WYBORCZE PODSUMOWANIE (część 2)Kilkanaście dni temu na antenie jednej z ogólnopolskich stacji radiowych, znany dziennikarz Piotr Kraśko zadał pytanie: „Święte miasto, Jasna Góra, a rządzi człowiek lewicy? Jak to rozumieć?” Ale nie tylko on jest zdezorientowany wyborem częstochowian. Nieco bardziej filozoficznie od Kraśki do tematu podszedł człowiek stąd, ba… lider częstochowskiej opozycji – wiceminister rolnictwa, poseł Szymon Giżyński (PiS): „Jak to możliwe, że żyjemy w cieniu wspaniałych dzwonów, najświętszych, bo w duchowej stolicy Polski, a jednocześnie w mieście rządzą siły, które ostentacyjnie się od tych wartości odżegnują, są po stronie czarnych marszów? Są po stronie laickich, lewicowych i lewackich wartości”.
O powodach, druzgocącego dla konkurentów politycznych, zwycięstwa lewicy w Częstochowie można by napisać co najmniej tyle tomów, ile liczą dzieła Lenina (49).
Odpowiedzi – wbrew temu co dziś sugerują przegrani – istnieją, wystarczy przeanalizować błędy konkurencji politycznej Krzysztofa Matyjaszczyka i SLD.
Czas na Marcina Marandę (Mieszkańcy Częstochowy).
Marcin Maranda, gdy zaczynał przygodę z lokalną polityką wydawał się być osobą, która wniesie nieco świeżości i młodości. Miał wówczas 29 lat. Przypomnijmy, do rady miasta dostał się w 2006 roku z listy Wspólnoty Samorządowej Tadeusza Wrony. Sukces ten powtórzył w 2010 roku. Cztery lata później stworzył i stanął na czele własnej grupy „politycznej”, pod nazwą Mieszkańcy Częstochowy. W kadencji 2014 – 2018 Maranda nie tylko sam ponownie zagościł w sali sesyjnej urzędu, ale wprowadził jeszcze trzech radnych: Piotra Stracha, Krzysztofa Świerczyńskiego i Zbigniewa Mizgalskiego.
W 2012 roku na łamach Tygodnika 7 dni tak pisaliśmy o Marandzie: „Kilka lat temu Maranda pracował w magistracie w Wydziale Komunikacji Społecznej. Gdy został radnym, musiał wziąć w Urzędzie Miasta bezpłatny urlop, gdyż ustawa zakazuje łączenia stanowisk. Ratunkiem dla bezrobotnego rajcy stało się zatrudnienie go w MPK. Radny, po wygaśnięciu mandatu ma prawo wrócić do Urzędu Miasta na wcześniej zajmowane stanowisko. Maranda [pisaliśmy te słowa w 2012 roku – przyp. red.] występuje w podwójnej roli – zwierzchnika i podwładnego prezydenta Matyjaszczyka (jest pracownikiem miejskiej spółki i jednocześnie radnym).
Marcin Maranda dziś nie chwali się swoimi osiągnięciami i nie bryluje na spotkaniach z mieszkańcami – wyciszony i pokorny pilnuje stołków, dwóch. Zawarł polityczny kompromis: jako reprezentant katolickiej prawicy nie wchodzi w drogę antyklerykalnej lewicy.” Niestety, tak Marandzie zostało na zawsze.
Przez 12 lat, zasiadając w fotelu radnego, Maranda snuł zapewne plany o tym, co by tu zrobić, aby zostać prezydentem Częstochowy. Dwukrotnie kandydował na tę funkcję i dwukrotnie jego kontrkandydatami byli Krzysztof Matyjaszczyk SLD i Artur Warzocha PiS, z którymi dwukrotnie przegrał, zajmując trzecie miejsce w wyścigu o prezydencki fotel.
Gdy Marcin Maranda po raz pierwszy wystartował na prezydenta Częstochowy w wyborach samorządowych w 2014 roku, wiadomym było, że jego szanse są znikome. Gdy natomiast ogłosił swoją kandydaturę teraz w 2018 roku, byli tacy co wróżyli mu pomyślność przejęcia władzy w mieście po Matyjaszczyku.
Fakty jednak temu przeczyły. Radny Maranda przez ostatnie 4 lata nie był postacią wyrazistą, w zasadzie trudno powiedzieć, czy z partią rządzącą miastem trzymał, czy był przeciw. Zresztą sam Matyjaszczyk ponad rok temu stwierdził jednoznacznie: „Ponieważ w ostatnim czasie doszło do zbliżenia współpracy pomiędzy Mieszkańcami Częstochowy i Platformą Obywatelską [PO jest od lat w koalicji z SLD – przyp. red.], chciałbym zaprosić Marcina Marandę do współpracy w ramach szerszej koalicji.” Finałem tego „zbliżenia” była propozycja prezydenta objęcia przez Marandę stanowiska wiceprezydenta miasta. I chociaż sam zainteresowany wypierał się współpracy z SLD, jak żaba błota [Maranda wiceprezydentury nie przyjął – przyp. red.], to internauci okrzyknęli go „pieczeniarzem – to ktoś, kto prowadzi wygodne życie u boku innych ludzi, schlebiając im i korzystając z ich hojności.”
To, że Maranda osiągnął tak słaby wynik w wyborach na prezydenta Częstochowy jest sumą kilku jego błędów (Maranda – 6.130 głosów, Matyjaszczyk – 59.347 głosów). Za każdym razem przed wyborami Maranda zapewniał elektorat, że jest alternatywą wobec Matyjaszczyka. Podkreślał, że jest bezpartyjny, niezależny i uczciwie podchodzi do mieszkańców Częstochowy. W internecie „Marandowcy” pisali: „zwiększymy ilość miejsc pracy, stworzymy przyjazny klimat dla inwestorów, oddamy Częstochowę jej mieszkańcom, będziemy szanować pieniądze podatników, odbudujemy silną pozycję częstochowskiego sportu etc.” Wszystko to brzmi ładnie, ale mamy mnóstwo słów a zero konkretów. W taki sposób z wyborcami można „zagrać” tylko raz, a Maranda i tak miał szczęście, bo trzykrotnie wyborcy mu uwierzyli. Hasło „wreszcie uczciwa propozycja” okazało się gwoździem do jego trumny, bo mieszkańcy pamiętali, że równie dużo obiecywał, jako kandydat na prezydenta w 2014 roku.
Powodem przegranej Marcina Marandy jest przede wszystkim jego mierna aktywność przez ostatnie cztery lata, bezbarwny wizerunek, banalne propozycje wyborcze i brak słusznych argumentów, skłaniających wyborców do zagłosowania za Marandą, a nie za Matyjaszczykiem.
O wypowiedź poprosiliśmy Marcina Marandę, kandydata Mieszkańców Częstochowy na prezydenta naszego miasta w wyborach samorządowych w 2018 roku:
– Dlaczego Pan nie wygrał?
„Wybory to święto demokracji. Wysoka frekwencja w Częstochowie jest dowodem, że częstochowianie potrafią celebrować demokrację. Przewrotnie, ale pozytywnie można powiedzieć, że to mieszkańcy naszego miasta wygrali wybory. Gratuluję zwycięzcom. Gratuluję Prezydentowi Krzysztofowi Matyjaszczykowi. Wierzę, że częstochowianie dokonali najlepszego dla siebie i dla miasta wyboru.
Dziękuję częstochowianom za wszystkie głosy oddane na mnie i kandydatów na radnych z list Stowarzyszenia Mieszkańcy Częstochowy.
Dlaczego nie zostałem prezydentem? Dlaczego w radzie miasta nie ma radnych naszego środowiska?
Przyczyn jest kilka.
Po pierwsze coś, co ja nazywam globalizacją polskiej polityki. Wirus globalizacji zaraża samorządy. Choroba nazywa się wojną polsko-polską. Scena polityczna podzieliła się na PiS i AntyPiS. Elektoraty takiego schematu wypchnęły ruchy miejskie – takie jak nasz – ze sceny politycznej. Tak działo się w całym kraju. W tych wyborach programy wyborcze i merytoryka nie miały znaczenia. Wyborami rządziły emocje na poziomie do tej pory niespotykanym.
Dlaczego Krzysztof Matyjaszczyk wygrał w pierwszej turze? Ponieważ to prezydent i jego środowisko w Częstochowie było utożsamiane z AntyPiSem bardziej niż Platforma Obywatelska.
Dlaczego nie mamy radnych? Wpływ na to miały: zmieniona ordynacja wyborcza i krótsze listy kandydatów, metoda liczenia głosów, która preferuje duże partie polityczne. Oczywiście nie ustrzegliśmy się też własnych błędów organizacyjnych i strategicznych jako komitet, ale w tym przypadku nie mogę mówić o szczegółach, bo analizy jeszcze trwają.
Nie bez znaczenia było także to, że po część naszego elektoratu sięgnął Kukiz’15 i komitet Wspólnie dla Częstochowy.
Jaka przyszłość przede mną i moim środowiskiem? Działamy dalej. Nie poddajemy się. Będziemy realizować liczne projekty społeczne. W radzie miasta byliśmy konstruktywną opozycją, dlatego będziemy skrupulatnie recenzować decyzje władz miasta. Podtrzymujemy także gotowość do współpracy z lokalnymi środowiskami politycznymi, jeżeli będą widziały potrzebę realizowania naszego programu.
Część naszego środowiska to doświadczeni samorządowcy. Myślę, że będziemy chcieli dzielić się naszymi pomysłami i zaangażowaniem z innymi samorządowcami w regionie i w kraju. Prowadzimy szeroko zakrojone rozmowy z bezpartyjnymi środowiskami z województwie i w kraju. Czy wypracujemy formułę, która będzie potrzebna Polakom? Mam nadzieję, że tak. A jak będzie wyglądała przyszłość każdego z nas w takiej formule za wcześnie o tym mówić.”
8 komentarzy
Synonimy słowa “pieczeniarz” są trafną diagnozą klęski wyborczej p. Marandy;
arcyleń, darmozjad, królewicz, leniuch, leser, migacz, miglanc, nierób, nygus, obibok, panicz, pasibrzuch, pasożyt, patentowany leń, piecuch, próżniak, śmierdzący leń, truteń, wałkoń, wygodnicki, wygodniś, epikurejczyk, francuski piesek, hedonista, leń, sybaryta,
Synonimy słowa “pieczeniarz” są trafną diagnozą klęski wyborczej p. Marandy;
arcyleń, darmozjad, królewicz, leniuch, leser, migacz, miglanc, nierób, nygus, obibok, panicz, pasibrzuch, pasożyt, patentowany leń, piecuch, próżniak, śmierdzący leń, truteń, wałkoń, wygodnicki, wygodniś, epikurejczyk, francuski piesek, hedonista, leń, sybaryta,
Jedna z pozycji w zakresie obowiązków do 2006 roku ustawianie stojaków na gazety na I piętrze koło biura interesantów i sprawdzanie czy gazetki się już rozeszły… to trochę mało do zarządzania.
Jedna z pozycji w zakresie obowiązków do 2006 roku ustawianie stojaków na gazety na I piętrze koło biura interesantów i sprawdzanie czy gazetki się już rozeszły… to trochę mało do zarządzania.
Maranda jednak wierzy w cuda,bo jako prezydent jeszcze wisi na słupach.
Maranda jednak wierzy w cuda,bo jako prezydent jeszcze wisi na słupach.
Girzyński zdziwiony??? jak wystawia miernoty to nie wygrywa! zamiast proponować młodych to wystawia te same gęby co wybory w wybory przegrywają
Girzyński zdziwiony??? jak wystawia miernoty to nie wygrywa! zamiast proponować młodych to wystawia te same gęby co wybory w wybory przegrywają
A te wytapirowane baby wspierające z pętli tramwajowej nie pomogły? A tyle bluzgów było w ich obronie i szykan pod adresem uczciwych ludzi! Jakos sie wyborcy nie poznali.
A te wytapirowane baby wspierające z pętli tramwajowej nie pomogły? A tyle bluzgów było w ich obronie i szykan pod adresem uczciwych ludzi! Jakos sie wyborcy nie poznali.
Człowiek o wielkim ego i małym rozumie
Człowiek o wielkim ego i małym rozumie
Tak te stojaki i spacery po urzędzie są pamiętne… zaiste wzbogaciły kompetencje… Niektórzy, bardziej zajęci urzędnicy obserwując sytuację nie raz się zastanawiali jak można “przespacerować” 8 godzin 🙂
Tak te stojaki i spacery po urzędzie są pamiętne… zaiste wzbogaciły kompetencje… Niektórzy, bardziej zajęci urzędnicy obserwując sytuację nie raz się zastanawiali jak można “przespacerować” 8 godzin 🙂
To pan Maranda prowadził jakąś kampanie wyborczą? bo nie zauważyłam.Jedno pamiętam jak 4 lata temu chodził po osiedlu, pukał do mieszkań i obiecywał, obiecywał, obiecywał i gówno zrobił przez te 4 lata.Panie Maranda ludzie mają dobrą pamięć i dwa razy nie zrobią z siebie idiotów.
To pan Maranda prowadził jakąś kampanie wyborczą? bo nie zauważyłam.Jedno pamiętam jak 4 lata temu chodził po osiedlu, pukał do mieszkań i obiecywał, obiecywał, obiecywał i gówno zrobił przez te 4 lata.Panie Maranda ludzie mają dobrą pamięć i dwa razy nie zrobią z siebie idiotów.