Przytomnie ktoś nie dopuścił, by nowy komitet w Radzie Ministrów nazwać Komitetem Bezpieczeństwa Państwa (po rosyjsku Komitet Gosudarstwiennoj Bezopasnosti: KGB). Dziwnie by wówczas wyglądał awans z Prezesa PiS na Prezesa KGB. Tak lub owak, głównym zadaniem Prezesa KGB jest rozwiązywanie problemów stworzonych przez Prezesa PiS.
Pierwszym zadaniem jest uspokojenie rolników. Nie zrobi tego nowy Minister Rolnictwa, bo ze swym nikłym autorytetem nie nadaje się nawet na zderzaka. Politycznie też rzecz wydaje się bez znaczenia, bo rolnicy nawet na wsiach stanowią zdecydowaną mniejszość. Porównać można rolników z górnikami, którzy także stanowią wyraźną mniejszość nawet na Górnym Śląsku. Ale w jednym i drugim wypadku chodzi o podstawę wiarygodności partii, obiecującej obronę ludzi pracy (rolników i górników) przed spiskami „jajogłowych” „lewaków”. Zatem choć zjednoczone pod KGB siły prokuratorsko-policyjno-wojskowe wystarczą, by pogonić manifestantów, wszechmocny Prezes będzie się musiał „cackać” i próbować szukać rozwiązań w „białych rękawiczkach”.
Problem w tym, że styl wprowadzania tzw. „5-tki dla zwierząt” ukazał całą wadliwość istniejącego systemu budowanego na bezdyskusyjności, jednoznaczności moralnej i ubezwłasnowolnieniu instytucji demokratycznych. Procedury tworzenia prawa przewidują cały cykl dyskusji, poczynając od debat wewnętrznych w resortach, przez otwarte konsultacje społeczne, do debat parlamentarnych. Jest to istotne, bo nikt nie jest nieomylny, warto posłuchać innych opinii, uwzględnić sprawy, których autor pomysłu nie przewidział. Nad „5-tką dla zwierząt”, podobnie jak nad wieloma innymi pomysłami partii rządzącej nie było żadnej dyskusji, nie wysłuchano rolników ani obrońców zwierząt, projekt przygotowany zapewne przez osobnika nie znającego się na sprawach rolnictwa, został przedstawiony jako „jedynie słuszny”, który trzeba przyjąć bez poprawek. Prezes dodatkowo zamknął bramy dyskusji, określając jednoznacznie, że ten kto jest „za” jest dobrym człowiekiem, „przeciw” więc są tylko źli ludzie. Taka czarno-białość moralna pasuje, być może, w wojnach religijnych, ale jest szkodliwa w demokratycznych metodach rozwiązywania społecznych problemów. Narzucona moralna bezdyskusyjność skutkuje praktyczną likwidacją instytucji demokratycznych. Po co mają istnieć partie, organizacje zawodowe i społeczne itd. skoro w sprawach dotyczących ich domeny, nikt ich nie ma ochoty wysłuchać? Po co jest Minister Rolnictwa, skoro nie może się wypowiadać w sprawie przepisów prawnych regulujących kwestie leżące w jego domenie? Po co istnieje Rada Ministrów, skoro nie można na niej przedyskutować projektu, który rząd będzie musiał wykonywać? Po co Sejm „niemy”, czy nie jest upokorzeniem każdego parlamentarzysty sprowadzenie do roli semafora podnoszącego rączkę w górę na znak lidera? Właściwie zamiast utrzymywać całą tą „otoczkę”, owe kosztowne fikcje instytucji demokratycznych, wystarczyłoby przeprowadzać co 5 lat wybory Prezesa, dając mu pełną swobodę robienia co chce i jak chce. Byłoby i państwo tańsze i system realniejszy.
Ugłaskać rolników można tak czy owak. Można się nawet dyskretnie wycofać z „5-tki dla zwierząt”. Ale nie o to chodzi, szacunek dla rolników, górników, lekarzy, policjantów, szacunek dla wszystkich płacących podatki obywateli Polski, wymaga, by zmienić system, zastąpić dyktat Prezesa KGB normalnymi procedurami demokratycznymi.
1 Komentarz
Pełna zgoda,potrzeba tylko recepty jak to zrobić.A może zacząć od własnego Miasta bo tzw.struktury działają podobnie i wszyscy również pdporządkowani Prezesowi pomimo przynależnosci teoretycznej do innych klubów.
Pełna zgoda,potrzeba tylko recepty jak to zrobić.A może zacząć od własnego Miasta bo tzw.struktury działają podobnie i wszyscy również pdporządkowani Prezesowi pomimo przynależnosci teoretycznej do innych klubów.