Na arenie krajowej nie milkną echa tak zwanej „afery madryckiej” związanej z wyjazdami (byłych już) posłów PiS: Hofmana, Kamińskiego i Rogackiego na Zgromadzenia Parlamentarne Rady Europy. Sejm opublikował dane dotyczące wyjazdów zagranicznych posłów wybranych w 2011 roku. W sumie polscy posłowie obecnej kadencji odbyli 791 podróży zagranicznych, za które polscy podatnicy zapłacili ponad 8 mln zł.
Listę najczęściej podróżujących reprezentantów niższej izby Parlamentu, otwiera Tadeusz Iwiński (SLD), który odbył aż 72 podróże. Po zsumowaniu wszystkich nieobecności w kraju wychodzi, że Iwiński spędził około 290 dni na wyjazdach. Koszty, jakie ponieśli podatnicy w związku z podróżami posła Sojuszu wynoszą ponad 400 tys. zł.
Od kilku dni, kiedy na stronie Sejmu zawisła lista służbowych delegacji, posłowie albo ich partyjni koledzy muszą się tłumaczyć z tego, czy wyjazd był zasadny, dlaczego tyle kosztował bilet albo – czy w ogóle pojechali w delegację.
Jak na tle bijących wyjazdowe rekordy posłów z pierwszych stron gazet wyglądają nasi lokalni przedstawiciele w parlamencie?
Szymon Giżyński i Jerzy Sądel (PiS) nie wyjeżdżali w ogóle. Podobnie jest z posłanką Izabelą Leszczyną (PO) oraz z posłem Arturem Bramorą (PSL).
Kto i gdzie wyjeżdżał?
Posłanka Halina Rozpondek (PO) odbyła dwie podróże. W kwietniu 2013 roku uczestniczyła w dwudniowym wyjeździe do Berlina na zaproszenie Konwentu Organizacji Polskich w Niemczech. Była tam w towarzystwie ośmiu innych posłów z różnych partii. Wyjazd kosztował 1121 zł i jest to suma za transport, hotel oraz pobraną przez posłankę dietę.
Kilka dni później Halina Rozpondek odwiedziła czeski Jesenik na zaproszenie Komisji Administracji Publicznej i Rozwoju Regionalnego Izby Poselskiej Republiki Czeskiej. Pani poseł pojechała sama. Dwudniowy wyjazd kosztował 150 zł i dotyczył tylko opłaty za hotel.
Kolejny poseł Platformy Obywatelskiej Grzegorz Sztolcman w październiku 2013 roku trzy dni spędził w stolicy Finlandii – Helsinkach, w związku z wyjazdem delegacji Polsko-Fińskiej Grupy Parlamentarnej. Częstochowskiemu posłowi towarzyszyło trzech innych posłów Platformy. W skład kosztów podróży, które wyniosły 2561 zł na posła, wchodzi transport oraz pobrana przez posła dieta.
Spośród obecnych posłów ziemi częstochowskiej, najwięcej kosztowały podatników podróże posła Marka Balta (SLD). Pod koniec maja 2013 roku poseł odbył samodzielną wyprawę do Astany w Kazachstanie, uczestnicząc w VI Astańskim Forum Ekonomicznym. Z publicznych pieniędzy opłacony został transport, hotel oraz dieta posła. Łączny koszt wyjazdu wyniósł 9201 zł. Sześć dni później Marek Balt wybrał się na Łotwę do Rygi w ramach Oficjalnej Wizyty Marszałka Sejmu. Dwudniowy wyjazd wraz z sześcioma posłami z różnych ugrupowań, kosztował 138 zł na posła i w całości stanowi koszt pobranej przez posła diety.
Prawie 10 tys. zł Balta (SLD), niewiele ponad 2,5 tys. Sztolcmana (PO) i bez mała 1300 zł Rozpondek (PO) to i tak nie za dużo, w porównaniu do 400 tys. Iwińskiego (SLD). Niezależnie jednak od wydanej na wyjazdy zagraniczne posłów kwoty wciąż aktualne jest pytanie: dlaczego tak dużo, a w ogóle to po co?