36-letni mieszkaniec Kochcic w okrutny sposób zadał śmierć swojemu czworonogowi. Pies zginął od ciosów siekierą w głowę. Wcześniej „pan” przywiązał go do płotu i bił tak długo, aż zabił. Za taki czyn groziła mu kara 2 lat pozbawienia wolności.
Mężczyzna był właścicielem psa od 9 lat. Tym trudniej zrozumieć, jak można dokonać tak okrutnego aktu wobec wieloletniego towarzysza. Informację o zdarzeniu otrzymał dyżurny lublinieckiej policji w niedzielne popołudnie. Patrol, który natychmiast przyjął zgłoszenie, na miejscu znalazł leżącego na taczce bernardyna z roztrzaskaną głową. Przybyły lekarz weterynarii stwierdził zgon zwierzęcia. Pijany właściciel psa (miał ponad 3 promile alkoholu w organizmie) tłumaczył policjantom, że pies był chory, a on tylko chciał ulżyć mu w cierpieniu.
Funkcjonariusze lublinieckiej policji nie wykluczają, że przyczyną śmierci pasa był planowany na ten dzień wyjazd właściciela za granicę. Pies był przeszkodą, którą postanowił usunąć. Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, za zabicie zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem grozi kara 2 lat pozbawienia wolności.
Sprawą zainteresowali się członkowie lublinieckiego oddziału Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt „Animals” (OTOZ). Zebrali oni ponad 3 tys. podpisów pod petycją sprzeciwiająca się nieludzkiemu traktowaniu zwierząt. Niestety niewiele to dało, ponieważ sąd w Lublińcu zdecydował, że mężczyzna za zabicie psa zostanie ukarany ograniczeniem wolności przez 10 miesięcy. W tym czasie będzie zobowiązany wykonywać prace społeczne, nie będzie też mógł opuścić miejsca zamieszkania.
Z wyrokiem nie zgadza się OTOZ. Organizacja zapowiedziała, że złoży sprzeciw wobec decyzji sądu. Członkowie będą żądać wyższej kary dla sprawcy tak okrutnego czynu. Brak kar adekwatnych do przestępstw czy wykroczeń jest swojego rodzaju przyzwoleniem na podobne działania. Na potwierdzenie tej tezy nie trzeba było długo czekać.
Myszkowscy policjanci zatrzymali 53-letniego mężczyznę z Trzebianowa, który w bestialski sposób skatował swojego psa. Przybyli na miejsce funkcjonariusze przy bramie wjazdowej na posesje znaleźli lżącego, krwawiącego psa. Zwierzę miało obrażenia głowy, ale jeszcze żyło. Na miejsce wezwano weterynarza, który podjął decyzję o jego uśpieniu z uwagi na zbyt rozległe rany. Podczas sprawdzania posesji, policjanci znaleźli i zabezpieczyli młotek, którym oprawca katował zwierzę. W poniedziałek żareccy policjanci zatrzymali nietrzeźwego właściciela psa. Podobnie jak sprawcy z Lublińca – grozi mu kara do 2 lat pozbawienia wolności. Czy i tym razem brutalny czyn zostanie potraktowany „ulgowo”, a sprawca uniknie zasłużonej kary?
Policjanci oraz członkowie OTOZ w Lublińcu apelują o zgłaszanie sytuacji, w których krzywdzone są zwierzęta. Świadkowie znęcania się nad zwierzęciem mogą dzwonić pod nr tel. 660 737 137 , 793 147 805 oraz zgłaszać takie przypadki policji.