W ostatnim czasie w wielu mediach wymieniane jest nazwisko radcy prawnego z Częstochowy. Poznałem tego Pana w pierwszej połowie lat 90-tych, kiedy prowadząc w Częstochowie firmę i spółkę cywilną, byłem klientem Banku Częstochowa S.A. Ten Pan był radcą prawnym tego banku, podlegając zapewne bezpośrednio innemu mecenasowi, a później wiceprezesowi banku Panu D.
Zanim powstał Bank Częstochowa S.A. Pan D. pracował w Hucie Częstochowa S.A., jako adwokat. W 1992 r. udało mi się uzyskać kredyt obrotowy w kwocie 600 mln zł (dawnych oczywiście). Pomimo bardzo wysokiego oprocentowania (60 %) spłaciłem ten kredyt po sześciu miesiącach. To sprawiło, że zostałem potraktowany jako bardzo dobry klient. Zaproponowano mi kolejny kredyt w kwocie 1 mld zł (starych oczywiście), a po niedługim czasie następny miliard. Uzyskane pieniądze pozwoliły mi sfinansować zapas towarów, nabyć w leasingu samochód ciężarowy marki Mercedes 814 D, skomputeryzować firmę, przekroczyć w 1992 r. 12 mld obrotu oraz wejść w roku 1993 r. z potencjałem, który pozwolił mi zakończyć ten rok przychodem bliskim 20 mld zł. Niestety w czerwcu 1993 r. dopuszczono się w mojej firmie do oszustwa na kwotę ponad 500 mln zł (starych oczywiście). To zdarzenie zachwiało płynnością finansową firmy, spowodowało utratę możliwości zaopatrzenia na preferencyjnych warunkach oraz spowodowało wiele innych problemów. O oszustwie poinformowałem niezwłocznie ówczesną prezes Banku Częstochowa S.A. I to był błąd. Bank się wystraszył tą sytuacją. Mnie również zabrakło doświadczenia w tej nowej sytuacji. Pomimo zaistniałego oszustwa do 30 czerwca 1993 r. spłaciłem 500 mln kredytu. Potem nie byłem w stanie już obsługiwać płynnie spłaty kredytu. Trwały trudne rozmowy, twarde negocjacje, zapadały ustalenia, ale nie udało się jednak osiągnąć pełnego porozumienia. W trakcie tych kontaktów zorientowałem się, że Bank Częstochowa S.A. ma poważne problemy z trudnymi kredytami. Zaproponowałem Panu D. współpracę w ich odzyskiwaniu. Byłby to sposób na zarobienie pieniędzy i spłatę własnych kredytów. Dysponowałem już trzyosobowym zespołem windykacyjnym. Do podjęcia współpracy jednak nie doszło.
Wiosną 1995 r. do prowadzonego sklepu komputerowego w Częstochowie przyszedł ten radca prawny, o którym pisałem na początku z propozycją zawarcia ugody z Bankiem Częstochowa S.A. Uwierzyłem w jego deklaracje. Zanim jednak mogło do tego dojść, na wniosek Banku Częstochowa S.A. jeden z częstochowskich komorników sądowy zajął 12 czerwca 1995 r. będący w leasingu samochód ciężarowy marki Mercedes 814 D. Na poczet rat leasingowych wpłaciłem już 117 tys. DM. Po upływie ponad pół roku komornik sprzedał samochód bez kluczyków i dowodu rejestracyjnego. Nic nie pomogły skargi, pozwy, doniesienia składane przeze mnie i leasingodawcę.
Bank Częstochowa S.A. zbankrutował w drugiej połowie lat 90-tych i został przejęty przez BRE Bank S.A. Działając jako doradca gospodarczy, dowiadywałem się od przedsiębiorców w Częstochowie o wielu nieprawidłowościach osób, z którymi miałem wcześniej kontakt w Banku Częstochowa S.A., np. za pośrednictwem pewnej firmy leasingowej.
Ostatecznie mnie wytoczono 18 procesów karnych, z których 15 zakończyło się wyrokami skazującymi. Powinienem był od początku wiedzieć, że nie mam szans. Kiedy podałem tego radcę prawnego jako świadka w związku z pozwem przeciwko Bankowi Częstochowa S.A., sędzia nie raczyła wyegzekwować jego obecności na posiedzeniu. Ten Pan nie musiał się podporządkowywać rygorom sądowym. Nie zdziwiły mnie więc ostatnie doniesienia medialne.
Nie rozstrzygając w kwestii wiarygodności tych doniesień polecam organom ścigania swoje możliwości informacyjne, dotyczące Banku Częstochowa S.A., komorników i oczywiście osoby owego radcy prawnego.
Z poważaniem
Czytelnik.”