Zanim doszło do ogłoszenia daty, Elżbieta Witek skrytykowała działania opozycji, której zarzuciła, że wybory 10 maja nie doszły do skutku z jej winy. Ta wypowiedź Witek wywołała falę krytyki ze strony opozycji, a na portalach internetowych zawrzało od komentarzy.
Z rozmów kuluarowych z politykami PiS wynika, że Elżbieta Witek miała pierwotnie zamiar zarządzić wybory wcześniej – 14 lub 21 czerwca. Jednak sam Jarosław Kaczyński wskazywał 28 czerwca jako ten termin, w którym pierwsza tura wyborów prezydenckich musi odbyć się najpóźniej. I taki też termin ostatecznie podała marszałek.
Elżbieta Witek ogłosiła, że wybory prezydenckie 2020 odbędą się 28 czerwca. Oznacza to, że ewentualna druga tura wyborów odbędzie się po dwóch tygodniach, 12 lipca 2020 roku.
Kalendarz wyborczy
Na posiedzeniu w nocy z wtorku na środę (z 2 na 3 czerwca) Państwowa Komisja Wyborcza pozytywnie zaopiniowała kalendarz wyborczy. Wynika z niego, że termin rejestracji komitetów minie 5 czerwca, a rejestracji kandydatów – 10 czerwca, więc czas na zebranie 100 tys. podpisów dla nowych kandydatów upłynie właśnie 10 czerwca. Podpisów nie będą musieli zbierać kandydaci, którzy zrobili to już przed wyborami 10 maja, które ostatecznie się nie odbyły.
Jak będziemy głosować
Głosowanie w wyborach prezydenckich 2020 odbędzie się metodą mieszaną – w lokalach wyborczych i korespondencyjnie.
Do 26 czerwca (do piątku) wyborcy głosujący korespondencyjnie, które polegać będzie na wrzuceniu kopert zwrotnych do nadawczych skrzynek pocztowych. Natomiast 28 czerwca w godz. od 7 do 21 odbędzie się głosowanie tradycyjne, w lokalach wyborczych. Wtedy też możliwe będzie dostarczenie kopert zwrotnych (od głosujących korespondencyjnie) przez Pocztę Polską oraz urzędy gmin do właściwych obwodowych komisji wyborczych. Możliwe będzie także dostarczenie kopert zwrotnych przez wyborców osobiście lub za pośrednictwem innych osób do właściwych komisji.
Wszechobecna krytyka
Ogłoszenie terminu poprzedziło około 17-minutowe przemówienie marszałek i dotyczyło głównie oceny działań opozycji.
– W lutym ogłosiłam termin wyborów na 10 maja, kandydaci przystąpili do kampanii. Nagle zdarzyło się to, co dotknęło cały świat – epidemia koronawirusa, która zmieniał kompletnie wszystko – oświadczyła w Sali Kolumnowej Sejmu Elżbieta Witek, po czym odniosła się do wyborów prezydenckich: – W opozycji toczyły się tylko pracę nad tym, jak te wybory torpedować (…). Opozycja pokazała, że chce awantury, że chce zakłamywać rzeczywistość – dodała marszałek.
Wystąpienie marszałek Witek skomentował poseł Cezary Tomczyk z Koalicji Obywatelskiej.
– Od 1989 roku nie mieliśmy tak wielkiej kompromitacji jak ta, czyli że nie odbyły się w Polsce wybory. Wybory, które były ogłoszone, zarządzone. Chciałbym zapytać marszałek Sejmu, jak głosowała w sprawie pozbawienia Państwowej Komisji Wyborczej praw drukowania kart do głosowania, bo moim zdaniem głosowała za zabraniem praw PKW. Jak głosowali inni posłowie PiS-u, Jarosław Kaczyński, liderzy Zjednoczonej Prawicy? Co zrobił Jacek Sasin? Skompromitował proces wyborczy, skompromitował Polskę. O nas się dzisiaj mówi na świecie bardzo głośno, ale w kontekście gigantycznej kompromitacji, marnotrawstwa, 70 milionów złotych, które zostały po prostu przepalone na makulaturę – powiedział poseł Tomczyk.
Głos zabrał również poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek.
– Główny odbiorca tego wystąpienia to był Jarosław Kaczyński. Pani marszałek Witek, miałem takie wrażenie, że tłumaczyła się przed panem Jarosławem Kaczyńskim, dlaczego nie dowiozła tego produktu pod nazwą wybory 10 maja. 28 czerwca to chyba nie jest najszczęśliwsza data dla Prawa i Sprawiedliwości, bo szanse kandydata Prawa i Sprawiedliwości spadają. Zatem to obwinianie opozycji za to, że nie doszło do wyborów 10 maja było i śmieszne i groteskowe w pewnym sensie, dlatego że opozycja jest w mniejszości – powiedział poseł Śmiszek.
Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że wystąpienie marszałek Sejmu to „znów odwracanie kota ogonem” oraz „stawianie wszystkiego na głowie”.
– Powinni zacząć przedstawiciele PiS-u od wskazania tych, którzy podjęli decyzję o druku kart za 70 milionów złotych; tych, którzy doprowadzili do sytuacji, że wybory ogłoszone się nie odbyły, a nie zostały przełożone. Że jesteśmy w pustce konstytucyjnej, w chaosie prawnym – mówił Kosiniak-Kamysz.
Opinie w sprawie wystąpienia marszałek wyraziła także była kandydatka Koalicji Obywatelskiej na prezydenta, wicemarszałek Małgorzata Kidawa-Błońska.
– To jest łamanie prawa, regulaminu Sejmu. Więc jeżeli się tyle narozrabiało, to stara się tę winę zrzucić na kogoś innego. Tutaj opozycja nie ma sobie nic do zarzucenia. Staliśmy na straży prawa, bezpieczeństwa Polaków i regulaminu Sejmu, o którym się tutaj coraz częściej zapomina – stwierdziła Kidawa-Błońska.