Skontaktuj się z nami!

Reklama

To jest miejsce na Twoją reklamę

Kontakt

Tygodnik Regionalny 7 dni

Al. Wolności 22 lok. 12
42-217 Częstochowa

Redakcja

tel. 34 374 05 02
redakcja@7dni.com.pl
redakcja7dni@interia.pl

Biuro reklamy

tel. 34 374 05 02
kom. 512 044 894
marketing7dni@gmail.com
redakcja7dni@interia.pl

Edit Template

Wiatr pieniędzy nie przywieje

Naiwność ludzka nie zna granic podobnie jak chęć zysku. Oczywiście sam fakt pomnażania majątku – jeśli odbywa się w granicach prawa i nie krzywdzi innych – nie jest niczym złym, ale wizja aktówek, ba… walizek pełnych pieniędzy upośledza wszystkie organy odpowiedzialne za rozumienie zwane przez naukowców epistemologią. Przestaje mieć znaczenia prawda, wiedza, doświadczenia, co na własnej skórze odczuł pan Józef z Częstochowy. Jego fatamorganą okazała się inwestycja w elektrownię wiatrową.

– Jak to się stało, że zainwestował pan w elektrownię wiatrową?
– Nie będę wdawał się w szczegóły, ale w 2007 roku stałem się niespodziewanie szczęśliwym posiadaczem większej sumy pieniędzy. Całość wpłaciłem do jednego z banków, który siedzibę ma w Alejach NMP w Częstochowie. W niedługim czasie skontaktował się ze mną doradca finansowy tego banku [Jan – przyp. red.], który przedstawił mi „super ofertę”, bo tak wyrażał się o niej doradca finansowy. Z panem Janem miałem do czynienia wcześniej, podczas moich wizyt w banku. Wie pani…, miałem do niego zaufanie – poznałem go osobiście, był pracownikiem banku, więc w moich oczach ze wszech miar był osobą wiarygodną. Pan Jan zaproponował mi możliwość zainwestowania moich pieniędzy w wiatraki, a dokładnie w elektrownię wiatrową. Inwestycja miała być gwarantowana przez Polskę i Unię Europejską, i przede wszystkim miała być bezpieczna.

– Na jakiej podstawie doradca bankowy tak twierdził?
– Pan Jan pokazał mi dokumenty prężnie działającej firmy [X – przyp. red.] w Warszawie. Wstępnie omówił ze mną plan inwestycyjny. Punktem przełomowym, który całkowicie rozwiał moje wątpliwości było spotkanie w Warszawie w jednym z nowoczesnych biurowców. W rozmowach uczestniczyłem ja, pan Jan oraz prezes spółki [firmy X], która miała te wiatraki stawiać. Pokazano mi umowę i przyznam, że nawet kontrowersyjne punkty w niej zawarte nie wzbudziły mojego zaniepokojenia, bo panowie od razu wyjaśniali wątpliwości. Na przykład zauważyłem, że w umowie jest zapis o ryzyku, więc poprosiłem o wytłumaczenie, w czym tkwi niebezpieczeństwo. Uspokojono mnie, że ryzyko dotyczy wyłącznie sytuacji, gdybym chciał pieniądze od nich odzyskać wcześniej. Wówczas mogę nie dostać takiego wysokiego oprocentowania, jak jest zapisane w umowie, czyli 11 %. Powiedziano mi też, że gwarancje są, a ryzyko polega tylko na tym, że gdyby ta inwestycja z różnych powodów nie doszła do skutku to mogę nie otrzymać wysokiego procentu.

– Jadąc do Warszawy, jaką miał pan wiedzę na temat firmy, której zamierzał powierzyć swoje pieniądze?
– No…, przyznam… niewielką. Ale na wszystko były dokumenty, to czemu miałem nie wierzyć. Poza tym panowie tłumaczyli, że to jest program. Szukają najbardziej odpowiedniego miejsca na postawienie wiatraków i ustalają z gminą wszystkie szczegóły. Poza tym wówczas, podczas podpisywania umowy miałem świadka, doradcę bankowego pana Jana, którego dobrze znałem z częstochowskiego banku. Niestety teraz z perspektywy czasu wiem, że pan Jan działał na dwa fronty – pracował dla banku i dla prywatnej firmy X, z której zapewne miał prowizję.

– Przyznam, że niewiele pan wiedział… A chociaż miał pan orientację, gdzie elektrownia wiatrowa ma powstać?
– No…, też nie bardzo. To była tajemnica inwestycyjna, by konkurencja się nie dowiedziała.
Powiedziano mi tylko, że gdzieś na północy kraju, gdzie jest bardzo wietrznie. Nie wskazano mi konkretnego miejsca. Ponoć dlatego, byśmy nie wynieśli tych informacji.

– Ile pan wpłacił?
– Tam się wpłacało 4 transze. Najniższa to było 7 tysięcy złotych lub wielokrotność tej kwoty. Ja zadeklarowałem dwu-krotność, ale wiem, że były osoby, które zadeklarowały nawet 10 razy tyle. Miały te kwoty wpłacać co roku przez 4 lata. Czyli ja przez 4 lata miałem wpłacać po 14 tysięcy złotych.

– I co się wydarzyło po podpisaniu umowy?
– Wróciłem spokojnie do Częstochowy i czekałem. W międzyczasie organizowali spotkania inwestorów. Byłem na jednym w Katowicach, na które przyszło ponad 200 osób. Wcześniej pan Jan zachwalał te spotkania to pojechałem. Tam opowiadano nam o polskiej gospodarce energetycznej, że kuleje, i że trzeba ją zasilić wiatrakami. Pokazywano nam mnóstwo wykresów, obrazków, grafik, wszystko, żeby nas zachęcić do wyłożenia swoich pieniędzy. 
W 2012 roku wpłaciłem dwie raty, po 14 tysięcy złotych, przelewem bankowym, mam pokwitowanie. Po wpłacie drugiej raty otrzymałem od pana Jana sms-a, że to przedsięwzięcie jest oszustwem, i bym więcej pieniędzy nie wpłacał. Wbiło mnie w fotel, bo ja wpłaciłem już trzy raty. W tej sytuacji od razu pojechałem do prezesa firmy i pokazałem mu tego sms-a. A on mi wtedy powiedział, że „pan Jan zgłosił się do nich, bo on sam jest zainteresowany i też chciałby wejść w ten interes, ale niestety lista inwestorów jest już zamknięta.” Prezes powiedział również, że to on [pan Jan – przyp. red.] chce mnie oszukać. A tak w ogóle to inwestycja ma gwarancje i niczego nie muszę się obawiać. Po zapewnieniach prezesa wpłaciłem jednak trzecią ratę.
Po tej sytuacji nabrałem jednak podejrzeń, co do uczciwych zamiarów firmy X i czwartej raty już nie wpłaciłem. 

– I co było dalej…?
– Po około 15 miesiącach dostałem od firmy X wezwanie, czemu nie wpłaciłem 4 raty. W międzyczasie dostałem pismo z prokuratury napisane dość trudnym prawniczym językiem. Z tego co zrozumiałem, prokuratura nie może podjąć jeszcze działań śledczych, bo spółka cały czas prowadzi aktywność. Od tej chwili wiedziałem, że nie tylko ja jestem w takiej sytuacji, i że ktoś musiał poczuć się oszukany, skoro złożył zawiadomienie do prokuratury.
Od tego momentu zaczęła się moja gehenna, bo od wielu lat próbuję odzyskać pieniądze, które wpłaciłem. Firma X poinformowała mnie, że ponieważ nie wpłaciłem czwartej raty przepada mi rata trzecia, już przeze mnie wpłacona, więc zostałem z kwotą 28 tysięcy złotych. Tę decyzję firmy X zaskarżyłem to do Sądu Gospodarczego w Warszawie. Sprawa rozbija się o to, że w roku 2016 wystosowałem do firmy X listem poleconym oświadczenie, że nie chcę należeć do tej spółki i upominam się o nominalny zwrot pieniędzy. To pismo konsultowałem z adwokatem z Katowic i stamtąd je wysłałem. Oni tego pisma nie podjęli, dziś wiem, że zrobili to celowo i z premedytacją. Sąd apelacyjny powiedział, że się nie zatroszczyłem, by to pismo ode mnie dotarło do firmy X. A to nieprawda.
Ja w tej sytuacji w roku 2018, wraz z innym akcjonariuszem wystąpiliśmy do Sądu Rejonowego w Warszawie o zwrot pieniędzy. Sąd po dwóch latach podjął decyzję o zwrocie pozwu. Dla nas ta decyzja była niezrozumiała. Zaskarżyłem ją. Po upływie kolejnego roku sąd przyznał jednak, że zrobił w stosunku do mnie błąd i pisemnie mnie przeprosił. Pierwszy termin rozprawy został wyznaczony dopiero po 4 latach, co jest zapowiedzią, że spór może trwać wiele dekad. Na tym na razie sprawa się kończy, bo nie będę się rozwodził na temat wszystkich postępowań organów ścigania w tej sprawie, bo i tak finał jest jeden – straciłem pieniądze i czas. 

***

Z całym szacunkiem dla pana Józefa z Częstochowy – głupich nie sieją, sami się rodzą. Od samego początku „interes życia”, który chciał zrobić częstochowianin był podejrzany. Na usprawiedliwienie należy dodać, że pan Józef nie był jedynym, który zainwestował w elektrownię wiatrową. Jak twierdzi nasz rozmówca, wszystkich akcjonariuszy było prawie 130 osób. Kwota, którą wpłacili do firmy X wyniosła 17 milionów złotych. Pan Józef z Częstochowy wpłacił 42 tysiące złotych, ale byli tacy, co nie żałowali grosza i zainwestowali nawet 800 tysięcy.
Jednego z powodów niepowodzenia przedsięwzięcia należy upatrywać w zmianie przepisów krajowych dotyczących lokalizacji farm wiatrowych. Obecnie główną barierą dla rozwoju energetyki wiatrowej w Polsce jest niezrozumiały brak decyzji o odblokowaniu tego sektora poprzez liberalizację zasady 10H, która od 2016 roku wyklucza 99 proc. obszaru Polski z inwestycji wiatrowych. 
Pan Józef i jemu podobni mogą – przynajmniej na razie – zapomnieć o wymarzonych aktówkach, ba… walizkach pełnych pieniędzy.

[Dane osób występujących w artykule – zastrzeżone dla redakcji.]

Do tematu powrócimy.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dołącz do nas!

Zapisz się do Newsletera

Udało się zasubskrybować! Ups! Coś poszło nie tak...
Archiwum gazety
Edit Template

Kontakt

Tygodnik Regionalny 7 dni

Al. Wolności 22 lok. 12
42-200 Częstochowa

Biuro reklamy

tel. 34 374 05 02
kom. 512 044 894
e-mail: marketing7dni@gmail.com
e-mail: redakcja7dni@interia.pl

 
Redakcja

tel. 34 374 05 02
e-mail: redakcja@7dni.com.pl
e-mail: redakcja7dni@interia.pl

Wydawca 7 dni

NEWS PRESS RENATA KLUCZNA
Al. Wolności 22 lok. 12
42-200 Częstochowa
NIP: 949-163-85-14
tel. 34/374-05-02
mail: redakcja@7dni.com.pl

Media społecznościowe

© 2023 Tygodnik Regionalny 7 dni
Skip to content