7dni Błahe sprawy potrafią czasem człowieka zirytować bardziej niż rzeczy istotne, a wyprowadzanie z równowagi kierowcę nie jest wskazane przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo jazdy. Nieprzemyślana sygnalizacja świetlna na skrzyżowaniach wokół placu Biegańskiego niewątpliwie do takich irytujących błahostek należy. Dzięki interwencji tygodnika „7 Dni” trasa przejazdu na narożniku przy dawnym Orbisie stała się jednak troszkę bardziej funkcjonalna.
Do tej pory, spośród wszystkich utrudnień sygnalizacyjnych przy placu Biegańskiego, szczególnych problemów nastręczał kierowcom brak synchronizacji świetlnej przy wyjeździe z II Alei w ulicę Kilińskiego. Ulokowane tam „podwójne” światła powodowały dezorientację ludzi, ale przede wszystkim – korki. Po zapaleniu się ogólnego światła zielonego i przejechaniu zaledwie kilku metrów kierowcy zatrzymywali się przed czerwonym światłem umieszczonym tuż przed kolejnym przejściem dla pieszych. Za światłem zielonym na pierwszym sygnalizatorze a czerwonym na drugim udawało się przejechać dwu-trzem samochodom.
Skargę na powstały w związku z tym zamęt uliczny złożyliśmy w Zarządzie Dróg i Transportu oraz na policji. Interwencja zakończyła się pomyślnie – „podwójna” sygnalizacja samochodowa została zredukowana do świateł w II Alei, a zielone światło zaczęło wreszcie znaczyć zezwolenie na jazdę. Wprawdzie jest to drobnostka, ale to właśnie od błahostek składa się nasze życie. Mała rzecz, a cieszy!