Pogrzeb Artura Sukiennika (43 lata) odbył się dziś na cmentarzu w Mykanowie. Sukiennik zmarł w dwa dni temu w warszawskim szpitalu.
Na początku 2015 roku – po długich namowach z naszej strony – Artur Sukiennik zgodził się na nagranie rozmowy z nim. Część zarejestrowanego materiału (http://www.7dni.com.pl/Aktualnosci/?id=2299&addComment=no) opublikowaliśmy tuż po tym, gdy okazało się, że klub żużlowy Włókniarz nie otrzymał licencji od Polskiego Związku Motorowego i na stadionie przy Olsztyńskiej rozgrywek ligowych w 2015 nie będzie. Publikacja wstrząsnęła krajowym środowiskiem żużlowym, bo Sukiennik mówił wprost o kulisach czarnego sportu i rzucił nowe światło na problemy finansowe Włókniarza, o które przez wielu był oskarżany.
Przypomnijmy. W 2012 roku, gdy Włókniarz Częstochowa tonął w długach, firma paliwowa KJG Company Artura Sukiennika stała się głównym akcjonariuszem klubu, wykładając – co twierdził w wywiadzie Sukiennik – ogromne pieniądze na ratowanie częstochowskiego żużla. Sprowadził do klubu Grigorija Łagutę, Emila Sajfutdinowa i Michaela Jepsena Jensena. Wtedy to Artura Sukiennika – zarówno politycy, jaki i media – okrzyknęli „zbawcą, dobroczyńcą” klubu, do tego stopnia, że na sesji Rady Miasta władze Częstochowy z prezydentem Krzysztofem Matyjaszczykiem (SLD) na czele wraz z miejskimi radnymi zgotowali Sukiennikowi owacje na stojąco. Kilka miesięcy później prezydent Matyjaszczyk wręczał w miejskim Ratuszu statuetki Mecenasa Sportu 2013 za wkład w rozwój i wspieranie częstochowskiego sportu. Wyróżnienie otrzymała firma K.J.G Company Artura Sukiennika.
Przyjmowanie z honorami i poklepywanie po plecach zakończyło się po tym, gdy prokuratura w Lublinie oznajmiła, iż prowadzone jest przeciwko Sukiennikowi śledztwo w sprawie kierowania zorganizowaną grupą przestępczą branży paliwowej.
„O zmarłych, dobrze albo wcale”. Artur Sukiennik przez bliskich znajomych był postrzegany, jako osoba, która zawsze pochyli się nad niedolą słabszych, czym nigdy oficjalnie się nie chwalił. Kilka miesięcy przed śmiercią wsparł ubogą rodzinę z dzielnicy Zawodzie w Częstochowie. Zakupił dla nich pralkę, lodówkę, telewizor i węgiel na zimę. Życzliwi pamiętają mu sfinansowanie operacji niepełnosprawnego częstochowianina, poruszającego się na wózku inwalidzkim. Nie żałował grosza dla rodziny, która z powodu braku pieniędzy zaprzestała leczenia swojej niewidomej córki. Takich gestów ze strony Sukiennika było znacznie więcej.
Mimo, że znał wszystkich oligarchów częstochowskich (i może dlatego) nie chciał angażować się w lokalną politykę – co tłumaczył – przykrymi doświadczeniami przy ratowaniu Włókniarza. Mawiał: „politycy to oszuści (…) prezydent i wiceprezydent nie dotrzymali słowa”. Jawnie nie zgadzał się z rządami prezydenta Matyjaszczyka, nawet przed wyborami samorządowymi jednorazowo sfinansował druk broszury, wydanej przez konkurentów politycznych.
Niezależnie od oceny osoby Artura Sukiennika, pomińmy dyskretnie to, co w jego życiu było złe.
Rodzinie składamy kondolencje.