Czas zakończyć jałową dyskusję o ważności mandatów radnych Marcina Biernata i Ryszarda Majera. Koniec z pożywką dla tematów zastępczych. Z dwojga złego, niech czas i siły tracą dziennikarze, a działacze samorządowi… do roboty, bo mieszkańcy wam za to płacą.
To zadziwiające, że dopiero radna Ewelina Balt (SLD, żona posła Marka Balta) musiała zasiąść w Radzie Miasta, by pozostali radni zrozumieli, jak dalece mylą się w pojmowaniu prawa. – Chciałabym zapytać przewodniczącego, dlaczego do tej pory nie złożył projektu uchwały w Radzie Miasta, wygaszającej mandat osób niebędących radnymi? – takimi słowami Ewelina Balt rozpoczęła przygodę w Radzie, bo to właśnie na tej sesji została zaprzysiężona na radną (zastąpiła Janusza Adamkiewicza, który przyjmując funkcję dyrektora pogotowia w Częstochowie, musiał zrzec się mandatu radnego). – Jak długo ma pan zamiar tolerować i sankcjonować obecność w pracach Rady Miasta dwóch osób niebędących radnymi? Według ostatnich doniesień medialnych osoby te nie mogły odebrać mandatu radnego, ponieważ pozostawały w stosunku pracy z Urzędem Miasta – twierdzi pani Balt. „Osoby niebędące radnymi”, o których mówi radna, to Marcin Biernat (PO) i Ryszard Majer (PiS), a sprawa dotyczy roku 2010, gdy panowie tracili stanowiska zastępców prezydenta poprzedniej kadencji i jednocześnie w kolejnej odbierali mandat radnych.
Wypowiedź Eweliny Balt trąci pogardą do przewodniczącego i całej Rady za – jej zdaniem – ignorancję i bezczynność w tej sprawie, a samych zainteresowanych nie uznaje ona za pełnoprawnych radnych, chociaż uczestniczą w głosowaniach. Publicznego podważenia autorytetu radnych pani Balt z pewnością nie opiera wyłącznie na doniesieniach medialnych. Postanowiliśmy sprawdzić, kto ma racje i kto jest nieukiem?
Balt kontra prawnicy
Nie trzeba było daleko szukać. Na potrzeby Urzędu Miasta – bo już inni, przed Eweliną Balt, marzyli o usunięciu Biernata i Majera z Rady – powstały dwie opinie prawne. W pierwszej z 28 marca 2013 r. czytamy: „(…) Stan prawny – zgodnie z art. 24 b ustawy o samorządzie gminnym osoba wybrana na radnego nie może wykonywać pracy w ramach stosunku pracy w urzędzie gminy, w której uzyskała mandat (…). Przed przystąpieniem do wykonywania mandatu osoba ta zobowiązana jest złożyć wniosek o urlop bezpłatny w terminie 7 dni od dnia ogłoszenia wyników wyborów. (…) W niniejszym przypadku stosunek pracy został nawiązany na podstawie powołania, który jako szczególny tryb rządzi się odmiennym reżimem. Przed przystąpieniem do wykonywania mandatu radnego, a także przed upływem 7-dniowego terminu do złożenia wniosku o urlop bezpłatny Marcin Biernat został odwołany ze stanowiska. (…) Ww. ustawa kładzie nacisk na zakaz wykonywania pracy, a nie na pozostawanie w stosunku pracy. Przed objęciem mandatu radnego oraz także w okresie wypowiedzenia, M. Biernat faktycznie nie wykonywał (nie świadczył) pracy w Urzędzie Miasta Częstochowy, nie doszło więc do naruszenia zakazu określonego ustawą. Nie można zatem mówić o wygaśnięciu mandatu radnego”.
Druga opinia, sporządzona przez innych prawników z 3 kwietnia 2013 r., potwierdza pierwszą: „(…) W stanie faktycznym dotyczącym Zastępców Prezydenta odwołanych ze stanowiska z dniem 30.11.2010 r., nie doszło do zakazanej kolizji, bowiem od momentu złożenia ślubowania, w okresie wypowiedzenia stosunku pracy z powołania, nie wykonywali oni pracy w ramach stosunku pracy. Stosunek pracy nadal istniał w okresie wypowiedzenia, ale nie wiązał się ze świadczeniem pracy. (…) Tym samym wniosek o złożenie urlopu bezpłatnego w ich przypadku był bezprzedmiotowy, bowiem przez fakt odwołania nie doszło do kolizji, o której mówi ustawa”.
Bój ci jest to ostatni
Prawnikom aparatu wykonawczego SLD nie wierzy radna Balt z SLD, tym bardziej powątpiewać może przeciętny obywatel. Pytania o rozstrzygnięcie sporu w Częstochowie kierujemy więc do znawców prawa w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji w Warszawie. Ich zdaniem nie ma absolutnie żadnych przesłanek do usunięcia radnych i w pełni zgadzają się z opiniami prawników z Częstochowy. Ewelina Balt może, rzecz jasna, złożyć taki projekt uchwały, bo to radni częstochowscy decydują, czy Biernata i Majera pozostawić w Radzie, czy też nie. Po drodze jest opinia Komisji Rewizyjnej i kolejna analiza prawników. Potem radni podczas glosowania na sesji mogą bądź nie, poprzeć projekt pani Balt. Zakładając, że pomysł radnej znalazłby poparcie w Radzie, przegłosowana uchwała trafia na biurko Wydziału Prawnego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach. Ten wyda rozstrzygnięcie unieważniające uchwałę. Pozbawieni godności i racji radni częstochowscy mogliby kontynuować walkę o honor radnej Balt przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Gliwicach. Kolejna grupa prawników przeanalizowałaby sprawę, utrzymując w mocy decyzję Urzędu Wojewódzkiego o nieważności uchwały. Na koniec uparta Rada Miasta mogłaby wystąpić ze skargą kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który ostatecznie ustaliłby rację jednej ze stron i oczywiście wiadomo której. W czasie tej wielomiesięcznej przepychanki, radni Biernat i Majer nadal posiadaliby mandaty, do ostatecznego rozstrzygnięcia sprawy, i po nim też.
Od autora
Celowo i z premedytacją zajęliśmy się tym tematem, rozkładając go na „części pierwsze”, by nigdy więcej żaden radny nie ważył się podejmować tego wątku. To temat zastępczy, bez znaczenia dla częstochowian i miasta. Radna Balt, zresztą jak wszyscy radni, ma obowiązek rozwiązywać problemy mieszkańców, a nie zajmować się tematami o zerowej wartości, które w dodatku stoją w sprzeczności z prawem. Częstochowa jest niczym pikujący samolot, potrzeba koncentracji, pracy i nie lada umiejętności „załogi”, by uchronić nas przed degradacja zawodową, egzystencjalną i społeczną.
1 Komentarz
Opisane działania tej nowej radnej z „odzysku”, przypominają zajęcie, w ramach interwencyjnych robót publicznych, poszukiwania gów.na w trawie – żadnego istotnego problemu nie rozwiązuje – ni to potrzebne, ni to przyjemne, a płacić „poszukiwaczom” trzeba. Czas/okres połowicznego rozpadu/zaniku gów.na jest relatywnie i akceptowalnie krótki – dla tych, którzy zapomnieli, to okres, w którym liczba/masa nietrwałych obiektów protoplazmy zmniejsza się o połowę. Są dokuczliwości, m.in. smród, ale dla optymistycznie usposobionych nosów – do zniesienia. Majer i Biernat to ludzie nie z mojej bajki, ale Mme Ewelina Małgorzata Turlej-Balt z SLD to, w świetle opisanych faktów, persona niewielkiego kalibru, poszukująca swojego miejsca w cieniu niesławnego męża. Byłyby niezłe jaja, gdyby unieważniono konkurs na dyrektora pogotowia ratunkowego, który „wygrał” ginekolog Adamkiewicz, też z SLD, robiący usłużnie miejsce w radzie dla swojej współtowarzyszki.
Opisane działania tej nowej radnej z „odzysku”, przypominają zajęcie, w ramach interwencyjnych robót publicznych, poszukiwania gów.na w trawie – żadnego istotnego problemu nie rozwiązuje – ni to potrzebne, ni to przyjemne, a płacić „poszukiwaczom” trzeba. Czas/okres połowicznego rozpadu/zaniku gów.na jest relatywnie i akceptowalnie krótki – dla tych, którzy zapomnieli, to okres, w którym liczba/masa nietrwałych obiektów protoplazmy zmniejsza się o połowę. Są dokuczliwości, m.in. smród, ale dla optymistycznie usposobionych nosów – do zniesienia. Majer i Biernat to ludzie nie z mojej bajki, ale Mme Ewelina Małgorzata Turlej-Balt z SLD to, w świetle opisanych faktów, persona niewielkiego kalibru, poszukująca swojego miejsca w cieniu niesławnego męża. Byłyby niezłe jaja, gdyby unieważniono konkurs na dyrektora pogotowia ratunkowego, który „wygrał” ginekolog Adamkiewicz, też z SLD, robiący usłużnie miejsce w radzie dla swojej współtowarzyszki.