Bywa tak, że się człowiekowi czas poplącze. Myśli, że to jeszcze wczoraj, a to już jutro. Udaje się wtedy, że się wie – jutro to jutro, ale żyje się „wczoraj”, by wczorajsze wartości zachować. Taki niby konserwatyzm: nie artykułuje się o jakie wartości chodzi, ale zachwyca się ich spatynowaniem.
Biorę więc zżółkłą i spatynowaną książkę z 1909 r., pana Zygmunta Balickiego – myśli o wychowaniu szkolnym. Czytam z nostalgią: „Zżycie się z dziejami, z ziemią i ludźmi, z mową i literaturą ojczystą daje młodemu pokoleniu podstawy pozytywnego patryotyzmu. Miłość Ojczyzny, jeżeli ma pozostać w wieku dojrzałym zdrową, czystą i wielką, nie może się żywić za młodu sokami, płynącymi z uczuć negatywnych, z nienawiści i przeczenia w jakiejkolwiek postaci. /../ Pokolenie, wychowane w atmosferze uczuć negatywnych, przestaje być zdolne do pracy twórczej, rodzi wiecznych opozycyonistów i umieć żyć już tylko negacyą. /../ Oparty na przesłankach wyłącznie dodatnich, wrośnięty korzeniami w rzeczywistą przeszłość i złączony mocnymi węzłami z rzeczywistą teraźniejszością, patryotyzm młodego pokolenia będzie patryotyzmem realnym.” Dalej jest także o cnotach niewieścich: „mężczyźni mają przed sobą wyższy jeszcze szczebel tego wychowania; wyrabianie w sobie przymiotów, potrzebnych im, jako przyszłym odpowiedzialnym kierownikom narodu; kobiety zaś mają przechowywać w sobie i przekazywać w przyszłości swym dzieciom w czystej, nie zmąconej mętami życia postaci najgłębsze pokłady instynktu narodowego./../ Chcąc dobrze wychować naród w jego młodem pokoleniu, trzeba męską jego połowę wychowywać do tych zadań, które na niej zaciążą w przyszłości: do walki, do obrony, do kierownictwa, odpowiedzialności i rządów, kobiecą zaś do tych zadań, które są jej przyrodzoną sferą kompetencyi: do przechowania najgłębszych, najelementarniejszych, ale zarazem najbardziej podstawowych instynktów i zadatków narodu do utworzenia tej ostoi narodowego bytu, do której nie sięgają ani wpływy obce, ani rozkładowe działanie powikłanych i pełnych dotknięć nieczystych stosunków życiowych. Uczucia narodowe powinny mieć mocną podstawę w duszy kobiety, ale wola narodowa tylko przez duszę męską przejawiać się może”.
Jak już kobieta i mężczyzna znać będą swoje miejsce w szeregu, to łatwiej im będzie praktykować kolejną cnotę. „Uznawanie prawowitej władzy, a zwłaszcza tak rzadki u nas przymiot – karne uleganie władzy raz uznanej, czy przez siebie wybranej, wejść powinno w instynkt pokolenia, które ma w życiu czegokolwiek dokonać. Młodzieniec, który nie umie schylić czoła przed powagą wieku, człowiek dojrzały – przed powagą charakteru i rozumu, obywatel – przed powagą zasługi; nie stworzą nigdy narodu poważnego, bo sami, nie wiedząc jak i kiedy, rozszarpią na strzępy płaszcz jego majestatu./../ Młodzież niechybnie zbacza z drogi wychowania obywatelskiego i wchodzi na manowce, jeżeli ma dla siebie inne, swoje powagi, powagi przygodne i partykularne, a nie te, które świecą zasługą i uznaniem w narodzie.”
Każdy, w teorii, ma prawo wychowywania dzieci, tak jak uważa za słuszne. W praktyce nasze dzieci i wnuki ma wychowywać pan Balicki rękoma pana Czarnka i jego kuratorów. Ma wychować? Czy raczej, w zgodzie z wczoraj, hodować stado owiec i baranów, znających swoje miejsce i potrafiących karnie beczeć na rozkaz „powag narodowych”?