W kwietniu odbędą się wybory samorządowe. Tak zapowiedział premier w swoich ćwierkających wrzutkach internetowych. Mam, osobiście, pewne wątpliwości, czy można poważnie traktować państwo i jego władzę, skoro przekaz informacyjny dotyczący ważnych dla ogółu spraw, jest podporządkowany tzw. pi-arowi.
Im człowiek starszy, tym bardziej denerwuje mnie udawana młodzieńczość równolatków. Premier-influencer rywalizuje z jakąś Mafasion czy inną Szafiarką. Podobny trend stosowany przez ekspremiera Morawieckiego i prezydenta Dudę pozwolił PiS rządzić osiem lat, więc spragnieni podobnego okresu władania KO-owcy radośnie naśladują. Brzmi to jak „nobotyzm” z rozpraw rozwodowych (no bo ty zawsze kłamiesz, pijesz, trwonisz pieniądze itd. więc i ja mogę), który trudno uznać za objaw dorosłości. Państwo to za poważna sprawa, wymagająca nie błyskotek, ale dojrzałej rozwagi. Takiej też dojrzałej rozwagi wymagają wybory władz samorządowych.
Zwycięstwo tzw. opozycji demokratycznej, 15 października, nie było wynikiem pracy partyjnych pi-arowców. Wyborcy mieli dość arogancji starej władzy, jej tupetu w narzucaniu nam swojej „jedynej prawdy”, w organizowaniu nam życia wedle ich zasad. Wyborcy chcieli powrotu do normalności, a za takową uznawali prawo do odpowiedzialnej wolności. W tej odpowiedzialnej wolności mieści się samorząd. Nie potrzebujemy, by ktoś w Warszawie nam organizował częstochowskie życie publiczne, narzucał rozwiązania urbanistyczne, decydował czym mamy się przemieszczać i jak ma wyglądać nauka naszych dzieci w naszych szkołach. Mamy prawo być sobą, nawet jeśli to bycie sobą nie jest zgodne z dogmatem patriotyzmu lub postępowości.
Jeśli narusza się zasadę samorządności, jeśli odmawia się ludziom prawa decyzji w sprawach dotyczących ich życia lokalnego, to wtedy nie mamy demokratycznego państwa prawa, ale okupacje prowincji przez centrum. Nie zmienią tego tysiące peanów pisanych przez tysiące profesorów na zlecenie warszawskich kolonizatorów…
W kwietniu wybory – zapowiada pan Tusk. A co zrobi pan premier do kwietnia? Czy chociaż zarysuje program odbudowy polskiej samorządności? Wie, że chodzi po zgliszczach, centralizm PiS zadziałał jak niemiecka kosiarka, wycinając wszystko co kojarzyło się z wolnościami samorządowych… Czy ten stan ubezwłasnowolnienia wspólnot lokalnych i regionalnych odpowiada nowemu rządowi? Ponuro podejrzewam, że tak. Aparat partyjny PiS i KO nie różni się mentalnie, budują go podobni mierni, ale wierni, spragnieni słoiczków z konfiturami. I tenże aparat, korzystając z ułomnej i niedemokratycznej ordynacji wyborczej, zajmie poczesne miejsca w radach miast, powiatu i województwa. Będzie tam reprezentował swoje partyjne centrum, będzie wspomagał warszawskiego kolonizatora w dziele cywilizowania prowincji.
Miał być powrót do normalności, a zapowiada się rekonkwista.
Można chełpić się odbiciem TVP, ale jeśli jakość propagandy nie ulegnie istotnej poprawie, ten sukces będzie tylko krokiem do piekła. Można urządzać igrzyska nazywając je wyborami samorządowymi, chwaląc się, że prorządowi aparatczycy zdobyli władzę w 13 województwach i 100 dużych miastach. Czy zmiana aparatu przy korycie poprawi byt wspólnot? Czy nie obawiacie się goryczy oszukanych ludzi, którym nie przywrócono normalności?
Jarosław Kapsa