O dofinansowaniu z Unii Europejskiej w ramach przeróżnych projektów słyszał chyba każdy. Jak w tej materii wygląda nasze miasto?
W Biurze Funduszy Europejskich Urzędu Miasta, zajmującym się pisaniem wniosków o dofinansowanie z Unii, pracuje 8 osób. Co udało im się osiągnąć przez ostatnie pół roku? Złożonych zostało 11 wniosków, jednak tylko 8 z nich pochodziło stricte z magistratu. Większość, wciąż czeka na ocenę. 4 realizowane mają być w ramach Regionalnego Projektu Operacyjnego. Jak na pracę 8 osób, nie wygląda to zbyt imponująco.
Dla porównania subregion częstochowski (obejmujący powiaty lubliniecki, myszkowski, kłobucki i częstochowski) przoduje w województwie śląskim, jeśli weźmie się pod uwagę liczbę wniosków wybranych do dofinansowania w stosunku do liczby złożonych wniosków. Jednak w samym subregionie miasto Częstochowa wypada blado. W końcu 8 wniosków to nie za dużo. 4 z nich dotyczą dróg i transportu (rozbudowa skrzyżowania ulic: Młodości-Ludowa, przebudowa skrzyżowania ul. Powstańców Warszawy z Gościnną i Leśną, przebudowa DK 91 oraz Budowa Północnego Korytarza w Częstochowie). Jeden z projektów dotyczy stacji referencyjnych GNSS (działanie podobne do GPS) dla Częstochowy (w ramach projektu „Społeczeństwo informacyjne, Rozwój elektronicznych usług publicznych”), 2 wnioski dotyczą projektu „Wyrównywanie szans edukacyjnych uczniów z grup o utrudnionym dostępie do edukacji oraz zmniejszanie różnic w jakości usług edukacyjnych”. Pojawił się też projekt „Akademia młodego zawodowca” w ramach „Podniesienia atrakcyjności i jakości szkolnictwa”. Małą liczbę wniosków urzędnicy tłumaczą faktem, że obecnie realizowana jest spora liczba projektów z ubiegłych lat. Twierdzą też, że na przeszkodzie do złożenia większej liczby wniosków lub starań o wyższe dofinansowanie stoi zadłużenie miasta. W końcu do każdego projektu trzeba zadeklarować odpowiedni wkład własny. Dziwi fakt, że małe miejscowości potrafią wywalczyć dla siebie pieniądze unijne np. na odnowienie dróg. Czy argument „większe miasto – większe wydatki” jest tu aż tak przekonujący? Inwestycje są w toku, ale środki na nie zostały wywalczone za prezydentury Tadeusza Wrony. Co się stanie, kiedy wszystkie obecne projekty zostaną już zrealizowane? Bez środków unijnych miasto nie ma szans na rozwój, a nikt mu ich dobrowolnie nie da, jeśli nie postarają się o to urzędnicy. Częstochowę czeka zatem stagnacja oraz pogłębienie marginalizacji w województwie. Kolejny prezydent raczej nie będzie miał tyle szczęścia, aby realizować projekty wywalczone przez obecnych włodarzy miasta.