. Dziękuję!”