Napisał swojego czasu pan Sławomir Mrożek sztukę teatralną i nadał jej imię „Indyk”. A w tej sztuce naobrażał naród polski, a w szczególności sól jego ziemi, czyli chłopów. Wyobraźcie sobie, że te polskie chłopy, w chorej wizji Mrożka, to cięgiem siedzą sobie na ławeczce i głupoty plotą.
Ot tak:
„CHŁOP I: Łońskiego roku, przed samą wiliją, krowa coś mówiła do Marcina.
CHŁOP II: Opowiedzcie no, kumie.
CHŁOP I: Ano, poszedł Marcin do obory, a krowa powiedziała do niego wedle żłoba: ,,Nie jest dobrze, Marcinie”.
CHŁOP III: Co nie jest dobrze?
CHŁOP I: Także samo i Marcin ją zapytał: ,,Co nie jest dobrze, krowo?” A krowa na to: ,,A tak, w ogóle to nie jest dobrze” – i tylko siano jadła. Marcin jeszcze trochę poczekał, bo myślał, że może co więcej powie. Stoi, a ona nie, tylko siano je. Postał godzinę, postał i dwie, aż go nogi zabolały, i wyszedł.”
A wszelkie takie dialogi kończą się westchnieniem: „może by zasiać co?” „może by zaorać co?”; na co odpowiedź brzmi „jiii tam..”. Powiedzcie sami, drodzy Czytelnicy, czy sprawa nie wymaga dania odporu przez Polską Fundację Narodową, przez IPN, a może nawet Prokurator znalazłby na takie bezeceństwa i postponowanie Polaków jakiś paragraf? Z drugiej jednak strony ścigać twórcy nie wypada. A na dodatek te chłopy to nie chłopy, to my, społeczeństwo polskie we własnej osobie. Możemy brać Mrożka jak lustro, patrzeć w nie i poznawać siebie. Oburzenie daje tyle samo, co tłuczenie lustra, nie zmieni to naszej fizjonomii.
Siedzimy sobie, przychodzi krowa i mówi „nie jest dobrze”. I nie jest. Zmiany klimatu każdy odczuwa. Demokratyczny pęd do władzy, przejawiający się szczuciem ludzi na ludzi, też nam się przejadł. W przyszłość patrzymy z niepokojem, bo wiemy, że wydawanie więcej niż się zarobiło zazwyczaj źle się kończy. Jest zatem wystarczająco dużo powodów, by nawet krowa powiedziała „nie jest dobrze”. I co my na to? Jest problem, wypada coś zrobić, jakoś próbować go rozwiązać. Nie jest dobrze, więc zróbmy coś by było lepiej. Może by zasiać co? Może by zaorać co? Może coś trzeba zmienić? Może coś naprawić?
Ale co? To nas przerasta, to burzy nasze poczucie słodkiego nieróbstwa i nieodpowiedzialności.
„Koń ma dużą głowę, niech się martwi”. Myśmy swoje zrobili, wybraliśmy takich czy innych, niech oni myślą i kombinują, by było dobrze. A nie, to ich się wywali i weźmie mądrzejszych.
A jak nie będzie tych mądrzejszych, to co, znowu z głupich dobierzemy…? A zanim wywalimy jednych i znajdziemy innych, to te „niedobrze”, zmieni się w katastrofę, której żaden mądry powstrzymać nie będzie mógł. Trzeba więc teraz zasiać, teraz zaorać, teraz coś zrobić, by nie było za późno.
„Jii tam”, „albo co”, „e tam”, „czy ja wiem” …I chłopy podnoszą dzbany.