Skra Kocela Częstochowa uległa faworytowi rozgrywek, Rozwojowi Katowice 1 do 3. Częstochowianie w sobotę na własnym stadionie byli zespołem o klasę gorszym.
Mimo to, zanosiło się na niespodziankę, ponieważ to Skra objęła prowadzenie, a goście nie wykorzystali w pierwszej połowie rzutu karnego. Rozwój strzelił gola w ostatniej minucie pierwszej połowy, a w drugiej części gry nie dał częstochowskim piłkarzom żadnych szans. Skra w sobotę wybierze się do nieobliczalnej Piotrówki. Poziom III ligi opolsko-śląskiej jest bardzo wyrównany. Dwa częstochowskie kluby, Skra i Victoria zajmują 11. i 13. miejsca tracąc do lidera po 6 kolejkach zaledwie 5 i 7 punktów. Po ostatnim meczu, trener Rozwoju Katowice, Mirosław Smyła chwalił swoich przeciwników.
O komentarz poprosiliśmy Mirosława Smyłę.
– Ostateczne zwycięstwo Pańskiego zespołu, ale na początku to Skra przeważała.
Mirosław Smyła: To ja popełniłem błąd i do tego się przyznaje. Kazałem moim zawodnikom grać bezpiecznie, prosto, ponieważ wiedzieliśmy, że boisko jest nierówne i będzie się grało niepewnie. Moi zawodnicy tego nie lubią, wolą grać ofensywnie w piłkę. Dlatego od 20. minuty zmieniłem taktykę. Od razu zaczęliśmy się prezentować lepiej na boisku, pomimo tych trudnych warunków na murawie. Zgodzę się z tym, że to gospodarze byli na początku lepsi. To nie jest tak, że my przyjeżdżamy jako faworyt. Wcale się tak nie czujemy, to inne kluby i media tak nas kreują. My jesteśmy zwykłym trzecioligowym zespołem, który ma mnóstwo młodych ludzi. Dlatego przyjechaliśmy do Częstochowy z dużym szacunkiem. Ja znam Skrę. Byłem tu na ich ostatnim meczu, często bywałem w poprzednim sezonie. To jest drużyna, która ma potężny potencjał i będzie się rozwijała, ponieważ ma fajną grupę ludzi. My przyjechaliśmy tu przygotowani na ciężki bój i nie pomyliliśmy się. Skra strzeliła pierwszą bramkę, mogła też drugą. W dodatku nie wykorzystaliśmy rzutu karnego. Myślę jednak, że w drugiej połowie pokazaliśmy, że mamy ewidentną przewagę.
– Ten nie najlepszy stan murawy dał się we znaki dzisiaj obu drużyną.
– Zgadzam się. Po obejrzeniu tu kilku meczy, uważam, że Skra wygrałaby IV ligę bez najmniejszego problemu, ale to boisko im przeszkadzało. Szkoda, że tak długo buduje się im nowy obiekt, ale to w przyszłości będzie ich atut.
– Skra jako beniaminek zanotowała bardzo dobry początek, ale ten impet słabnie. Dwie porażki pod rząd…
– To nie jest tak. Nie możemy patrzeć na zespół tylko przez pryzmat osiągniętych wyników. Ta drużyna ma potencjał, uczy się, ogrywa się w III lidze. Oni nie ustawiają się na swojej połówce i nie wybijają piłki jak najdalej. Są kreatywni, chcą budować akcje. Często przeważają, a dzisiaj pokazał, że stać ich na wiele. Spokojnie. Na pewno będą się rozwijać, punktować i grać lepiej.
– Czy w takim razie, to był błąd Skry, że tak się otworzyli i dali Rozwojowi możliwość kontrowania?
– Jako gospodarz powinni byli zaatakować. Skra umie grać w piłkę. Ich rozgrywanie spowodowało, że my ustawiliśmy pressing w różnych strefach boiska i przez to stworzyliśmy wiele okazji. To nie było też tak, że oni tracili piłkę pod naszą bramką, a my wyprowadzaliśmy kontrę. Najwięcej odbiorów obu drużyn było w środku. Oba zespoły grały dzisiaj dobrą piłkę, ale nieskromnie mówiąc, strzeliliśmy te bramki, ponieważ byliśmy lepsi.