Wygląda na to, że po odejściu trenera Radosława Mroczkowskiego, piłkarze Rakowa Częstochowa odżyli, odzyskując radość z gry – Powiedzmy, że coś drgnęło, ale to taka psychologia piłki nożnej – mówi z uśmiechem napastnik RKS-u, Wojciech Okińczyc w rozmowie z katowickim „Sportem”.
Okińczyc jest teraz na ustach wszystkich fanów klubu z Limanowskiego. 29-latek w ostatnim meczu „ustrzelił” hat-tricka, wydatnie przyczyniając się do wygranej Rakowa 3:1 z Błękitnymi Stargard Szczeciński. Błękitni to ten zespół, który w poprzednim sezonie podbił serca polskich kibiców, będąc o krok od finału Pucharu Polski. Błękitni pokonali wtedy m.in. ekstraklasową Cracovię Kraków, a w półfinale dopiero po dogrywce ulegli Lechowi Poznań. W tym sezonie w niczym nie przypominają jednak drużyny sprzed roku. W tabeli II ligi okupują strefę spadkową, a i z pucharowych rozgrywek zdążyli już odpaść. Nie umniejsza to jednak zwycięstwu częstochowian.
Piłkarzom Rakowa najwyraźniej na dobre wyszła zmiana trenera. Rozliczając Mroczkowskiego, pisaliśmy iż nie jest tajemnicą poliszynela, że nie był on uwielbiany na klubowych korytarzach. Pojawiały się nawet plotki, jakoby w ostatnich meczach pod wodzą Mroczkowskiego, piłkarze mieli zagrać przeciwko trenerowi. Faktem jest, że po jego odejściu atmosfera się poprawiła, a zawodnikom wróciła radość z gry. Widać to było w ostatnim spotkaniu. Gdy w 26 minucie Okińczyć wyprowadził swój zespół na prowadzenie 1:0, cała jedenastka Rakowa ustawiła się przy linii końcowej boiska, prezentując kibicom efektowny układ artystyczny. Takiej „cieszynki” w Częstochowie jeszcze nie widziano. Okińczyc bramkarza Błękitnych pokonał także w 30 minucie z rzutu karnego i dziesięć minut po przerwie. Rywale strzelili gola do „szatni” przy stanie 2:0 dla Rakowa, ale jak się później okazało, to trafienie było tylko honorowym.
Mecz z Błękitnymi był trzecim, w którym częstochowian poprowadził duet trenerski Krzysztof Kołaczyk – Przemysław Cecherz. Zaczęli od remisu 1:1 w Stalowej Woli, później przyszły zwycięstwa: z Energetykiem ROW Rybnik (2:0) i to ostatnie z Błękitnymi (3:1). Czy zatem jest szansa, że ten trenerski duet pozostanie na ławce Rakowa na dłużej? Raczej trudno wyobrazić sobie, że Kołaczyk będzie łączył funkcje prezesa i trenera w dłuższej perspektywie czasowej. Ale już kandydatura Cecherza na samodzielnego szkoleniowca jest brana pod uwagę przez właściciela klubu Michała Świerczewskiego. Aktualnie trwają rozmowy z kandydatami. Faworytem w wyścigu cały czas jest Jacek Magiera, ale z każdym kolejnym zwycięstwem Rakowa, notowania Cecherza będą rosły.
