Już niebawem minie rok prezydentury Krzysztofa Matyjaszczyka, a to oznacza bardzo skrupulatne rozliczenie dotychczasowych działań. I choć już teraz wszystko wskazuje na to, że więcej będzie batów niż pochwał, to zdaje się, że prezydentowi wcale one niestraszne. Konsekwentnie realizuje politykę krasomówstwa i – póki co wciąż nieefektywnych – podróży zagranicznych.
Prezydent Matyjaszczyk wyruszył w kolejną podróż. Po Chinach i Londynie przyszła pora na Amerykę Północną. Przypomnijmy, w czerwcu do Chin poleciało 5 przedstawicieli miasta z prezydentem na czele. Głównym punktem wizyty było spotkanie z przedstawicielami China International Water & Electric Corporation – firmy zainteresowanej inwestycjami w sektor Częstochowska delegacja odwiedziła m.in. Pekin i Szanghaj. Koszty pobytu w Pekinie sfinansowała strona chińska, z kolei za pobyt w Szanghaju zapłaciła Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych. Pieniądze na zakup biletów lotniczych w kwocie 3,9 tys. zł pochodziły ze środków unijnych. Wyjątkiem byłbilet radnego Niesmacznego, za który zapłacił z własnej kieszeni. Po powrocie Matyjaszczyk przekonywał, że Chiny będące liderem światowej gospodarki, są dla Częstochowy najlepszym z możliwych partnerów. Chwalił się licznymi rozmowami z izbami handlowymi i gospodarczymi, przedsiębiorcami, władzami miast i okręgów, przedstawicielami różnych branż – od usług po przemysł ciężki. – Już teraz widać duże zainteresowanie naszym rynkiem.- przekonywał dziennikarzy. W efekcie azjatyckiej wyprawy – na razie – doszło jedynie do rewizyty przedstawicieli chińskiego biznesu w celu bliższego poznania częstochowskich możliwości inwestycyjnych.
W połowie września na zorganizowaną przez ambasadę wizytę studyjną dotyczącą partnerstwa publicznoprawnego pojechali Jarosław Ferenc, naczelnik wydziału rozwoju miasta i Paweł Szczeszek, zastępca prezesa Agencji Rozwoju Regionalnego. Na temat efektów – cisza.
Po Chinach i Londynie przyszedł czas na Amerykę, do której na początku tygodnia udali się Krzysztof Matyjaszczyk i jego zastępca Jarosław Marszałek. Koszt podróży to 29 tys. zł, ale 85 proc. jego wartości zostanie pokryte z pieniędzy unijnych w ramach programu „Good City for good business – zainwestuj w Częstochowie”. Miasto wizyty tej musi więc dołożyć 4350 zł.
Oficjalny program wizyty przewiduje m.in. spotkanie z Yvonne Bendinger-Rothschild, dyrektorką Europejsko-Amerykańskiej Izby Handlowej i przedsiębiorcami z okolic Nowego Jorku; w stanie Connecticut zaplanowano wizyty u producenta sprzętu i stacji ładujących dla samochodów elektrycznych oraz w firmie zajmującej się wytwarzaniem ogniw paliwowych generujących czystą energię m.in. dla budynków, autobusów, samochodów, statków kosmicznych. W Atlancie, w West Point Matyjaszczyk z Marszałkiem odwiedzą firmę KIA Motors.
Amerykańska wyprawa prezydenta Matyjaszczyka – podobnie jak chińska – nadzorowana jest przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych. Poza częstochowskimi prezydentami w Stanach przebywają przedstawiciele województw śląskiego i kujawsko-pomorskiego, samorządu Łodzi, łódzkiej i mieleckiej specjalnej strefy ekonomicznej.
Władze miasta zapowiadają, że w planach są już kolejne zagraniczne wyprawy – tym razem na Wschodzie, ale brak szczegółów na ten temat. Efektów dotychczasowych – też brak. Ale w końcu kadencja trwa 4 lata.
1 Komentarz
zaczyna się zbieranie darów dla rodzin bidnych i słusznie.Uważam jednak,że przy kwalifikacji biednych jest okazanie dochodów np.w Związkach Zawodowych a po paczki zjawiają się również samochodami.Przypuszczam,że nikt nie sprawdza warunków domowych bo tak łatwiej a może i ciemniej.