Posypały się skargi i żale na organizację tegorocznego Reggae Day. Najbardziej oberwało się organizatorom. Czy i jakie konsekwencje z tego wynikną?
Niedociągnięcia towarzyszyły już pierwszym minutom imprezy, która rozpoczęła się dwie godziny później. Tłumaczono to względami technicznymi,a konkretnie niekompetencją firmy nagłośnieniowej. Winą obarczono też artystkę, która zażyczyła sobie próby bez udziału publiczności (czyżby organizatorzy o tym wcześniej nie wiedzieli?). Kolejny zarzut dotyczy punktów gastronomicznych. Pomijając wygórowane ceny – po cokolwiek do picia trzeba było stać w dwóch kolejkach: ponad godzinę po kupon i drugą – po odbiór napoju. To nie koniec potknięć i niedopatrzeń organizatorów: MOSiR-u (główny organizator imprezy) i Media Art. Music. Na festiwalu nie pojawiła się jedna z gwiazd Errol Organs z zespołem. Na facebookowym profilu Reggae Day organizatorzy piszą, że winę za ten stan rzeczy ponosi manager jamajskiego artysty, Maciej Madanowski. W konsekwencji tego wpisu wywołany do odpowiedzi manager skierował listy do Prezydenta Miasta Częstochowy i dyrektora MOSiR-u, w których stwierdza: „Informuję, w imieniu Errola Organsa i jego zespołu, Pana Dyrektora o zaniedbaniach ze strony Adriana Biela oraz Kamila Ostrowskiego związanych z wykorzystywaniem podczas tegorocznej edycji Reggea Day wizerunku w/w muzyków. Niedoszli goście wyżej wspomnianej imprezy są oburzeni postawą A. Biela i K. Ostrowskiego w kwestiach następujących: nie odesłanie przez organizatora festiwalu umowy artystom; brak transportu dla artystów; nieudolna próba zorganizowania transportu zastępczego dopiero 2 czerwca, który rzekomo się zepsuł; przedłużanie decyzji dotyczącej zapewnienia środków na zakup biletu, do momentu, w którym zakupienie tych biletów mija się z celem; nie odbieranie telefonów od Errola Organsa; głoszenie nieprawdy na temat menagera artysty i działanie na szkodę Errola Organsa oraz jego zespołu. Wymienione działania organizatorów Reggea Day sprawiają, że artysta stawiany jest
w Polsce w negatywnym świetle oraz czuje się szykanowany. Artyści nawet nie mają możliwości wyjaśnienia przyczyn swojej nieobecności w Częstochowie, gdyż na profilu
facebook Reggae Day kasuje się posty oraz blokuje się możliwość dokonywania wpisów. Podobnie postępuje się z innymi internautami, którzy wyrażają opinię w tej sprawie lub innych kwestiach związanych z pozostałymi mankamentami tej imprezy. Można zatem odnieść wrażenie, że organizatorom tak naprawdę nie zależało na przyjeździe tych wykonawców, a jedynie na bezprawnym wykorzystaniu ich wizerunek
w celach marketingowych”.
Pretensje do organizatorów Reggae Day ma też Kamil Bednarek z zespołem Star Guard Muffin, o czym pisze oficjalnie na swoim profilu. Według oficjalnych informacji medialnych ich koncert miał się zacząć około godziny 20:00, „co było świadomym wprowadzeniem fanów w błąd”, bo w ustaleniach z organizatorem, potwierdzonych pisemną umową, planowy czas występu Star Guard Muffin to godzina 21:30. Doszło też do nieoczekiwanej zmiany kolejności zespołów na festiwalu. „Tym sposobem SGM wyszło na scenę trzy godziny po oficjalnie podanym przez organizatorów czasie, co naszym zdaniem jest sytuacją niedopuszczalną i karygodną. Nie mieliśmy na to żadnego wpływu, jesteśmy całą sytuacją zbulwersowani i nie pozostaje nam nic innego jak przeprosić wszystkich, którzy tak długo musieli czekać na nasz koncert. Nie praktykujemy tak radykalnych spóźnień, bowiem często są one wynikiem braku szacunku do publiczności…”- podają na profilu facebook członkowie zespołu Kamila Benarka.
Niewątpliwie tegoroczna edycja Reggae Day pozostawia wiele do życzenia. Osobną kwestią są perturbacje pomiędzy organizatorami a artystami, bo obie strony mają swoje racje – i jak twierdzą – dowody na ich słuszność. Pytanie jednak, czy warto roztrząsać to, czego zmienić już nie można. Szkoda by było, aby festiwal posiadający już pewna markę na polskiej scenie muzycznej zyskał metkę organizacyjnego niewypału.