NASZ TEMATW tym numerze Tygodnika chcielibyśmy się podzielić z Czytelnikami historią z życia wziętą. Temat jest powszechnie znany, choć niestety bagatelizowany przez organy ścigania. Do naszej redakcji zgłosiła się asystentka posła na Sejm RP Tadeusza Cymańskiego -Monika Fajer i poprosiła nas o nagłośnienie tematu.
Rzeczywiście, sprawa, o której opowiada Monika Fajer jest co najmniej bulwersująca:
– Do biura Solidarnej Polski w Częstochowie przyszła kobieta, opowiadając niesamowitą historię. Chcę ją Państwu przedstawić:
„Odebrałam telefon od jednej z firm. Było to zaproszenie na spotkanie, dotyczące problemu smogu w Częstochowie. Ten temat jest dla mnie bardzo ważny i bardzo mnie interesuje. Proszę sobie jednak wyobrazić, że chodziło o… reklamę sprzętu do masażu.
Niestety dałam się nabrać, bo byłam przekonana, że chodzi o smog. W trakcie rozmowy telefonicznej pani zapytała mnie, czy nie mam jakiejś zaprzyjaźnionej pary, która też mogłaby przyjść na to spotkanie. Co więcej opowiadała o poważnym problemie smogu w Częstochowie. Podczas rozmowy nie zająknęła się ani jednym słowem, o jakimś sprzęcie do masażu czy rehabilitacji…
Potem zresztą nasunęło mi się kilka pytań, więc oddzwoniłam na wyświetlony numer, niestety usłyszałam w słuchawce, że nie ma takiego numeru. Już wówczas zapaliła mi się czerwona lampka, ale pomyślałam, że nie będę się zrażać i na spotkanie poszłam.
Gdy dotarłam na miejsce, przed salą stał baner reklamujący sprzęt do masażu, więc zapytałam przedstawicielki organizatora, czego faktycznie będzie dotyczyć spotkanie? Pani odpowiedziała, że najpierw będą mówić o sprzęcie do masażu, a potem o smogu: „bo wie pani” – ciągnęła kobieta – „ludzie mają problemy z kręgosłupem właśnie od smogu”. Bardzo mnie zdumiała ta teza, bo zupełnie nie widzę związku między smogiem a bólami kręgosłupa. Kobieta uspakajała mnie, że o smogu będzie, chociaż dopiero w drugiej części spotkania. Całość miała potrwać 2-2,5 godziny.
Podczas telefonicznego kontaktu, osoba zapraszająca mnie na spotkanie namawiała mnie na przyjście, dodatkowo kusząc prezentem w postaci iPoda. Faktycznie, zaraz po wejściu – być może z powodu moich licznych pytań – dostałam go, chociaż teraz nazywał się już tabletem graficznym. Jest to totalny szajs. Lichy kawałek cienkiej plastikowej płytki z dołączonym rysikiem. Rysikiem można sobie rysować po tej płytce, jak po tablicy. Jedyną funkcję, jaką „urządzonko” posiada jest kasowanie swoich gryzmołów. „Ipoda” nie można w żaden sposób podłączyć pod jakiekolwiek urządzenie multimedialne, bo brak gniazd. Takiego fajansu już dawno nie widziałam.
Dziwi mnie, że to spotkanie prowadzą bardzo młode kobiety, a z kolei uczestnikami są najczęściej osoby starsze. To całe spotkanie, łącznie z tym wątpliwym prezentem, to jedno wielkie oszustwo! Naciąganie i żerowanie na starszych, uczciwych i niejednokrotnie schorowanych ludziach. Jak można tak oszukiwać…! Że też nikt się za nich nie weźmie i nie zrobi z nimi porządku. Nie mieści mi się to w głowie…!
Ostatecznie w spotkaniu nie uczestniczyłam, ale wiem, że o smogu nie było ani słowa.
Wymyślili sobie ten temat na wabia, żeby przyciągnąć więcej ludzi. Zresztą ja dałam się nabrać, między innymi dlatego, że spotkanie odbywało się w budynku miejskiej spółki – Agencji Rozwoju Regionalnego SA w Częstochowie, przy Wałach Dwernickiego. W życiu nie przypuszczałabym, że w takim miejscu są załatwiane nieuczciwie interesy.
Proceder nabierania ludzi nie jest nowy. Na podobnym spotkaniu była moja mama. Od razu zapytali ją z czego się utrzymuje, czy ma emeryturę czy rentę? Na miejscu jakaś pani sprawdziła, czy mama może wziąć kredyt – nie mogła, więc organizatorka spotkania zaproponowała by koleżanka mamy wzięła kredyt na siebie. Na szczęście znajoma się nie zgodziła. Mama była rozżalona, że nie może otrzymać pożyczki, bo dostałaby w zamian masę różnego sprzętu, rzekomo w prezencie. Szybko okazało się, że wyszło jej to na dobre.
Na podobnym spotkaniu byli też rodzice mojego męża, ale w innym mieście. Niestety dali się namówić na zaciągnięcie kredytu. Gdy wrócili do domu ze spotkania ich przedpokój był zastawiony pudłami z różnym sprzętem, a oni się cieszyli, że to prezenty i byli przekonani, że zapłacą za nie tylko jakieś „grosze”. Na szczęście ktoś z rodziny w porę przejrzał wszystkie papiery i wtedy okazało się, że rodzice podpisali kredyt na… 14 tys. zł. Sprawę, choć nie bez problemów, udało się odkręcić w ciągu 7 dni. Cały sprzęt oczywiście oddali. Ale nie wszyscy mają tyle szczęścia…”
– Zwracam się do wszystkich mieszkańców, by nie ufali bezkrytycznie i nie wierzyli we wszystko, co się mówi na tego typu spotkaniach. Zanim podpiszemy jakiekolwiek dokument, poprośmy kogoś z rodziny, by nam doradził: czy dobrze robimy. Nierzadko sprzęt zakupiony na takich spotkaniach nie jest wart swojej ceny i w sklepie można go kupić znacznie taniej. Szczególnie osoby starsze powinny być wyczulone na tego zaproszenia, gdyż są najłatwiejszym celem do ścigania wszelkich należności. Komornik wchodzi na emeryturę i koniec. Uważam, że konkretnie tym pokazem w budynku miejskiej spółki ARR, powinna zająć się częstochowska prokuratura – twierdzi Monika Fajer.