Spółdzielnia Mieszkaniowa Mystal sprzedała część należących do niej bloków, m.in. te znajdujące się przy ulicy Stawowej, Millenium, Zamenhofa i 1 Maja. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie zamieszkujący je lokatorzy.
Mieszkania razem z lokatorami w imieniu spółdzielni sprzedały prezes SM Mystal Beata Surma (która kilka dni później zrezygnowała ze stanowiska prezesa) i Magdalena ??ozińska, członkini Rady Nadzorczej, oddelegowana później do Zarządu. Kupcem jest Cezary Buczek – biznesmen, który ma na swoim koncie niechlubny epizod (był karany za rozbój).
Buczek za 50 mieszkań zapłacił 750 tys. zł, choć są warte ponad 2,5 mln zł. Na każde wydał zatem po 15 tys. zł, mimo że średnia cena rynkowa jednego mieszkania to ok. 90 tys. zł. (wcześniej mieszkańcy mogli je wykupić za 40 tys. zł., czyli za około połowę wartości rynkowej) – takie są przynajmniej niepotwierdzone informacje.
Akt sprzedaży mieszkań został podpisany jeszcze w 2010 roku, a dokładnie 30 grudnia ubiegłego roku, a już na początku stycznia mieszkańcy mieli niezapowiedziane wizyty, podczas których informowano ich, że od lutego będą płacić czynsz Cezarowi Buczkowi, a nie spółdzielni.
Buczek zadziałał szybko i bez sentymentów – część lokatorów od nowego właściciela już dostała wezwanie do opuszczenia lokali, inni podwyżkę czynszu do 8,40 zł/mkw – czyli o 200-300 proc.
Jedyną nadzieją dla mieszkańców jest podważenie aktu notarialnego. Nie jest to prosta sprawa, ale nic innego im nie pozostaje. Jeśli na przykład, któryś z mieszkańców nie został poinformowany przez spółdzielnię o planach sprzedaży, ma podstawę do odwołania. Szansą na podważenie aktu notarialnego daje również zakwestionowanie danych przedstawionych przez spółdzielnię. Na złożenie wniosku o unieważnienie aktu mieszkańcy mają czas do końca marca.
O tym, że „zostali sprzedani”, lokatorzy dowiedzieli się w ubiegłym tygodniu. Właśnie wtedy spółdzielnia zaczęła wysyłać zawiadomienia, że sprzedała mieszkania, ale zapomniała dopisać – komu? Buczek był bardziej „skrupulatny” i już wcześniej wysłał lokatorom informację, że właśnie on jest nowym właścicielem lokali i od lutego należy mu płacić czynsz. Od jednej z rodzin zażądał nawet opuszczenia mieszkania do 1 marca, powołując się na wyrok o eksmisji z 2008 r. Spółdzielnia co prawda podpisała z mieszkańcami ugodę, więc tego żądać nie może, ale jest ona ważna do kwietnia 2011 r. Po tym terminie nowy właściciel ma prawo wyegzekwować wyrok o opuszczeniu mieszkania.
