Niektóre ośrodki, mam na myśli Domy Seniora, aby przyciągnąć klienta, nadają im przeróżne nazwy, np. Rezydencja. Jestem seniorką, która z powodu niedopatrzenia personelu w sanatorium w Ciechocinku, uległa wypadkowi i została seniorką niepełnosprawną. To było przyczyną moich podróży po różnych ośrodkach. A mam skalę porównawczą, bo łącznie zaliczyłam 5 ośrodków.
Początkowo, aby dojść do siebie po ciężkim urazie – później, aby rozpocząć rehabilitację .Od trzech dni przebywam w „Domu Seniora nad Strumykiem”. Nazwa ma logiczny związek z miejscem. Faktycznie obok płynie strumyk, nad którym znajduje się Dom Seniora, a po drugiej stronie jest siedlisko bażantów. Teren wokół budynku jest bardzo zadbany, z jednej strony posadzono dorodne cisy i tuje. Z drugiej zaś rośnie młoda jasnozielona trawa, a w niewielkiej odległości dobrze się mają liczne krzewy.
Po wejściu do środka „Domu Seniora nad Strumykiem” widać długie i szerokie korytarze, co skomentował mój rehabilitant pan Jacek: to będzie bardzo przydatne, tego nam brakowało do nauki chodzenia.
Wszystkie ośrodki, w jakich zatrzymywałam się, były wybierane na podstawie informacji – reklamy w internecie. Pierwszy pod Lublińcem – jak się okazało, była to baza noclegowa dla kierowców. Pokoje na piętrze lub poniżej parteru. Jedyna atrakcja to altana, do której aby dojść, trzeba było zejść z piętra na parter.
cdn.
Czytelniczka”.