Jedna z pierwszych myśli po stracie pracy to: trzeba zarejestrować się w Powiatowym Urzędzie Pracy Częstochowa i tym samym zostać bezrobotnym. Zainteresowani przychodzą pod urząd nawet przed 6 rano, chociaż interesanci mogą wejść do budynku dopiero po 7.30. Nim osoba pozbawiona zatrudnienia dopcha się do biurka pracownika PUP, musi zdobyć numerek kolejkowy, czyli zmierzyć się z tłumem osób, które przyszło po to samo. Dziennie urząd przyjmuje 150 osób, mimo iż chętnych jest znacznie więcej, zwłaszcza na początku każdego miesiąca, i szczególnie w okresie zimowym. Liczba osób, które codziennie przychodzą się zarejestrować, by otrzymać status osoby bezrobotnej nierzadko przekracza ponad 200.
Deficyt pracodawców
Coraz trudniej w Częstochowie o pracę, ale zdają się to zauważać jedynie ci mieszkańcy, którym nie dane jest pracować w tak zwanej budżetówce. – Prowadzę dużą firmę, zatrudniam prawie 500 osób. Zaryzykuję stwierdzenie, że społeczeństwo regionu częstochowskiego dziś tworzą dwie grupy: pewni o jutro pracownicy samorządówki oraz wszyscy pozostali, którzy codziennie walczą o byt. Nie ma w tym grama przesady – ja zamykam działalność w przyszłym miesiącu – mówi przedsiębiorca branży drogowej.
Na 100 lokalnych właścicieli firm zapytanych o rozwój gospodarczy, 89 twierdzi, że zarówno w Częstochowie, jak i w całym regionie nie ma pozytywnego klimatu do prowadzenia własnego biznesu. Pozostałych 11 przedsiębiorców uważa, że brak działań gospodarczych w Częstochowie nie ma wpływu na ich firmy. Żaden biznesmen nie ocenił polityki władz miasta pozytywnie.
Likwidacja firmy – nie umniejszając zmartwienia pracodawcy – przede wszystkim stanowi dramat dla zwalnianego pracownika i jego rodziny.
Liczby nie kłamią
Czy rzeczywiście w Częstochowie i w naszym regionie jest aż tak źle z rodzimą gospodarką? Na ile problemy biznesu mają wpływ na rynek pracy? Statystyka rozwiewa wszelkie wątpliwości.
Prognozy rynku pracy na 2012 rok pokazują, że nie będzie lepiej, w porównaniu z rokiem 2011. Eksperci ostrzegają wręcz, że poziom bezrobocia będzie wprawdzie powoli, ale jednak pogłębiał się. W skali kraju będzie utrzymywał się w okolicach 12 proc.
Region częstochowski wypada fatalnie na tle kraju, a także województwa śląskiego. Mamy obecnie (dane grudniowe) prawie 20 procentową stopę bezrobocia, w Polsce wynosi 12,1, a na śląsku 9,9.
Wojewódzki Urząd Pracy w Katowicach, mówiąc o problematycznych regionach na pierwszym miejscu wymienia Częstochowę, a zaraz potem Bytom (18,4 proc.).
Koszmarnie wypada region częstochowski w porównaniu z katowickim: mamy 20 proc. bezrobotnych, oni 4 proc.
Owe 20 proc. bezrobotnych przypada na 110 tysięcy mieszkańców regionu aktywnych zawodowy. Bez mała co 5 mieszkaniec pozostaje bez pracy. 51,2 proc. ogółu zarejestrowanych w PUP Częstochowa, zaliczana jest do tak zwanej grupy długotrwale bezrobotnych.
Jak obuchem
W natłoku złych wiadomości, dobre powinny nadejść z instytucji odpowiedzialnej za aktywizację i walkę z bezrobociem – z Powiatowego Urzędu Pracy w Częstochowie. W listopadzie 2011 pracodawcy zgłosili do urzędu 170 wolnych miejsc pracy (o116 mniej niż w październiku 2011). W tym czasie zarejestrowanych w częstochowskim PUP było 21.388 bezrobotnych. Brak prężnie działających, rozwijających się firm skutkuje brakiem ofert pracy. – Są urzędy lepsze i gorsze. Trzeba monitorować ich pracę, to zadanie dla starostów, prezydentów miast, którym te instytucje podlegają – mówi minister Władysław Kosiniak-Kamysz, Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Jakby specjalnie dla ministra w urzędzie miasta Częstochowy powstał nowy Wydział Promocji Zatrudnienia i Spraw Społecznych. – Wspieramy osoby szukające zatrudnienia, wysyłamy je do PUP. Ponadto zajmujemy się współpracą urzędu miasta z urzędem pracy, koordynujemy te działania i odciążamy inne wydziały – wyjaśnia naczelnik wydziału Paweł Muratów.
Nic dodać, nic ująć. Ale wsparcie – z założenia – powinno pomagać, dziś co kilkumiesięcznym „odhaczaniu” się bezrobotnego w PUP-ie. – Poszłam do Centrum Aktywizacji Zawodowej na wyznaczony termin, odstałam w kolejce dobrą godzinę, żeby usłyszeć od urzędniczki „nie mam nic dla pani, proszę szukać na własną rękę, czytać ogłoszenia w gazetach, internecie”. Tyle to wiem sama, po to musiałam tu sterczeć od rana? – bulwersuje się Anna Wolska z Częstochowy.
Do kogo pretensje, „psze” pani? Wszak magistrat działa, mnoży wydziały, urzędnicy grzeją stołki, a bezrobotni – grzeją się… herbatą z termosu.
Pozytywny przykład
Gmina Kleszczów (województwo łódzkie) mogłaby nic nie robić, utrzymanie (z podatków) zapewnia jej Elektrownia Bełchatów. – Nie siedzimy z założonymi rękami. Na terenie naszej gminy powstała strefa o statusie samorządowym. Przede wszystkim, by przyciągnąć zewnętrzny kapitał tereny sprzedawaliśmy bardzo tanio, przy podatkach gminnych często stosujemy ulgi lub całkowite umorzenia, mamy tańszą energię niż w innych strefach, szkolimy kadrę pracowników (naszych mieszkańców) na potrzeby nowego pracodawcy. Dzięki strefie pojawiło się u nas kilku nowych inwestorów. Nie są to wielkie firmy (zatrudniają od 40 do 200 pracowników), ale – co już widać – mają bezpośredni wpływ na rozwój gospodarczy naszej gminy. Z regionu częstochowskiego, a dokładnie z Kłomnic też przyszła do nas firma, obecnie buduje gigantyczne hale – chwali się Jerzy Starachocki, rzecznik prasowy gminy Kleszczów.