„Pewnej nocy, a dokładnie z 6 na 7 maja br., osiedle Trzech Wieszczów, a konkretnie klatki schodowe budynków należących do Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, „zalało morze” plakatów, prezentujących jednego z kandydatów w wyborach do Europarlamentu. Dwaj młodzieńcy, pod osłoną nocy, po cichutku, by nikogo nie zbudzić, niemalże jak szpiedzy z krainy deszczowców, umaili szyby wszystkich klatek schodowych w każdym jednym bloku jakże przystojnym i uroczym licem kandydata, który patrzy głęboko w oczy każdemu mieszkańcowi przekraczającemu próg swojej klatki schodowej…
Taki mógłby być wstęp do bajki dla dzieci o pięknym królewiczem, który marzy o wyjeździe do Brukseli. Niestety to nie bajka, w dodatku ani trochę nieśmieszna.
A tak serio… – Ja rozumiem, że każda kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami i każdy kandydat chce się „jakoś” społeczeństwu zaprezentować, by zdobyć jak najwięcej głosów. Ale czy to naprawdę musi być każda klatka schodowa, każdy przydrożny słup, każdy skwer? – spytała retorycznie sąsiadka zmierzająca ranną porą do sklepu. Zresztą, to właśnie w spożywczym dyskusja na ten temat rozwinęła się na dobre.
Podobno dyrekcja Spółdzielni wyraziła zgodę na oplakatowanie klatek, tak przynajmniej twierdzi administracja osiedla. A skoro tak, to należy mieć nadzieję, że spółdzielnia – jak przystało na dobrego gospodarza – słono policzyła kandydatowi za wykorzystanie spółdzielczej powierzchni? Toż to nasze, mieszkańców – członków spółdzielni – wspólne dobre i jako tacy powinniśmy wszyscy na „tym interesie” zarobić, a zarobione w ten sposób pieniądze przeznaczyć np. na remont klatek schodowych. Swoją drogą ciekawe, jaki cennik przedstawił kandydatowi prezes Śródmiejskiej, bo chyba jakiś przedstawił? I tu ukłon w stronę Redakcji z prośbą o ustalenie stanu rzeczy. I kolejne pytanie. Czy każdy kolejny kandydat, z jakiejkolwiek opcji politycznej, który chciałby skorzystać z klatek schodowych do zareklamowania swojej osoby, dostanie na to zgodę spółdzielni? I czy też odpowiednio za to zapłaci?
Pytania można mnożyć bez końca. Na przykład takie:
Czy młodzieńcy, którzy tak ochoczo plakaty wieszali, usuną je w wymaganym przepisami czasie?
A jeśli wcześniej wiatr, deszcz lub nie daj Boże wandale albo co gorsza przeciwnicy polityczni kandydata plakaty zniszczą i porozrzucają resztki, to ten bałagan posprzątają „wieszacze”?
I z ostatniej dosłownie chwili. We wtorek po południu, na większości klatek schodowych plakatów już nie było, a w środę rano kandydat, właściwie całkowicie zniknął mieszkańcom z widoku.
Ciekawe dlaczego…?
Częstochowianka”
3 komentarzy
Raczej “uszmacili” klatki tym dziadostwem.
Raczej “uszmacili” klatki tym dziadostwem.
Czyżby żona Matyjaszczyka poczuła się właścicielką budynków Spółdzielczych
i jak własnym folwarkiem rozporządza.
Ale czego się nie robi dla kolegi
mężusia prezydenta z SLD.
Czyżby żona Matyjaszczyka poczuła się właścicielką budynków Spółdzielczych
i jak własnym folwarkiem rozporządza.
Ale czego się nie robi dla kolegi
mężusia prezydenta z SLD.
To samo jest w ZGM, na plakatach była nawet pieczątka ZGM
To samo jest w ZGM, na plakatach była nawet pieczątka ZGM