„W dniu 08.11.2016 r. pogoda pozwoliła na wycieczkę rowerową w kierunku Olsztyna k/Częstochowy. Na miejscu spotkałem kolegę, który przypomniał sobie o swoich 49 urodzinach i zaprosił mnie do baru Leśnego, mekki rowerzystów. Tam zgodnie z zaleceniem prezesa Kaczyńskiego, aby zapewnić fundusze na program 500+ zaczęliśmy biesiadowanie. Tam ciężką i ofiarną pracą ryzykując zdrowie i życie zapewniliśmy środki do życia producentom alkoholu i napojów, producentom wędlin, firmom transportowym ,,śmieciowym”, producentom serwetek, zastawy stołowej i szklanej, wodociągom, kelnerom, właścicielowi lokalu, urzędowi skarbowemu i wielu innym osobom, których praca przyczyniła się do naszej udanej imprezy biesiadnej.
Aby nie łamać obowiązującego prawa w kraju prawa i sprawiedliwości wróciliśmy do Częstochowy (wraz z rowerami) autobusem MPK. Niestety, kurs był tylko do wiaduktu na Rakowie. Od wiaduktu musiałem się przebijać pieszo w kierunku śródmieścia (jak powstaniec warszawski), prowadząc rower obok siebie. Gdy po ciężkiej walce z własną słabością i rowerem wyszedłem na prostą przy ul.1 Maja natknąłem się na patrol żandarmerii polowej z napisem Policja. Zostałem grzecznie poproszony, abym do nich podszedł, co niniejszym zrobiłem. Zadałem pytanie, w w czym jest problem. Dowiedziałem się, że poszukują rowerzysty, który jedzie na rowerze i jest prawdopodobnie pod wpływem alkoholu. Powiedziałem: „życzę powodzenia, ja swój rower prowadzę, idąc pieszo i chciałem odejść”.
Funkcjonariusze zaproponowali mi, że mnie podwiozą i w ten sposób zostałem podstępnie porwany z ulicy i przewieziony do komisariatu II Policji w Częstochowie przy ul. Bór. Tam na miejscu, mimo że nie złamałem prawa idąc z rowerem choć pod wpływem alkoholu, zmuszono mnie abym dmuchnął w urządzenie, które zdradziło moją największą tajemnicę tego dnia – ile wypiłem alkoholu, aby nasz kochany kraj ruszył gospodarczo do przodu. Wynik trochę ich zaskoczył, bo dyżurny zaczął zadawać dziwne pytania, np. z kim mieszkam w domu? Odpowiedziałem, że teraz mieszkam sam, ponieważ sympatia wyjechała w podróż zagraniczną i wróci za jakiś czas. Policjant nie zainteresował się, czy mam rodzinę, znajomych, którzy mogli by mnie przyjąć pod swój dach, a miał taki obowiązek. Obiecano mi transport samochodem, wtedy nawet się ucieszyłem, bo już byłem troszeczkę zmęczony.
Gdy wysiadłem z samochodu okazało się, że dojechaliśmy do tzw. izby wytrzeźwień w Częstochowie przy ul. Sikorskiego. Zostałem oszukany jak przywódcy podziemnego państwa polskiego, których samolot przez pomyłkę wywiózł do Moskwy. Po wejściu do środka wyszedł do mnie komitet powitalny w składzie: kierownik zmiany, lekarz medycyny (a mówią, że na wizytę u specjalisty w Polsce czeka się miesiącami, a tu proszę – od ręki). Po badaniach w depozyt wzięto mój portfel z zawartością, zabrano buty, nie sznurówki i dano butelkę typu pet o pojemności 1,5 litra i odprowadzono do apartamentu czteroosobowego, gdzie drzwi nie mają klamki od środka, ot taka fuszerka budowlana, ale za to miałem kamerdynera na każdy dzwonek. Wszystko to w trosce o moje zdrowie i życie. Opieka Caritasu niech się schowa do tych usług.
Gdy wypiłem pierwszą butelkę wody doprowadzono mnie do źródła życia, które znajduje się w toalecie. O godzinie 3 w nocy poczułem głód, a wiedziałem, że kuchni w tym przybytku nie ma. Poprosiłem osobistego kamerdynera, aby dał mi mój telefon, gdyż chciałem zamówić catering dla siebie i zmiany, która pracowała i czuwała nad moim bezpieczeństwem. Niestety kierownik zmiany był po kolacji, więc odmówił mojej grzecznej prośbie. Powiedział, że jestem problematycznym klientem i może mnie wrzucić na pasy. Powiedziałem mu grzecznie, że płacę za pobyt tutaj 260 zł, to on jest dla mnie, a nie ja dla niego. Jak będę dzwonił co 5 minut to ma przyjść do mojego apartamentu i grzecznie zapytać się, jakie mam życzenia. Wprawiło go to w osłupienie.
Powiedziałem mu ponadto, że jak mnie będzie chciał dla swoich dziwnych potrzeb wrzucić na pasy to będzie tu taki Sajgon, że odwrót Amerykanów z Wietnamu to przy tym operacja pokojowa. Po grzecznej wymianie zdań każdy rozszedł się do swojego pokoju. Rano nadeszła wreszcie długo oczekiwana chwila, gdy dmuchając w tzw. rurę wyskoczyły 3 zera, znaczy się – trzeźwy, czyli można wyjść do domu. I tu poznałem dziwny paradoks tego „hotelu”, aby dostać tu pokój trzeba mieć powyżej 1 promila, inaczej cię nie przyjmą, ale aby wyjść trzeba mieć 3 zera – kłania się Bareja. Moja prośba o ręcznik, mydło szczoteczkę do zębów była prośbą na Berdyczów. Okazało się, że jestem na obozie surwiwalowym komandosów GROM i takich rzeczy tu nie mają, po prostu lochy Watykanu. Wreszcie przyjechał po mnie zamówiony transport firmy transportowej Policja i nie wręczając napiwków przy wyjściu poczułem, co to znaczy być wolnym człowiekiem, który może zdecydować gdzie idzie, z kim i kiedy.
Złożyłem zażalenie do prezydenta Krzysztofa Matyjaszczyka na standard usług, bo będę domagał się odszkodowania za nieludzkie traktowanie.
Morał z tego jest taki, wstając rano, nie wiesz gdzie będziesz nocował.
Czytelnik”.
[dane do wiadomości redakcji]
4 komentarzy
Nic nie piszesz o rowerze, czy oddali, czy nie?
Na marginesie, masz u Matyjaszczyka na bank zwrot poniesionych strat moralnych i może nagrodę nawet dla najwybitniejszego turysty roku w kategorii “pieszy z rowerem”.
Nic nie piszesz o rowerze, czy oddali, czy nie?
Na marginesie, masz u Matyjaszczyka na bank zwrot poniesionych strat moralnych i może nagrodę nawet dla najwybitniejszego turysty roku w kategorii “pieszy z rowerem”.
Dobre,ubaw po pachy,ale popieram Czytelnika – szczoteczka i pasta do zębów,prysznic,przed wyjściem coś do picia,kawa, herbata,
kefirek albo zimne piwko.Przecież jesteśmy w UE.
Dobre,ubaw po pachy,ale popieram Czytelnika – szczoteczka i pasta do zębów,prysznic,przed wyjściem coś do picia,kawa, herbata,
kefirek albo zimne piwko.Przecież jesteśmy w UE.
Kolejny obrażony na cały Świat klient wytrzeźwiałki. Pretensje jak zwykle do wszystkich tylko nie do siebie.
Kolejny obrażony na cały Świat klient wytrzeźwiałki. Pretensje jak zwykle do wszystkich tylko nie do siebie.
NO i co mu wyszlo z tego zazalenia?
NO i co mu wyszlo z tego zazalenia?