„Na jednym ze spotkań Saloniku Prasowego padła propozycja ustawienia puszki na datki, w celu społecznego zakupu zamiatarki dla Miasta Częstochowy. Jakie było moje zdziwienie – widząc na początku grudnia 2017 r. w Alejach dziwne urządzenie, pełniące funkcję zamiatania dopięte do samochodu. Ciekawostką tego urządzenia są dwie boczne szczotki, obracające się do środka, głośny odkurzacz przenośnik taśmowy. Najciekawsze, że za ww. urządzeniem zostawał ładny, równy szlaczek części niezamiecionych śmieci.
Pytanie: kto odpowiada i wypuszcza niesprawny sprzęt na ulice? Czy urząd miasta – pracownicy – sprawdzają park maszynowy wygrywającego przetarg? Nasza potężna straż miejska nie widzi szlaczka śmieci za zamiatarką? Owszem, widzi zaparkowany samochód, wypadający z ręki papierek itp. – wtedy ma pole do popisu w wypisywaniu mandatów.
Druga sprawa. Śmiano się, jak w latach 60. ubiegłego wieku polewaczka jeździła i polewała ulice w czasie deszczu. Polewaczka należała do Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania.
Do rzeczy. Spadły pierwsze śniegi, które szybko zniknęły. Idąc na pociąg, stacja Raków, godzina 6.00 rano, widzę pługo-piaskarkę w akcji na suchej jezdni (al. Pokoju, plac Junaków).
Trening na sucho? Co będzie, gdy spadnie śnieg? A może wyrabiają normę? Jest to zakład, który wygrał przetarg na ponad 40 milionów zł na okres 2 lat. Zamiataniem, odśnieżaniem opiekuje się Paweł B. (ładnie się prezentuje w telewizji NTL). Rodzinna firma.
Czytelnik”.