Banalność powtarzalności. Co jeszcze powiedzieć można o 13.12.1981 r., skoro już wszystko przy poprzednich rocznicowaniach powiedziano. Denerwowało mnie zawsze uroczysto-państwowe świętowanie trzynastego grudnia, czułem się wtedy jak mumia, wyciągana z sarkofagu, by nadać walor patriotyzmu archeologom. Uważałem, że świętować trzeba zwycięstwo, dni takie jak 4 czerwca. Klęskom należy się minuta milczenia…
W grudniu ponieśliśmy klęskę, przeżyliśmy bolesne rozczarowanie. Pamiętam z czasów pierwszej wolności słowa Alka: nic się nie bój, za tobą stoi huta, za hutą cały naród. Potem Alka wsadzili do więzienia i nie było za nim ani całej huty, ani całego narodu. Mit o heroizmie narodu kochającego wolność, był tylko pustym frazesem. Nasz naród okazał się normalny, taki jak każdy inny: anioły i bohatery mieszkają bowiem w niebie, a nie na ziemi. Nie ma sensu dowartościowywać się wymyślaniem historycznych mitów, bo może stać się nieszczęście i ktoś powie: sprawdzam.
Grudniowa noc, dla mnie, kojarzy się z kłamstwem narzuconym przemocą. Kłamstwem, zmieszanym z pustosłowiem, było, wygłoszone piękną polszczyzną, orędzie o wprowadzeniu stanu wojennego. Kłamstwem był mundur, okulary i czapka z orłem, wygłaszającego je generała. Kłamstwem był jego stopień wojskowy i kłamstwem oprawa w kolorze biało-czerwonym. Wymyślono taki chwyt reklamowy, wiedząc, że nawet małpa w mundurze może przekonująco udawać patriotę. Do dziś ten trick działa, nie tylko w Polsce. Gdziekolwiek jakikolwiek palant chce utrzymać za wszelką cenę władzę, tam chętnie przykrywa swoje intencje mundurem i sztandarem o barwach narodowych. Działa to lepiej niż reklama coca-coli.
Historia się powtarza w sposób specyficzny: za oryginałem idą nieudaczne, chińskie podróbki. Gdy mnie pytają: co znaczy to „kłamstwo stanu wojennego”? Odpowiadam: wyobraźcie sobie, że nie macie wyboru, skazani jesteście tylko na oglądanie „kurskiej” TVP i czytanie „Gazety Polskiej”. Jest dla mnie żenującym dowodem etycznej przegranej, że po trzydziestu latach wolności znów TVP stała się tym, czym była w PRL. Jest taką samą etyczną przegraną beztroskie szarpanie godności munduru żołnierzy, w imię partyjnych korzyści. W grudniu 1981 r. wysyłano żołnierzy pod kopalnię „Wujek”, teraz kieruje się ich na wojnę z kobietami i dziećmi pod Kuźnicę. Jest etyczną przegraną powrót do państwa, w którym służby specjalne kontrolują społeczeństwo, a nie odwrotnie. Państwa, gdzie prawem jest to, co służy władzy, a najlepszą formą prawną jest rozkaz.
To jest dziś ta chińska podróbka „stanu wojennego”, owe plastikowe zabaweczki dla rozbawiania politycznych „mężów stanu”. Czterdzieści lat temu to mogło działać, choć i tak skutek tego działania był żałosny: sromotne bankructwo firmy PRL. Teraz klimat się zmienił: to nie działa. Choć przy mocnych staraniach rządzący mogą doprowadzić do bankructwa tej, swojej, IV RP.
Pozostanie rocznicowe pustosłowie. Jakiś koncert, może Martyniuk zaśpiewa kombatantom. Jakaś wzruszająca przemowa Prezydenta z morałem: nie daliśmy się Moskwie, nie poddamy Brukseli. Jakaś specjalna forma „miesięcznicy smoleńskiej”, by naród wiedział jakich bohaterów szanować.
Medaliki, baloniki, koraliki…