W sytuacjach trudnych, w normalnych państwach, wiadomo, że siła argumentów jest lepsza od argumentu siły. W Niemczech, w Szwecji, w wielu innych krajach, zarówno rządzący jak i rządzeni wsłuchani są w głos instytucji i osób, pozornie nie dysponujących siłą wykonawczą. W Szwecji najważniejszym dziś jest Urząd Zdrowia Publicznego: on jedynie zaleca, ale jego zalecenia są uznane jako wiążące. Niemcy, oprócz Urzędu Zdrowia Publicznego, mają istniejący blisko 140 lat Instytut Kocha, autorytet w zakresie bakteriologii. Prawie wszędzie polityk podejmując decyzje o przeciwdziałaniu pandemii odwołuje się do autorytetu znanych specjalistów.
Nie ujmując nic ministrowi Szumowskiemu, jest on profesorem kardiologii, a sprawy związane z epidemiami poznał dawno temu na studiach. Nie budzą także szczególnego uznania kwalifikacje i doświadczenie w tej sferze pana Pinkasa, Głównego Inspektora Sanitarnego: chirurga specjalizującego się w zarządzaniu szpitalami. Gdy pan Minister, zgodnie z opiniami GIS wprowadza lub wyprowadza rozmaite nakazy i zakazy, gdy sięga do bogatego, średniowiecznego arsenału walki z zarazą (kwarantanna, odkażanie, modlitwa i palenie heretyków), trudno nie zadać pytania na jakich i przez kogo sporządzonych opiniach oparte jest jego przekonanie o słuszności. Oczywiście, minister może mówić o opiniach najlepszych epidemiologów… My mamy prawo je poznać, być może ich nie ma, może są lecz sporządzone przez nie najlepszych, może nie epidemiologów lecz egiptologów…? Na razie tego nie wiemy, nasze zaufanie oparte jest tylko na słowie i wyglądzie ministra.
Od 1 stycznia 2018 r. miał w Polsce funkcjonować Urząd Zdrowia Publicznego. Na wzór niemieckiego i szwedzkiego łączyć miał rozproszone w różnych instytucjach kompetencje, wsparciem merytorycznym miał być Instytut Zdrowia Publicznego-Państwowy Zakład Higieny. Zdaniem ówczesnego ministra Konstantego Radziwiłła tworzenie tej instytucji było niezbędne wobec wzrostu zagrożeń cywilizacyjnych, w tym także zagrożeń epidemiologicznych. Zwracano uwagę, że wraz ze zmianami klimatycznymi narasta niebezpieczeństwo mutowania drobnoustrojów, uodparniania ich na istniejące leki, zwiększania zakażalności. Od lat naukowcy nie pytali czy przyjdzie pandemia, tylko kiedy i jaka… Konieczne było przygotowanie, także instytucjonalne.
Urząd Zdrowia Publicznego nie powstał, bo Radziwiłła zastąpił Szumowski, a nowy minister nie widział zagrożeń, więc i związanych z nimi potrzeb.
Czy to dziwne? W elicie naszej władzy dominują ludzie negujący teorię zmian klimatycznych. Dzisiaj jeden minister jest zaskoczony epidemią, drugi suszą. Ten od suszy nie tylko przez ostatnie lata udawał, że zmiany klimatyczne Polski nie dotyczą, wydawał także miliony złotych, by negatywne skutki tych zmian jeszcze pogłębić. Wydawał miliony na plany, by z terenów zagrożonych suszą możliwie najszybciej odprowadzić resztki wody powierzchniowej do Bałtyku.
Można prywatnie wierzyć, że wszelkie zło jest rodzajem dopustu Bożego lub spisku chińskich komunistów. Wtedy najlepszą obroną jest modlitwa i aktywność służb specjalnych. Mogą tego typu wierzący, kaprysem demokracji, zostać decydentami. Ale nie wolno im niszczyć autorytetu nauki, powołując się na ekspertów, których nie ma, na nieistniejące opinie, na kompetencje egiptologów udający epidemiologów… Bo takie igranie niszczy fundament cywilizacji.
2 komentarzy
Jak zwykle swietny felieton, w punkt. Szkoda, że ci co powinni to go nie przeczytają. Tak trzymac panie Jarku
Jak zwykle swietny felieton, w punkt. Szkoda, że ci co powinni to go nie przeczytają. Tak trzymac panie Jarku
Piękny tekst. Miód na serca KODziarzy.
Piękny tekst. Miód na serca KODziarzy.