„Mieszkam na Stradomiu, dokładnie na Zaciszu. Mamy w sumie dwa autobusy – numer 37 i 17, a tak po prawdzie jeden (bo trasy się pokrywają). 37 jeździ raz na godzinę, a 17 dwa razy na godzinę.
I teraz tak. Nie ma takiej opcji, żeby zawieźć autobusem dzieci do szkoły przy ul. Przestrzennej i dojechać do pracy w centrum. Możesz zostawić dzieci przed 7.00 rano (świetlica jest czynna od 7.00) i wtedy – może – zdążysz. Jeśli uda ci się wsiąść do autobusu numer 17 o siódmej z minutami to być może do pracy się nie spóźnisz. Jeśli natomiast wsiądziesz w kolejny o 7.40, to do centrum do pracy na 8.00 nie zdążysz. Rano to jednak nic w porównaniu z popołudniem.
Moja żona kończy pracę o 15.00. Nie ma opcji żebyś dojechał z centrum miasta na ul. Przestrzenną do szkoły przed zamknięciem świetlicy na 16.00. Ale i to jeszcze nie jest problem.
Prawdziwa udręka zaczyna się, gdy autobusy jeżdżą jak chcą – wcześniej, później, w ogóle, czyli zupełnie inaczej niż piszą w rozkładach.
Moja rozmowa z kierowcą autobusu numer 17:
– Czemu autobusy jeżdżą w cały świat? – pytam.
– Bo rozkład to fikcja – odpowiada kierowca.
– Dlaczego? – dopytuję.
– Bo jest nierealny, bo kierowcy muszą kręcić pauzę, bo są korki na Warszawskiej – kwituje kierujący autobusem.
Dziś moja żona przez 1 godzinę i 15 minut (od 16.00 do 17.15) czekała na autobus… wraz z dziećmi. Żaden nie przyjechał o czasie, a o 17.15 jechały trzy pod rząd. W drugą stronę autobus przyjechał 10 minut przed czasem, a później przez całą godzinę żaden.
Moje pytanie brzmi: czy ktoś kiedyś coś z tym zrobi?
MPK płacze, że nie ma kasy, ale jak ma ją mieć, skoro autobusami nie da się jeździć?
Dlaczego nikt o tym nigdzie nie mówi, nie pisze?
Dla ludzi takich jak ja i moja żona to dość duży problem. Moja małżonka nie może jeździć autem, a ja jestem dość często w delegacjach.
Jedyna alternatywa to taxi, ale czy naprawdę o to chodzi?
Czy ktoś mógłby nagłośnić ten problem dotyczący MPK?
Czytelnik”
2 komentarzy
Potwierdzam rozkłady jazdy to fikcja.Nie dość że nie uwzględniają utrudnień drogowych -robot, korków, to jeszcze przerwy końcowe dla kierowców są tak krótkie, że przyjeżdżając opóźnieni często nie mają szans odjechać już z pierwszego przystanku o czasie
Fikcja jak władza Matyjaszczyka