Za niespełna dwa tygodnie, dokładnie 13 lipca, rozpocznie się w Londynie tradycyjny, coroczny, największy na świecie festiwal muzyki klasycznej Proms 2012.
Przez 8 tygodni, codziennie (!), w Royal Albert Hall odbywać się będą koncerty symfoniczne z udziałem największych gwiazd i najlepszych orkiestr z całego globu. Sprzedaż biletów rozpoczęła się kilka dni temu. W ciągu kilku zaledwie godzin „poszło” ponad sto tysięcy karnetów i wejściówek!
O tegorocznym Proms (festiwal odbywa się od 1895 roku) będzie jeszcze okazja napisać. Wspominam o tym teraz wyłącznie w celu pokazania, jak bardzo popularna jest w Anglii muzyka klasyczna. Sporo miejsca zajmuje ona we wszystkich programach BBC, poświęconych jest jej kilka stacji radiowych i kilkanaście dużych magazynów muzycznych. Wśród nich największe i najbardziej popularne to BBC Music, Classic FM oraz Gramophone. Cała trójka reklamuje się jako najbardziej miarodajne i opiniotwórcze na świecie. W każdym z nich co miesiąc znajdujemy przegląd wydarzeń, zapowiedzi koncertów i festiwali oraz recenzje ponad setki płyt, które co miesiąc ukazują się w Wielkiej Brytanii.
Lektura magazynów może przyprawić o zawrót głowy. Ale jakiż fantastyczny zawrót głowy! W żadnej innej dziedzinie życia nie ma tylu informacji o Polakach, ile w muzyce klasycznej. Tutaj, w Anglii, polska muzyka, polscy wykonawcy cieszą się ogromną popularnością i zbierają znakomite recenzje. To nie tylko Chopin, także Szymanowski, Lutosławski, Penderecki, Górecki, Wieniawski, Kilar i wielu innych. Każda płyta z muzyką polskiego kompozytora czy nagrana przez polskiego artystę jest dokładnie omawiana, zawsze z wielką atencją, zawsze z wielką zachętą do kupna. Często płyta polskiego artysty uznawana jest za nagranie miesiąca (jak niedawno płyta, którą nagrał Rafał Blechacz). Niestety, jak wspomniałem, mówimy o płytach ukazujących się w Anglii, niekoniecznie w Polsce.
Magazyn Gramophone zamieszcza także co jakiś czas ciekawe zestawienia trochę zapomnianych, czy też nie w pełni docenionych artystów. W marcowym numerze znalazła się prawdziwa perła. Częstochowska perła! Magazyn przygotował bowiem zestawienie 10 wybitnych skrzypków, o których napisał, że „powinni być lepiej znani niż są”. W „dziesiątce” są aż dwa swojsko brzmiące nazwiska artystów i jeszcze jeden, który – nad czym autor mocno ubolewa – nie zmieścił się w rankingu. Ten ostatni to Józef Hassid. Na miejscu 7. znalazł się zupełnie, zdaje się, nieznany w Polsce Henri Temianka (arcyciekawa postać). Na miejscu pierwszym natomiast Gramophone umieścił – uwaga! uwaga! – częstochowianina Bronisława Hubermana! Oczywiście z wielkim zdjęciem, omówieniem jednej z płyt nagranych przez genialnego skrzypka i fantastyczną laudacją, której zwieńczenie brzmi: „Jeśli kiedykolwiek w historii jakiś skrzypek mógłby nas czegoś nauczyć, to jest nim właśnie Huberman”. Nieprawdaż, że pięknie?