Gracze ekipy Resovii Rzeszów zlekceważyli ciągnącą się w ogonie tabeli Tytan AZS Częstochowę i pomimo wygrania jednego z setów nie potrafili odnaleźć właściwego rytmu gry. Akademicy, grając na wyjeździe, skrzętnie wykorzystali okazję pokazując solidną siatkówkę i wygrywając cały mecz 3:1.
Już od początku pierwszego seta widać było zaciętą grę na siatce, oraz kłopoty z przyjęciem rzeszowian. Żadna z drużyn nie potrafiła na dłużej utrzymać wypracowanej przewagi, chociaż to częstochowianie mogli pochwalić się czteropunktowym prowadzeniem. Na dużą pochwałę zasługiwała postawa Krzysztofa Gierczyńskiego, który kończył piłki w każdych warunkach. W końcówce to ekipa AZS-u wytrzymała presję i dowiozła przewagę wygrywając do 22.
W drugiej partii Resovia ustabilizowała przyjęcie, co przełożyło się na przewagę na siatce. W efekcie rzeszowianie wypracowali sobie pokaźną przewagę wahającą się w granicach 4 punktów. Pomimo świetnej współpracy Drzyzgi z Wiśniewskim i licznych ataków ze środka tego drugiego częstochowianie nie potrafili skrócić punktowego dystansu do rywala. Już po chwili na tablicy widniał wynik setów 1:1.
Trzeci set mógłby stać się zapisem szkoleniowym o istotności zagrywki brazylijskiej, popularnego flota. Początkowo oglądaliśmy powtórkę z rozrywki pierwszej odsłony, ale już w połowie partii mogliśmy obserwować ogromne kłopoty z przyjęciem Resovii. Mateusz Mika zawiódł w tym elemencie kilkukrotnie, a reszta drużyny nie potrafiła tego skorygować. Częstochowianie doskonale czytali grę przeciwników, co przełożyło się na kilka wybloków i obron. Przewaga sześciu punktów w końcowej fazie seta, nawet pomimo atomowych serwisów Tichacka i zmiany na pozycji atakującego okazała się nie do odrobienia dla rzeszowian.
Czwarta odsłona ukazała problemy obu ekip. AZS miał kłopot z nieradzącym sobie Janeczkiem, który ani z lewej, ani z prawej strony nie mógł skończyć akcji. Nie lada trudnością dla częstochowian było odczytanie kierunków ataku rumuna Gontariu, który w poprzedniej partii wszedł z Grozera. Za Janeczka wszedł Michał Kamiński i czego nie dotknął zamieniał w punkt dla swojej drużyny. Ekipa spod Jasnej Góry zagrywkę flotem skupiła na Mateuszu Mice, który kompletnie nie radził sobie w przyjęciu i w ten sposób uzyskała kontakt punktowy z przeciwnikiem. Końcówka okazała się popisem szybkiej gry do Gierczyńskiego, który i w pierwszej akcji i na kontrze okazał się niezawodny. Cały mecz zakończył się zwycięstwem drużyny gości 1:3
Po meczu na pochwałę zasługuje MVP spotkania – Krzysztof Gierczyński, który popisał się skutecznością w trudnych sytuacjach. Bardzo pozytywnym aspektem była gra Wiśniewskiego na środku, który zaliczył kilka bloków na przeciwnikach, atakował mocno i z wysokiego pułapu, oraz dołożył bardzo kąśliwą zagrywkę. Ciekawe zawody zagrał rozgrywający Częstochowy – Fabian Drzyzga. Wykorzystał solidne przyjęcie, często uruchamiał środek i popularny pipe i gubił rzeszowski blok.
Asseco Resovia Rzeszów – Tytan AZS Częstochowa 1:3 (22:25, 25:20, 22:25, 22:25)