Niby jeszcze sezon ogórkowy, wakacje, leniwe, upalne dni, to czuć już nadchodzącą jesień. Zwiastują ją przede wszystkim piłkarze i piosenkarze. Pierwsi rozpoczęli właśnie rywalizację w najlepszej lidze świata, za jaką uchodzi angielska Premiership; drudzy, choć dotyczy to głównie amatorów, przystąpili do walki o – wart okrągły milion funtów – kontrakt płytowy w tegorocznym X Factorze.
Rzecz jasna, nie milkną także echa olimpiady. I choć od zakończenia igrzysk minął już ponad tydzień, to trudno doprawdy nie znaleźć w mediach informacji o brytyjskich bohaterach niedawnych zmagań. Nie ma co się dziwić. Sportowcy Teamu GB (Great Britain) zdobyli aż 29 złotych medali, o innych kolorach nie wspominając. Ta złota „dwudziestka dziewiątka” jest hołubiona do bólu przez media. Trwają już nawet spekulacje, kto otrzyma w grudniu Order Imperium Brytyjskiego. Nie sprawdzałem co prawda, ale jestem przekonany, że we wszystkich większych firmach bukmacherskich przyjmowane są zakłady na przyszłych odznaczonych. Podobizny złotych medalistów ukazały się na znaczkach pocztowych, a każdy bez wyjątku program typu talk-show pełen jest specjalnych gości ze złotymi medalami. Nie brakuje w tym gronie najszybszego człowieka świata Usaina Bolta, który wprawdzie Brytyjczykiem nie jest, ale traktują go tutaj jak domownika. Zresztą, sporo czasu spędza nad Tamizą, występuje w bardzo zabawnych reklamach imperium sir Richarda Bransona – Virgin, a w wolnych chwilach gra w piłkę.
Brytyjczycy z lubością wracają na olimpijskie areny, pokazują powtórki złotych osiągnięć, analizując bez końca popisy swoich mistrzów i przypominając przy każdej okazji, że ledwie 16 lat temu, w czasie olimpiady w Atlancie zdobyli – uwaga – 1 złoty medal, plasując się w klasyfikacji generalnej na haniebnym dla nich 36. miejscu. Postęp, jaki w tym czasie dokonał się w sporcie na Wyspach, jest wręcz rewolucyjny. Efekty widzieliśmy niedawno. Dla nas to także dobra okazja do wspomnień, bo podczas tych samych igrzysk w USA Polacy zdobyli 7 złotych i po pięć srebrnych oraz brązowych medali. A po 16 latach… szkoda gadać. Czy nam się to podoba czy nie, brytyjska droga wydaje się ciut lepsza od polskiej.
Swoistym łącznikiem między olimpiadą a X Factorem jest niejaka Mel B., która wraz z koleżankami ze Spice Girls wystąpiła podczas ceremonii zamknięcia igrzysk. Mel B. pojawiła się bowiem w minioną sobotę we wspomnianym programie. Pojawiła się okazjonalnie, zastępując chwilowo Nicole Scherzinger, ale bardzo znacząco. Mel B. była pyskata, surowa, arogancka, impertynencka, etc., etc. Publika gwizdała, a producenci byli zachwyceni. Tak bardzo, że zaproponowali piosenkarce stałą posadę w przyszłorocznej edycji programu. Artystka łaskawie zgodziła się, ale zastrzegła, że oczekuje znacznie poważniejszej kwoty niż Nicole, którą miałaby ewentualnie zastąpić. Ta ostatnia zainkasowała za udział w programie 750 tysięcy funtów, ale po prawdzie, niewiele jej z tego zostanie. Jak obliczyli dociekliwi dziennikarze, większość z tej kwoty Nicole wydała i wyda na czarterowanie samolotów i podróże na tory wyścigowe, śladem narzeczonego, kierowcy Formuły 1 Lewisa Hamiltona. Nie ma się zatem co dziwić, że Mel B. żąda więcej. Też lubi podróżować.