Dziś znów temat motoryzacyjny. Na prośbę Czytelników przyglądamy się skuterom i ich kierowcom, bo dotarły do naszej redakcji skargi na użytkowników skuterów z Tysiąclecia. Brak śnieżnej zimy spowodował, że wielu kierowców wcale nie powstawiało swych maszyn do garaży na sezon zimowy, a ostatnie ciepłe dni powodują, że skuterowych przejażdżek słyszymy na osiedlach coraz więcej. Właśnie na hałas narzekają mieszkańcy. Czy ten hałas jest konieczny?…
Podpytywani przez nas młodzi kierowcy skuterów, którzy chcieli zachować anonimowość, mówią, że hałas niestety jest konieczny. Nie jest on oczywiście celem – nikt nie kupuje skutera tylko po to, by było go słychać. Hałas jest skutkiem „tuningowania” mówiąc po nowemu, a po staremu mówiąc „podrasowania” jednośladów. Przepisy ograniczają bowiem osiągi motorowerów, a sprytni użytkownicy przerabiają swoje maszyny tak, by miały większą moc i jeździły szybciej. Jedną z metod na to jest tzw. „odetkanie” silnika. Jeśli przepływa przez niego więcej powietrza, to paliwo dostaje do spalania więcej tlenu. Młodzi kierowcy, którzy nie chcą ingerować w silnik, zaczynają modyfikacje maszyn właśnie od tego.
– Ceny skuterów zaczynają się od około 3 tys. zł, a najdroższe modele na częstochowskim rynku kosztują nawet ponad 10 tys. zł.– mówi pan Leszek, sprzedawca skuterów z Częstochowy. – Ceny najtańszych sportowych wydechów zaczynają się natomiast od około 300 zł, a sięgają nawet 2 tys. Założenie takiego wydechu może zwiększać prędkość maksymalną skutera powyżej dopuszczalnej przepisami – przestrzega sprzedawca i dodaje, że oczywiście wybór produktów jest szeroki, można znaleźć na rynku zarówno produkty z homologacją, jak i ich chińskie odpowiedniki niedostosowane do polskich norm.
Widzimy więc, że hałasowanie idzie nierzadko w parze z przekroczeniem dopuszczalnej dla motorowerów prędkości, a często bywa po prostu oznaką tego przekroczenia. Jest tak, gdy kierowca pędzi sam. Gdy skuter jest obciążony dwiema osobami hałas może pojawiać się wcześniej.
– Oczywiście, że chodzi o wożenie dziewczyn i robienie na nich wrażenia przyspieszeniem – przyznaje Kamil, posiadacz skutera z Tysiąclecia. – Jeśli więc zabieram na przejażdżkę koleżankę, to od razu startuję ostro i kręcę silnik na wysokie obroty. Wtedy hałas pojawia się już przy całkiem niewielkiej prędkości. Dziewczyny jednak piszczą głośniej – dodaje z uśmiechem młody kierowca i jednocześnie zapewnia, że jego skuter jest wyposażony w niechiński homologowany tłumik i nie przekracza norm hałasowania.
– Te bardziej wyczynowe hałasują nieznośnie, ale przecież taki specjalistyczny sportowy tłumik kupuje się do wyścigów, czyli do jeżdżenia po torze, a nie na ulicę. Pewien jestem, że skuter z takim naprawdę głośnym tłumikiem zostanie zaraz zatrzymany przez policję – komentuje Kamil.
Częstochowska drogówka w przypadku hałasowania przede wszystkim sprawdza badania techniczne pojazdu. Policjanci sprawdzają najpierw, czy stacja diagnostyczna dopuściła pojazd do ruchu. Jeśli papiery są w porządku, a pojazd nadmiernie hałasuje, to można podejrzewać, że pomiary decybeli zostały przez diagnostę dokonane nieprawidłowo, albo po wizycie u diagnosty nastąpiła jakaś awaria. Wtedy najczęściej dochodzi do zatrzymania dowodu rejestracyjnego i skierowaniu kierowcy na powtórny przegląd techniczny. Za przekraczanie dopuszczalnego limitu prędkości dostaje się natomiast zwykły mandat według taryfikatora.
